ból

1.2K 28 1
                                    

                            Koncert
______________________________________

Bartek~
Byliśmy gotowi na wyjście na scenę.
W oczach kostka był widoczny strach, nie był to jego pierwszy koncert więc nie wiem czym sie przejmował. Nie zapytałem dlaczego sie boi bo to dziwnie brzmi.
Wyszliśmy na scenę tłum zaczął krzyczeć z radości na nasz widok.
Koncert miał trwać 4 godziny.
Po 2 godzinach kostek zaczął dziwnie sie zachowywać jakby....osłab. śpiewaliśmy piosenkę halloween'ową. Wtedy nagle kostek upadł na podłogę, bardzo sie przestraszyłem, wszyscy sie przestraszyli. Przyszli ratownicy i zabrali kostka ze sceny. Przeprosiliśmy fanów ale nie mogliśmy kontynuować koncertu.
Wszyscy byli smutni no ale nie mogliśmy kontynuować bo sie byliśmy o kostka. Wszyscy zeszliśmy ze sceny i poszliśmy zobaczyć co tam u kostka. Kostek na szczęście sie obudził ale był bardzo osłabiony.
Nati wyznaczyła mnie abym pojechał z nią i zawiózł kostka  do szpitala kostek przez całą drogę mówił coś pod nosem. Byliśmy już w szpitalu i  lekarz zabrał go na prześwietlenie aby zobaczyć czy nie doszło do żadnego urazu. Siedzieliśmy tam 2 godziny aż lekarz wrócił i powiedział że nic mu nie jest i że to było tylko odwodnienie organizmu. Dali mu kroplówkę nawadniającą i powiedzieli że jutro o 15:00 można go odebrać . Mnie i Nati ulżyło bo wiedzieliśmy już że nic mu nie jest. Napisałem na grupie genzie że "kostek był tylko odwodniony i dali mu kroplówkę nawadniającą i że jutro wróci" wszyscy sie ucieszyli że nie doszło do jakiegoś gorszego urazu.
Ja z Nati pojechaliśmy do domu i Nati powiedziala żebym jutro po niego pojechał. Zgodziłam sie.
______________________________________
                            Next day

Kiedy wstałem była 14:25 nie dziwie sie że tak późno wstałem, nie mogłem
Zasnąć z powodu kostka. Mogło mu sie coś stać i nie wiem z jakiego powodu wydawało mi sie że to moja wina. Nie wiem czemu. Szybko zszedłem na dół do wyjścia by jechać po kostka, lecz na dole była fausi.
-Hej fausti - przywitałem sie.
- Hej. Gdzie idziesz? - zapytała.
- Jade po kostka. A co? - zapytałem ze zdziwieniem bo przecież wczoraj nati powiedziała że mam po niego jechać.
-nie, nic. -po jej minie bylo widać ZAZDROŚĆ? Dziwne.
-dobra lecę. paa.. - pożegnałem sie, nie chciało mi sie z nią gadać. CAŁY czas do mnie zarywa a ja jej nie lubie AŻ tak. Wsiadłem w samochód i pojechałem do szpitala.

Oliwier~

Była 15:05 zastanawiam sie czy ktoś wogóle po mnie przyjedzie. O 15:10 zjawił sie bartek podpisał jakieś papiery i mnie wypuścili ze szpitala. Bylem juz spakowany bo lekarz powiedział  że jutro o 15:00 już mogą mnie wypuścić. Jak tylko wstałem bartek podbiegł i mnie...przytulił?
To było dziwne ale miłe. Zapytał sie czy dobrze sie czuje a ja odpowiedziałem że tak, i że sie nie musi martwić. Wsiedliśmy do auta Bartka ale zamiast jechać do domu genzie to zabrał mnie do parku, nad rzeczkę po drodze zajechał do sklepu po picie. Jak jechaliśmy już w stronę parku( nie widziałem po co tam jedziemy). W drodze zapytałem sie go co sie stało?, dlaczego byłem w szpitalu? Bartek opowiedział mi że zemdlałem podczas koncertu.
Zawstydziłem sie, nie wiem czemu to nie była moja wina.

                 Ciąg dalszy nastąpi...

(Omg)

co jest nie tak? kostek X bartek kubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz