to nie miało sie stać...

741 23 1
                                    

______________________________________
Next day
Oliwier~

Obudziłem sie na klatce piersiowej Bartka.
Bartek obudził się pierwszy, głaskał mnie po głowie i czekał aż się obudze.
Gdy sie obudziłem i zorientowałem że spałem na jego klatce piersiowej, a wogóle dalej na niej leże.
Prawie od razu sie zarumieniłem i odskoczyłem od Bartka.

- Coś sie stało? - zapytał.
-Nie, nic sie nie stało, po prostu sie przestraszyłem.

-Przestałeś? -zapytał.
-Nie ważne.-powiedziałem.

Wstałem z łóżka i ubrałem sie.
Poszedłem do Bartka i pocałowałem go w czoło. Uśmiechnołem sie i poszedłem zrobić nam śniadanie.

Bartek~
Kostek dzisiaj rano zachowywał sie jakoś dziwnie. Może po prostu ma gorszy humor? Zapytam go.

Zszedłem na dół na śniadanie.

-Hej Oli- przywitałem sie z blądynem.
-No hej- odpowiedział z  smutkiem.
-Coś sie stało?- zapytałem z zmartwieniem.
-Nie jest okk- odparł. Lecz po jego minie wyraźnie było widać że NIE jest "okk".
- na pewno? -zapytałem .
-tak-odparł i uciekł do swojego pokoju.

Nie chciałem mu przeszkadzać bo pewnie chciał być teraz sam.
______________________________________
Wieczorem
Oliwier~

Dzisiaj zupełnie chciałem być sam aby nikt mi nie przeszkadzał, musiałem sobie wszystko przemyśleć.

Około 2:00 w nocy obudziłem sie kompletnie wyspany ale tak jakby wciąż nie odprężony. Postanowiłem pojechać na skate park by się odprężyć. O 2:40 byłem już na skate park'u.
Zacząłem jeździć na swojej desce i robić różnego rodzaju triki.

Gdy byłem już odprężony, nagle usłyszałem  szelest liści i łamanie gałązek. BARDZO sie przestraszyłem,
Bo myślałem że ZNOWU zostanę  napadnięty. A to była najstraszniejsza rzecz w moim życiu schowałem sie za ścianą rampy i słuchałem.
Usłyszałem czyjeś kroki i głosy.
Wpadłem w atak paniki bo już taka sytuacja była i czułem sie kompletnie bezbronny. Nagle wyskoczyło przede mnie trzech dresiarzów w kominiarkach, do głowy przyszło mi tylko to że chcą zrobić mi krzywdę.

-Błagam zostawcie mnie!- wykrzyczałem cichym głosem.

Dresiarze nic nie odpowiedzieli...
Dwóch z dresiarzy złapało mnie za ręce i trzymało trzeci dresiarz to był ich taki "przywódca".
Najpierw uderzył mnie w twarz i kopną w moją lewą nogę.
Zasyczałem z bólu.
Następnie powalili mnie na ziemię i zaczeli kopać mnie w brzuch.

Ból był ogromny, ale ja chciałem udawać twardego.

Zaczeli mnie okładać po całym ciele...
Zaszkliły mi się oczy ból był okropny i nie wyobrażalny.
Myślałem że bili mnie przez z dobrą godzinę. Po 10 minutach odeszli i spluneli obok mnie. Byłem brudny, w siniakach i ranach, i rozczochrany.

Po chwili poczułem spływające z oczu słone łzy. Znowu to sie stało, ktoś zrobił mi krzywdę.

Nie byłem w stanie wrócić sam do domu, więc chciałem zadzwonić do Julity ale by mnie oryczała że wychodze w środku nocy. Zadzwoniłem do Bartka z prośbą o przyjazd po mnie.

Drrrrr...Drrrrr...Drrrrr...Drrrrr
-Halo - usłyszałem z słuchawki głos Bartka.
-*chlip Przyjedziesz po mnie na skate park? Proszę. *Chlip. -powiedziałem do słuchawki nie powstrzymując łez.
-A co sie stało? Ktoś cos ci zrobił? - zapytał zmartwiony.
- Przyjedź BŁAGAM. Wszystko ci opowiem.
- Przyjade najszybciej jak sie da.-powiedział.

Przyjechał na skate park w 5 minut.
Gdy zobaczyłem podjeżdżające auto Bartka z bólem wstałem.
Płacząc i kulejąc wziąłem swoją deskę i podszedłem do Bartka który wlasnie biegł w moją stronę.

-O boże! Kostuś. Co ci sie stało?-zapytał widząc mój stan.
-Napadli mnie...- powiedziałem cicho przez łzy.
- Znowu?! Biedny- powiedział ze zmartwieniem.

Założyłem kaptur i zacząłem bardziej płakać.
Bartek spojrzał na mnie w lusterku i powiedział ze będzie dobrze i że opatrzy mi rany.

Byłem wykończony.....

Troszeczkę dłuższa część :)

co jest nie tak? kostek X bartek kubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz