Rozdział 12

6 0 0
                                    

Ethan był widocznie zmartwiony przybyciem tego mężczyzny do miasta, jednak wsiadł do samochodu i ustawił się tuż obok samochodu przeciwnika. Moim zadaniem było kolejne wystartowanie wyścigu. Preston stanął samochodem na środku i czekał aż skończę mówić. Dałam im dziesięć minut na przygotowanie samochodów do startu i wsiadłam do auta Prestona, z tyłu siedzieli Odin i Otto gdyż Asher gdzieś zniknął.

- Kim on jest? - zapytałam odwracając się do tyłu.
- Póki nie wiesz, jest lepiej dla każdego. - powiedział Otto
- Jest kimś złym? - pytanie zabrzmiało jakby pytała jakaś mała dziewczynka
- Ethan nie ma z nim dobrej relacji ale nie oznacza to że jest kimś okropnym. - wtrącił Odin -  Kiedyś się przyjaźnili, jego ojciec przyjaźnił się z waszym ojcem, pokłócili się o coś i tyle.
- To jak na siebie patrzyli nie świadczyło o zwykłej kłótni, o co poszło?
- Nie wiemy. I ty też się pewnie nie dowiesz.

Wszystko na mecie było gotowe, czekałam już na Ethana i Samuela z rozstawionymi rękami trzymając dwie flagi. Miałam nadzieję że to mój brat wygra i nie dopuszczałam innej opcji, dwa samochody wyjechały zza zakrętu i nie możliwe właśnie się stało. Przejechali przez metę w tym samym czasie.

- Chłopaki jest problem - zwróciłam się szybko do Odina i Otto którzy stali obok - trzeba sprawdzić kamerę.
- Właśnie sprawdziłem, problem jest taki że przejechali na prawdę w tym samym momencie.

Samochody zawróciły i ustawiły się na mecie. Chłopcy wyszli i widać było zdenerwowanie na obu ich twarzach.

- Czyżbyś przegrał Ethan? - rzucił Samuel
- Nie - powiedziałam - żaden z was nie przegrał ani nie wygrał.
- Patrzyliśmy kamery, przejechaliście w tym samym momencie.
- Niemożliwe - oburzył się mężczyzna - pokaż mi to nagranie

Odin wyjął kamerę ze statywu i pokazał nam wszystkim nagranie na którym dokładnie było widać że żaden z nich nie wygrał.

- Chce rewanżu. - zarządał mężczyzna - ja i twoja siostra będziemy się ścigać w drugą stronę.
- Ethan - podeszłam do brata i odsunęłam go kawałek od tamtego człowieka. - dobrze wiesz że przegram.
- Nie przegrasz bo pojedziesz moim samochodem, jest szybszy a twój nie wiemy czy się nie rozpadnie po drodze.
- Ethan a co jeśli...
- Przestań, weź się w garść. Pokaż co potrafisz temu idiocie który cię nie docenia. Myśli że nic nie potrafisz. Widziałaś ten tor dzisiaj pięć razy.
- Ale ani razu nie prowadziłam. Zresztą ja nie chcę jechać sama. Gdzie jest Asher?
- Nie ma go tu, albo jedziesz sama albo z Prestonem.
- Jak to go nie ma, a gdzie się podział?
- Pojechał. Siadaj do samochodu i pokaż że jesteś kimś.
- Dobrze - popatrzyłam jeszcze raz na brata i odwróciłam się w stronę samochodów gdzie stał oparty o swój Samuel. - tak więc będziemy się ścigać.
- Chcesz żeby jechać z tobą? - zapytał Preston
- Jeśli byś chciał to czemu nie.

Ethan dał nam dziesięć minut na przygotowanie się, osobiście miałam ochotę ruszyć od razu gdy zniknął za zakrętem samochód Prestona który prowadził Ethan. Dziwnie czułam się z myślą że Preston siedzi razem ze mną, i że sam zaproponował to, że ze mną pojedzie.

- A ty? Wiesz kim on jest? - zapytałam
- Wiem, ale to kiedy indziej ci powiem, teraz się skup.

Pokiwałam głową i tak też zrobiłam, skupiłam się na wizualizacji toru, był prosty, kilka zakrętów które były delikatne ale dwa samochody się na nich nie zmieszczą. W końcu na środek wyszedł Otis którego widziałam dzisiaj po raz pierwszy. Odliczanie i start.

Emocji było dużo, odcinek nie był długi bo miał cztery kilometry, jednak jazda dłużyła się dość mocno. Raz ja byłam na prowadzeniu, raz Samuel. Widać było że miał doczynienia nie raz z wyścigami. W końcu prosta, ostatnia prosta na końcu której było widać Ethana trzymającego flagi w kolorach naszych samochodów.

Zbliżając się do Ethana nie patrzyłam na drogę, wiem że Preston by mnie poprawił jeżeli miałabym w coś wjechać, teraz patrzyłam na tego mężczyznę, na jego samochód. Patrzyłam do cholery jak wygrywam.

- Wygrałaś - szepnął Preston szturchając mnie gdy zajechaliśmy na start po zawróceniu.
- Cienias z niego. - zaśmiałam się a chłopak na miejscu pasażera od razu zaraził się ode mnie śmiechem.
Wyszliśmy z samochodów i podeszliśmy do Ethana który szeroko się uśmiechał, było oczywiste dlaczego.  

- Tak więc, mamy zaszczyt wręczyć kolejny puchar, mojej młodszej siostrze! Gratuluję ci wygranej Kim.

Nie myliliśmy się, wygrałam z tym mężczyzną który liczył na moją przegraną, był on wręcz przekonany że to on wygra. Jednak to ja dostałam puchar. Już drugi do mojej kolekcji, jeszcze zdobyty w takim stylu.

- No powiem ci że nie spodziewałem się po tobie, widać jednak że jesteście rodziną.
- Chyba pochopnie oceniłeś moje możliwości. - uśmiechnęłam się do niego sarkastycznie wskazując na puchar
- Chyba tak, ale jesteś inna niż brat.
- To znaczy? - zapytałam a Ethan chciał chyba zrobić to samo bo aż podszedł bliżej
- Ethan jakby teraz ze mną wygrał to by napluł mi na twarz i zwyzywał nie patrząc w ogóle na to że dostał puchar, nigdy się nie cieszył z pucharu jak ze mną wygrywał, a ty - wskazał na mnie lekko podnosząc dłoń - Ty się cieszysz z pucharu, na ostatnim wyścigu też się cieszyłaś że masz puchar a nie upokarzałaś tą idiotke. Jesteś inna.
- Nie znam cię, może jakbym cię znała też bym się tak zachowała? Nie sądzisz?
- Nie sądzę, tamta też znałaś i co, widziałem jak się zachowałaś, jesteś inna po prostu niż swój brat. Ty przynajmniej masz jeszcze serce i umiesz się cieszyć z czegoś co osiągnęłaś. On teraz się cieszył, ale z tego za ja przegrałem z jego śliczną siostrą. Gratuluję.
- Dziękuję. - mężczyzna wydawał się być mądrym człowiekiem i widać było że wie co mówi, przez co Ethan cały czas się spinał. - ile masz lat jeśli mogę spytać? - Ethan odpuścił, odszedł od nas i zajął się czymś innym.
- Dwadzieścia, czemu pytasz?
- Byłam ciekawa, a powiesz mi coś jeszcze?
- Oczywiście, co byś chciała wiedzieć.
- Dlaczego tak nie lubicie się z moim bratem? - chłopak się spiął i spojrzał na Ethana który uważnie się nam przyglądał.
- Gwiazdko, o to powinnaś zapytać brata, wiedz tylko, że do ciebie nie pajam nienawiścią.
- Myślę że mi nie powie.
- Powie, widzi że ze mną rozmawiasz i właśnie tu idzie, nakrzyczy na ciebie że nie powinnaś ze mną rozmawiać i wtedy ci opowie.
- A jeśli nie? - zapytałam szybko
- To wtedy ja to zrobię. - uśmiechnął się a ja kątem oka zauważyłam Ethana tuż obok mnie
- Wystarczy wam rozmów, idziemy Kim. Ty powinieneś już stąd iść Samuel.
- Do zobaczenia Gwiazdko. - chłopak uśmiechnął się, patrząc mi w oczy puścił mi oczko i poszedł gdzieś mieszając się w tłumie innych osób.

🥀

- Żartujesz sobie ze mnie? - zaczął głośno Ethan gdy wróciliśmy do domu, ja wysiadłam ze swojego samochodu on natomiast ze swojego więc podróż tutaj udało mi się odbyć w ciszy - Kimberly co to miało być?!
- O co ci chodzi Ethan?
- O to w jaki sposób rozmawiałaś z tym człowiekiem! Próbował cię poderwać a ty głupia mu się dawałaś.
- Nie podrywał mnie, normalnie rozmawialiśmy. Zresztą nie rozumiem o co to wielkie zamieszanie. Nie wiem nawet kim on jest i co takiego złego jest w tym człowieku.
- Kim on jest niebezpieczny, w każdej chwili może zrobić ci krzywdę.
- Był dla mnie miły. Nie wiem o co ta afera.
- Nie zbliżaj się do niego, nie pozwalam ci na to.
- Jesteś moim bratem w nie ojcem, zrobię co będę chciała. Ten chłopak był dla mnie na prawdę miły a ty coś wymyślasz i nawet nie chcesz mi wytłumaczyć o co chodzi.
- Nie twój interes, po prostu trzymaj się od niego z daleka! - wbiegłam do domu i skierowałam się do swojego pokoju, było późno ale nie obchodziło mnie to że mogę zrobić jakiś hałas, chciałam być sama, jak zawsze nikt nie chce mi nic wytłumaczyć.

W pokoju znowu zastały mnie kwiaty, nie ukrywam że byłam przerażona że znowu bukiety mają takie charakterystyczne karteczki. Tak, jedne były od Ashera, w liście przepraszał za zniknięcie i że mi to wytłumaczy. Drugi znowu był nie podpisany ale liścik budził we mnie dziwne emocje.

„Lubisz róże prawda? Pachnął szczęściem, miłością, nienawiścią, i...
śmiercią"

Roses Of Love And HatredOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz