Rozdział 10

6 0 0
                                    

Zapomniałam że dzisiejszy dzień jest wolny od pracy więc wszystkie moje przesyłki do biura będą jutro, jednak ja z Ethanem byliśmy dzisiaj w firmie od godziny dziesiątej do czternastej, tak jak wczoraj. Musieliśmy dopilnować przebiegu jakichś spraw i podpisać trzy kolejne umowy z wysoko postawionymi osobami.
Brat dzisiaj nie paja zapałem do odzywania się do mnie, praktycznie nie rozmawialiśmy dzisiaj nawet w biurze. Jedynie mogę się domyślać czym jest to spowodowane ale nie będę dociekliwa.

Doczytałam że o 16:30 wyjeżdża metro do Dover tak więc chwilę po godzinie szesnastej planowałam wyjść z domu by nie spóźnić się. Ubrałam czarne jeansy z dziurami i czerwony top na ramiączkach a w rękę postanowiłam jeszcze wziąć skórzaną kurtkę motocyklową w kolorach czarnego i czerwonego. Już miałam wychodzić z domu gdy jednak mój brat miał inne plany.

- Wychodzisz gdzieś? - Wyszedł z kuchni gdy ja akurat zakładałam buty.
- Tak, jestem umówiona.
- Z kim? - dopytywał
- Czy to przesłuchanie? - spojrzałam na niego przelotnie a on już stał obok mnie i trzymał klamkę od drzwi wejściowych
- Z kim jesteś umówiona?
- Z koleżanką, czy to jakaś zbrodnia? - szybko wymyśliłam jakąś dziewczynę jeżeli chciałby dopytywać dalej.
- Jesteś pewna że z koleżanką?
- Tak, muszę iść bo się spóźnię na pociąg. Mógłbyś mnie przepuścić? - na prawdę musiałam już wychodzić
- Nie wydaje mi się że jesteś umówiona z koleżanką, wydaje mi się że umówiona jesteś z Asherem wiesz?
- Czy to coś zmienia? - mój plan prysł w powietrzu
- Zmienia. O 23:30 chce cię widzieć na torze. Jeżeli masz zamiar mi teraz powiedzieć że nie wiesz czy się wrobisz - tak, właśnie taki miałam zamiar - to zamknę te i wszystkie drzwi abyś nie mogła wyjść i spóźniła się na metro jadące do Dover.
- Zaraz, a skąd ty wiesz gdzie ja jadę?
- Nie myśl że jestem głupi, wiem gdzie jest Asher, jeżeli się nie pojawisz na torze to oboje będziecie mieć kłopoty. Rozumiemy się?
- Dobrze ale wypuść mnie z domu. - Ethan od razu puścił klamkę i poszedł na górę.

Gdy akurat dobiegłam na stację, metro akurat zapowiadało odjazd, cudem zdążyłam przed zamknięciem się drzwi. Wzięłam ze sobą słuchawki i szkicownik bo jechać będę ponad dwie godziny a często jest tak że nawet tu się przedłuża droga. Naprzeciwko mnie siedziała piękna wytatuowana kobieta która na oko wyglądała na coś koło pięćdziesięciu lat, postanowiłam że ją narysuję.

Po ponad godzinie udało mi się skończyć portret kobiety, zrobiłam zdjęcie kartki i akurat gdy się podpisywałam, kobieta wstała i kierowała się do wyjścia bo zbliżaliśmy się do jednej ze stacji.

- Przepraszam panią - zaczepiłam delikatnie kobietę.
- Tak dziecko? - była uśmiechnięta i wydawała się bardzo sympatyczną osobą.
- Często rysuję jak jadę metrem i dzisiaj padło na panią, przepięknie pani wygląda. Proszę to wziąć - podałam jej kartkę z portretem.
- Boże, jak pięknie rysujesz. Naprawdę doceniam starania i bardzo dziękuję. - ten uśmiech na twarzy kobiety zrobił się jeszcze większy.
- Bardzo proszę. Miłego dnia pani życzę. - uśmiechnęłam się do kobiety i odmachałam jej gdy wysiadła.

Kolejna godzina mijała zbyt powoli, dzwoniłam do Ashera jednak nic z tego nie wyszło, chłopak miał wyłączoną komórkę.
W końcu wysiadłam z metra i skierowałam się w stronę podanego mi adresu, mieszkanie znajdowało się praktycznie przy samej wodzie, widok był naprawdę piękny mimo iż domki nie były za ładne.
Stanęłam przed drzwiami do mieszkania i postanowiłam zapukać, nic, drugi raz, nic, w końcu wyjęłam klucze które chłopak mi przekazał i otworzyłam drzwi.
Moim oczom ukazało się małe przytulne mieszkanie w nowoczesnym stylu, w porównaniu z wyglądem zewnętrznym było na prawdę ładne. Weszłam w głąb mieszkania, na prawo od drzwi była kuchnia, na lewo salon, prosto korytarzem była sypialnia a obok łazienka. Nikogo nie było więc czułam się dość niezręcznie. Po pół godziny czekania, drzwi otworzyły się. Asher wszedł do środka.

- Widzę że przyjechałaś, bałem się że zwątpisz. - nie widziałam go nadal dokładnie bo stał tyłem i zdejmował buty ale coś mi tu nie pasowało.
- Za godzinę muszę wyjść więc dobrze że jesteś.
- Dlaczego? - gdy odwrócił się zrozumiałam że faktycznie jest coś nie tak.
- Asher ty... - przerwałam i szybko podeszłam do chłopaka - co ci się stało? - próbowałam dotknąć twarzy chłopaka jednak ten szybko się odsunął.
- Nic mi nie jest, nie przejmuj się. Dlaczego za godzinę musisz iść?
- Jak to nic ci nie jest? Jesteś cały poobijany i masz rozciętą brew, co się stało?
- To nie jest rozmowa na teraz skoro mamy mało czasu. Usiądź - wskazał kanapę i poszedł również w tamtą stronę. - Chciałaś porozmawiać.
- Słyszałam Twoją rozmowę z Ethanem - postanowiłam porozmawiać o tym o czym chciałam na początku, to co się stało z jego twarzą dowiem się potem - nie była to napewno cała rozmowa ale końcówka.
- Kim ja... - o nie nie, teraz ja mówię.
- Nie, nie przerywaj mi. Wiem że Ethan kłócił się z tobą o te róże ale nie będę się w to zagłębiać. Chciałam poruszyć trochę inny temat.
- Co? Jaki?
- Ethan powiedział do ciebie że nie wiem kim stałeś się te pięć lat temu kiedy przestałam was widywać, potem słyszałam jak Ethan kłóci się o ciebie z Odinem. Asher ja wiem że nie powinnam ale muszę cię o to zapytać - widziałam jak ciało chłopaka momentalnie całe się spięło. - Dlaczego siedziałeś w więzieniu?
- Ojj mała, to jest długa historia, nie zdążę ci tego opowiedzieć w nie całą godzinę.
- Tak więc odwieziesz mnie na tor, wtedy będziemy mieć trzy godziny.
- Jak na tor?
- Nie zmieniaj tematu poproszę cię.
- Tylko proszę, nie oceniaj mnie dobrze? - przytaknęłam głową i poprawiłam się na kanapie - pięć lat temu, mając 16 lat wplątałem się w narkotyki. - tym razem to moje ciało się spięło - pracowałem dla dealera w okolicy, nie ukrywam że sam też zacząłem brać. Narobiłem długów, roznosiłem prochy najwięcej jak mogłem żeby spłacić ten głupi dług. Wdawałem się w bójki, walczyłem nie legalnie dla pieniędzy - jak to jest możliwe że ja nic o tym nie wiedziałam, jednak słuchałam dalej uważnie mimo iż moje ciało było dość spięte i jednak nie miało ochoty tego słuchać - ciągnęło się to tak dwa lata, spłaciłem dług jednak dalej siedziałem w tych narkotykach. Któregoś dnia gdy przyjechałem po towar, policja zrobiła nalot bo prawdopodobnie któregoś z nas śledziła. Oczywiście oberwało mi się dość konkretnie, próbowali pójść ze mną na ugodę, jednak nie chciałem być jakimś sygnalistą. Pamiętasz jak mówiłem ci że popsuł mi się telefon i zbieram na drugi i mogę jedynie dzwonić?
- Tak, pamiętam.
- To właśnie wtedy siedziałem. Miałem odbyć dwa lata ale po złapaniu każdego złagodzono mi wyrok, powiedziałem dwa nazwiska które wcześniej doniosły na mnie i złagodzono mi do sześciu miesięcy.
- Dzwoniłeś do momentu aż wyszedłeś?
- Tak, tyle że gdy ja wyszedłem, ty zerwałaś z nami jakiekolwiek kontakty, już nie odbierałaś, nie pisałaś do mnie. Nawet nie wiesz jak tęskniłem za tymi rozmowami z tobą. Twój brat mógłby potwierdzić to, że gdy przestałaś się odzywać, przeżywałem jakiś bunt jak małe dziecko. Od tamtej pory nadal siedzę w walkach.
- Chcesz mi powiedzieć że te obicia na twarzy to od...?
- Tak Kim, nadal biorę udział w nielegalnych walkach w podziemiach Dover.
- Przepraszam ale muszę się przewietrzyć. - wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę drzwi, gdy zakładałam buty odwróciłam się jeszcze w stronę kanapy, Asher był dość zakłopotany i wyglądał na przejętego - Przebierz się bo musimy zaraz jechać. - powiedziałam i wyszłam z budynku.

Roses Of Love And HatredOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz