Rozdział 6

757 39 3
                                    

Harry*
Brunet zaparkował na wyznaczonym miejscu. Poprawił niesforne loki. W lusterku błysnęła mu obrączka.

Powinien jeszcze dzisiaj poinformować ojca o tym, że ma omegę. Chciał też odwiedzić siostrę. Nie widział jej od środy. Miał nadzieję, że jej stan się nie pogorszył od tego czasu.

Wyszedł z samochodu i ruszył do ogromnego wieżowca. Oszklony budynek był dobrze rozpoznawalny w Londynie. To była droga, ale mimo wszystko dobra inwestycja pod względem wizerunkowym. Podkreślała renomę spółki na rynku.

Brunet wszedł przez oszklone drzwi do przestronnego lobby. Przywitał się ze swoimi podwładnymi, których mijał. Nie było go w firmie od kilku dni. Miał nadzieję, że jego asystent wszystko dopilnował. I oby Desmond nie odwalił czegoś głupiego podczas jego nieobecności.

Wjechał windą na samą górę. Skrzywił się w duchu na widok swojej sekretarki. Jego ojciec wymusił na nim zatrudnienie dziewczyny. Jej strój więcej odsłaniał, niż zakrywał. Blond włosa omega stukała długimi, sztucznymi pazurami w klawiaturę.

- Dzień dobry Prezesie. Pana asystent jeszcze nie przyszedł. Pański ojciec już na Pana czeka. Zamówiłam już catering dla członków zarządu... - wyliczała skrzekliwym głosem.

- Członków zarządu? - dopytał alfa, marszcząc przy tym brwi.

- Pan Desmond Styles zarządził zgromadzenie w sprawie tej kluczowej inwestycji.

Co jego ojciec znowu wymyślił? Czyżby znów kopał pod nim dołki? Miał nadzieję, że Harry’ego nie będzie jeszcze przez kilka następnych dni? Co ten człowiek znowu knuje? Czy nie zaszkodził już wystarczająco?

Dwa lata temu doprowadził niemal do upadku ich firmę. Gdyby nie ciężka praca Harry’ego i podstęp, jaki wymyślił, to już dawno byliby bankrutami. Nie po to skrupulatnie odsuwał swojego ojca od władzy, by ot, tak ten z powrotem się tu panoszył podczas jego nieobecności.

Naiwny Desmond myślał, że miał tutaj jeszcze jakąkolwiek władzę. Jako założyciele i właściciele firmy ich rodzina posiadała 51 procent udziałów w spółce. Odpowiednio 27 procent było w posiadaniu Desmonda i 24 procent należało do młodszego Stylesa.

Trzy lata temu Desmond przez swoje głupie decyzje niemal ich zrujnował. Próbował jednak ratować swój tyłek, bo firma już szła na dno. Chciał wypuścić więcej akcji spółki na rynek. I mówimy tu o ogromnej ilości papierów wartościowych. Zgodnie z regulaminem, główni akcjonariusze nie mogli kupować nowo wyemitowane akcje. Miało to uchronić pozostałych akcjonariuszy przed zmianą równowagi w strukturach władzy. Mówiąc prościej akcjonariusz, który miał np. 10 procent udziałów, nie mógł wykupić większą ilość akcji by, mieć na przykład 12 czy 15 procent udziałów. Równowaga musiała zostać zachowana.

Niby sprawiedliwe, prawda. Jednak Desmond zrobił to tak, że drobnym druczkiem było napisane, że nie można kupować akcje przekraczające obecną wartość udziałów w spółce. Czyli w praktyce można było nabyć papiery wartościowe. Dla przykładu akcjonariusz, który miał przed emisją 10 procent udziałów, już po wyemitowaniu akcji mógł dokonać zakupu, tak by nadal posiadać 10 procent, a nie na przykład 6 czy 7. Desmond to wykorzystał. Po emisji akcji szybko wykupił duża część papierów wartościowych z otwartego rynku. Gdy Harry dowiedział się o podstępie ojca, również wykupił swoją część. Na szczęście nadal miał 24 procent udziałów.

Był wściekły na ojca, że ten tak perfidnie oszukał resztę udziałowców. Ich udziały w firmie bardzo się zmniejszyły przez ogromną ilość akcji wypuszczoną na rynek. Taki Shawn Mendes, który trzy lata temu miał 11 procent udziałów, dzisiaj miał ich tylko 2 procent.

Omega and the CityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz