Rozdział 20

3 1 0
                                    

Może i ten fakt, że Preston będzie koło mnie gdy będę na zewnątrz mi nie odpowiadał, jednak chciałam wyjść z domu. Wiem dobrze, że nie jestem bezpieczna i wczorajsza sytuacja dość mocno to udowodniła, mogę stwierdzić, że gdy będę miała ogon w postaci Prestona, cóż no będę czuła się bezpieczniej. Napisałam do Valerii , że możemy wyjść do parku czy do kawiarni. O dziwo dzisiaj było ciepło, więc umówiłyśmy się na szesnastą.

Miałam jeszcze sporo czasu, więc włączyłam sobie film i położyłam się w łóżku. Preston ma czekać przed domem chwilę przed szesnastą żebym bez problemu zdążyła na spotkanie. Niekontrolowanie moje powieki opadły i sen przejął nade mną kontrolę. Obudziło mnie głośne walenie do drzwi pokoju i oczywiście był to Ethan.

- Ty słuchaj bo - chłopak zatrzymał się a ja z lekko rozchylonymi powiekami na niego spojrzałam - a ty co, śpisz?
- Co chcesz ?
- A ty wiesz że jest piętnasta dwadzieścia?
- Że która? - momentalnie odechciało mi się spać
- No tak, a przyszedłem bo trzeba mi dokumenty podpisać.
- Jakie dokumenty?
- Z firmy, przez tydzień nie będziesz tam jeździć, chce żeby wszystko się uspokoiło, podpiszesz mi?
- Umm no no spoko.

Ja podpisywałam stertę dokumentów, podczas gdy Ethan krążył po pokoju i wyglądał przez wszystkie okna które miałam w pokoju, wyszedł na balkon, wrócił i dalej krążył po pokoju. Nie ukrywam, papierów było sporo więc Ethan chodził tak dobre dziesięć minut. W końcu skończyłam a mój brat wyszedł z pokoju. Postanowiłam przyszykować się na spotkanie z nową koleżanką.

Ubrałam jeansowe szorty z przetarciami, czarny przylegający top, włosy związałam w wysoką kitkę a na nogi założyłam czarne Nike, już gdy schodziłam dostałam smsa od Valerii że spóźni się chwilę i żebyśmy spotkały się już w parku, postanowiłam że więc tam na nią poczekam oraz poinformowałam o tym Prestona. Całą drogę do parku szliśmy w ciszy, nie przeszkadzało mi to, jednak gdy już doszliśmy na miejsce, Preston okazał się rozmowny.

- Bardzo ci przeszkadza moja obecność tutaj? - zaczął gdy siadłam na ławce
- A czy to ważne? - odpowiedziałam a chłopak przysiadł koło mnie
- Słuchaj, jeżeli bardzo przeszkadza ci, że póki co to ja będę za tobą łaził, powiedz to bratu a on znajdzie ci kogoś innego, ja pozostanę na wyścigach ale tylko co momentu twoich urodzin, potem będziemy widywać się tylko na imprezach Ethana - chłopak chciał mówić dalej jednak ja już nie miałam ochoty tego słuchać
- O co ci chodzi co? Coś ci zrobiłam czy co?
- Wiem, że męczy cię to , że za każdym razem i teraz nawet częściej jestem obok ciebie.
- Nie nie, tu nie chodzi o mnie, a przynajmniej w głównej mierze. Nie chcesz za mną łazić to to powiedz, mi w prost albo Ethanowi, myślę że zrozumie, że nie masz ochoty niańczyć jego młodszej siostrzyczki.
- Kim to nie tak.
- A jak? Wytłumacz mi. Powiedz mi jak jest na prawdę Preston.
- Myślę że to musi zaczekać - chłopak skinął głową w kierunku bramy parku, Valeria właśnie szła w naszą stronę i dość dziwnie na nas patrzyła.
- Hej! - od razu krzyknęłam do zauważonej dziewczyny
- Hej! - odkrzyknęła i podeszła szybciej - Wszystko w porządku?
- Tak tylko...
- Tylko będę obok - wtrącił Preston i po chwili zwrócił się do mnie - będę kilka kroków za wami, pamiętaj że jak coś to mów a wrócimy o razu do domu, dobrze?
- Tak, dziękuję. - uśmiechnęłam się do niego co lekko i prawie nie widzialnie odwzajemnił. Poczekałam aż chłopak odejdzie na ustaloną wcześniej odległość i zwróciłam się do dziewczyny - Dzięki że zgodziłaś się wyjść, musiałam pooddychać świeżym powietrzem z kim kimś tej samej płci.
- Nie ma sprawy, też już miałam dosyć siedzenia w domu.
- Idziemy się przejść ?
- Jasne - ruszyłyśmy w stronę środka parku - powiedz mi coś Kimberly- zaczęła i z racji stonowanego głosu mogłam domyślić się o co chodzi
- Tak?
- Co was łączy, co?
- Ale że z kim?
- Że z tym co za nami lazie. A i dlaczego za nami idzie?
- Cóż opowiedzieć ci raczej na to drugie nie mogę ale co do pierwszego to nic nas nie łączy, jesteśmy znajomymi
- Słuchaj, mów jak jest, nie będę oceniać, znam twojego brata więc nic mnie nie zdziwi.
- Preston jest moim ochroniarzem na wyścigach, a teraz chwilowo jak będę gdzieś wychodzić.
- Dobra, dopytywać dalej nie będę bo nie powinnam. Ale powiedz mi co serio po za tym was łączy? - dopytywała
- No nic
- Ale kłamiesz
- Nie kłamię, jesteśmy tylko znajomymi.
- Wiem jaki jest, może i twoim zdaniem nic was nie łączy, ale po nim widać że nie jest to zwykła znajomość.
- Znacie się?
- Stare dzieje, nie mamy teraz kontaktu ale kiedyś byliśmy na prawdę blisko, tak jak z twoim bratem. Jednak to nie jest istotne. Widzę jak patrzy na ciebie, uśmiecha się a to jest bardzo rzadkie, widać że coś was łączy. Nie mówił ci już że zrezygnuje z tej pracy?- zapytała nagle na co ja przytaknęłam - no właśnie, nie powie ci tego, przynajmniej na razie ale boi się, że coś poczuje do ciebie a ty tego nie chcesz. A nawet jeść chcesz to on będzie się tego wypierał.
- Ale to znaczy, że myślisz, że mu się podobam?
- Nie chce cię niepotrzebnie martwić, zapomnij o tym co mówiłam.
- Teraz to nie zmieniaj tematu, zaczęłaś to dokończ.
- Nie powinnam, i tak już ci dużo powiedziałam.
- Wspomniałaś ostatnio, że skoro myślę że jest dobrym człowiekiem to się mylę, możesz powiedzieć o co ci chodziło?
- Na początku sama tak myślałam, ale po pewnym czasie przekonałam się, że może i jest dobry, ale na pewno nie dla mnie. - i tu dziewczyna zamilkła, a cisza trwała dobre kilka minut.
- Powiedz mi coś więcej.
- Cóż, to jest typ osoby zarozumiałej, zadufany w sobie, widzi tylko czubek własnego nosa. Pomijając to, pewnie dobrze wiesz że się ściga?
- No tak.
- Przegrał kiedyś z jakimś Matteo, wkurzył się, znalazł chłopaka i go pobił, chłopaczek miesiąc leżał w szpitalu w ciężkim stanie. Miał dziewczynę, nie pasowało jej, że się ściga to powiedział jej że skończył i że zajmuje się teraz czymś innym a tak na prawdę dalej to robił i w dodatku jeździł po tym do jakiejś innej.
- Zdradzał ją?
- Podobno nie z jedną. Po za tym, nie wiem jak teraz, ale kiedyś dobrze dawał po nosie, jarał, niby też się bił dla pieniędzy. Ale skoro teraz lata dla twojego brata to jest szansa, że wrócił na dobrą drogę

🥀

Usiadłyśmy w końcu na ławce przy której się spotkałyśmy, w prawdzie mówiąc, nie wiem kiedy zdążyłyśmy przejść cały park. Siedziałyśmy i rozmawiałyśmy, o wszystkim i o niczym. Dowiedziałam sie że Valeria ma dziewiętnaście lat, mieszka tak na prawdę zaraz obok parku. Ma dwóch braci, jeden ma dwadzieścia trzy lata a drugi dwadzieścia siedem, jednak żaden z nich tu nie mieszka. Dowiedziałam się też że dziewczyna kiedyś była z moim bratem, jednak nie chciała powiedzieć dlaczego się rozstali. Bardzo długo rozmawiałyśmy, Preston dalej był w bezpiecznej odległości, w końcu rozmowę przerwał mój dzwonek telefonu. Był to numer prywatny, odwróciłam się więc do chłopaka i gestem ręki nakazałam mu podejść. Przy okazji zauwarzyłam, że zbliża się północ. Po chwili Preston stał koło mnie, telefon dzwonił kolejny raz, Valeria z zaciekawieniem na nas patrzyła a ja próbowałam ukryć strach.

- Odbierz i daj na głośnik - zaczął chłopak, a ja zrobiłam to co powiedział
- W końcu, już myślałem że nie pogadamy
- Kto mówi?-zapytałam bo kompletnie nie kojarzyłam głosu
- A czy to ważne? Widzę, że nie ma cię w domu, a szkoda bo zostawiłem ci piękne kwiaty, te co zawsze.
- Kim ty jesteś co? I czego ode mnie chcesz?
- Nie zadręczaj się, ale przyznam ci się, że już się widzieliśmy piękna.
- Daj jej spokój albo porzałujesz - wtrącił Preston
- Preston Kai Hughes. Młodszy brat Leonarda Felixa Hughesa, co tam u ciebie słychać? - Okej czyli tak Preston ma na nazwisko
- Kim ty kurwa jesteś i co od niej chcesz?
- Pilnujesz tej księżniczki teraz całą dobę? Z miłą chęcią cię zastąpię.
- Odpierdol się od niej idioto.
- Ja tak miło a ty mnie tak traktujesz, no wiesz ty co.
- Czego chcesz co? Przywilejów? Pieniędzy?
- Tej pięknej panienki. Pieniądze mogą być w gratisie, cwaniaczku.
- Wal się psychopato -odezwałam się w końcu po czym Preston się rozłączył
- Wracamy do domu młoda - zwrócił się do mnie chłopak - Val odprowadzimy po drodze dobra?
- Tak - stwierdziłyśmy jednogłośnie

Wyszliśmy z parku, Preston teraz trzymał się blisko mnie a Valeria nie pajała energią. Odprowadziliśmy ją do domu i zaczekalismy aż wejdzie i zajmie drzwi po czym ruszyliśmy dalej. Cisza między nami nie trwała długo.

- Załatwie ci kogoś żeby stał pod domem co?
- Ethana nie ma prawda?
- Nie. Postawimy ci kogoś żeby patrzył czy wszystko git. Dobra? - mówił i robił coś w telefonie
- Ta, niech będzie. - nie powiem tego głośno ale nie mam ochoty przebywać w domu sama jeśli nawet ktoś stałby przed nim i pilnował czy jest dobrze. Dotarliśmy już do domu a w tym samym czasie pod bramą zaparkował czarny mustang w którym siedziało trzech kolegów Prestona. Weszliśmy do domu, Preston w jednym momencie sprawił że znalazłam się w jego ramionach, a mi.. mi to odpowiadało
- Będą tu całą noc, nic ci się nie stanie.
- Preston? - ja sama w to nie wierzę - możesz zostać na noc?
- Nie wiem czy...
- Proszę..
- Oczywiście młoda.

Roses Of Love And HatredOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz