Rozdział 25

1 0 0
                                    

Właśnie wychodziliśmy z domu i mieliśmy podążać na lotnisko kiedy mój telefon zadzwonił, był to numer zastrzeżony. Oczywiście ja od razu chciałam odebrać ale Preston wyrwał mi telefon z ręki zanim zdążyłam to zrobić.

- Ty myśl czasami. - zaczął i w trakcie tego wyłączył telefon całkiem. - dolecimy to załatwimy ci nowy numer, dopiero wtedy będziesz mogła włączyć telefon.
- Dobra zbierajcie się. Musimy jechać, zawiozę was. Przed nami jadą twoje chłopaki Preston. A za nami będzie jechać trójka O.
- Nie stresujcie mnie już, chcę mieć to za sobą. Ile my tak właściwie będziemy lecieć?
- Jakieś osiem godzin - powiedział Preston a moja mina rozbawiła obojga - może i nie lecimy prywatnym samolotem ale nie bój się. Mamy najlepsze miejsca w klasie biznesowej - zaśmiał się po czym Ethan do niego dołączył.
- Ja rozumiem, jakbyśmy jeszcze lecieli w nocy. Mogłabym iść spać a tak? Człowieku co ja mam ze sobą zrobić przez osiem godzin? Ethan czy ty to słyszysz?
- Słyszę, siadaj do samochodu nie gadaj.

Całe szczęście, że na lotnisko mieliśmy tylko 30 kilometrów. Co nie zmienia faktu, że przez korki i tak jechaliśmy ponad godzinę. Nigdy nie lubiłam latać samolotem jeżeli było to więcej niż dwie godziny. Co jest dość absurdalne patrząc na to, że zawsze chciałam się wyrwać z domu i zwiedzić cały świat. Całą drogę Ethan z Prestonem o czymś rozmawiali ale ja się tym teraz nie interesowałam. Bardziej moja głowa była pełna myśli o tym czy wzięłam wszystko co mi trzeba i co chciałam zabrać. Oczywiście mój brat kilkukrotnie powtarzał mi, że mam pieniądze na karcie którą mi dał i mogę bez problemu sobie coś kupić. Tylko cały czas też powtarzał, że tak co najmniej po trzech tygodniach mogę wyjść na świat. Ta cała sytuacja jest ogólnie tak absurdalna, że mam wrażenie, że zaraz obudzę się i będę po prostu w drodze na wyścigi czy do pracy. Idiotyzm. Mamo chroń mnie proszę.

Właśnie dojechaliśmy na lotnisko, oczywiście pożegnałam się z bratem mocnym uściskiem z którego chłopak nie chciał mnie wypuścić a ja szczerze mówiąc jego też nie. Dopiero znowu znaleźliśmy obok siebie a musimy się rozstać na nie wiadomo jak długi czas.

- Pamiętaj proszę nie zapomnij, że masz się trzymać Prestona. Nie pchaj się w kłopoty.
- Jasne braciszku.
- Nie odbieraj telefonów jeśli nie wiesz czyj to jest numer. I wiem, że to ci się nie podoba ale przez pierwszy miesiąc nie będziecie wychodzić dalej niż na taras, balkon czy cokolwiek tam jest w tym mieszkaniu. Musimy znaleźć bezpieczny grunt.
- Wiem wiem. - powiedziałam przeciągle
- Słuchaj patrzyłem kilka szkół które by cię przyjęły w środku semestru ale wiem, że pewnie będzie to dla ciebie dosyć stresujące.
- Nie każ mi iść tam do szkoły, błagam cię.
- Nie każe, sam sobie dałem spokój z tym, zapiszę cię na naukę przez neta, wiesz te jakieś nauczania coś tam coś tam. Za tydzień skoczę do Walii i zabiorę twoje papiery.
- Dziękuję ale poczeka to trochę prawda?
- Miesiąc. Od października czeka cię piękna nauka w szkole w necie kochanieńka.
- Yeyyy. Zajebista zabawa.
- Licz się ze słowami. - zagroził mi teatralnie palcem
- Jestem duża. Daj spokój już.
- Nie rób nic głupiego, nie gadaj z nikim dziwnym. Daj sobie pomóc Prestonowi, wiem że się przyjaźnicie i pamiętaj, że jak cię skrzywdzi to połamie mu wszystkie kości.
- Jesteś drastyczny.
- Co w rodzinie to nie zginie - zaśmiał się Ethan - czy jakoś tak to było.
- Muszę wam przerwać. Zamykają nam odprawę za pół godziny a pewnie jest w cholerę osób.
- Masz rację. Młoda nie pchaj się w żadne kłopoty. Proszę cię.
- Tak jest - zasalutowałam prześmiewczo.
- Preston pilnuj jej, pamiętaj co ci mówiłem. I proszę cię kurwa nie łam zasad.
- Jasne bracie.

Ruszyliśmy po chwili w stronę wejścia do lotniska, o dziwo w środku nie było sporo osób. Kolejka do odprawy miała zaledwie dziesięć osób. Po odprawie przeszliśmy pod wielkie ekrany wskazujące bramki, cóż nasz samolot był dopiero za godzinę.

- Możemy rozejrzeć się po sklepach? Będę się nudzić jak mamy tu siedzieć tyle czasu.
- Nie Kim, nie ma mowy. Tu jest cholernie drogo a ty masz skłonności do zakupoholizmu.
- Dzięki.

Siadłam zawiedziona na krześle któro akurat jedno było wolne. Pech chciał tak, że dla Prestona nie było miejsca więc stał nade mnie i nad naszymi walizkami które z nami zostały, reszta poszła na taśmie do luku bagażowego. Rozglądałam się po całym lotnisku, tak jak pozwolił mi na to wzrok. Akurat na tym jeszcze nie byłam. Znajdowaliśmy się akurat na Heathrow, to lotnisko było ogromne i miało wiele terminali i wiele sklepów. Siedziałam tak bezczynnie przez pół godziny głupio patrząc się na tłumy ludzi przewijających się na parterze i na piętrze lotniska. W końcu ogłoszono otwarcie naszych bramek, do których od razu się udaliśmy. Kurczowo trzymałam się Prestona bo nie dość, że nie chciałam się zgubić to po prostu się bałam.
Po kolejnej godzinie wsiadaliśmy do samolotu, zdążyłam zapomnieć ile to czasu wszystko zajmuje. Nasze miejsca faktycznie były dość, cóż, luksusowe. Na samym przodzie przedziału, naszych nóg nie ograniczała żadna przestrzeń. Ja oczywiście usiadłam od okna a Preston obok mnie. Początek jak zwykle był nie przyjemny, po jakimś czasie podeszła do nam miła kobieta, na oko wyglądała na tylko kilka lat od nas starszą.

- Witam państwa, podać coś do picia? Może przekąski? Wszystko jest w państwa zasięgu, mają państwo ofertę nie ograniczoną. Jest nam bardzo miło gościć państwa na pokładzie naszego samolotu. - dziewczyna mimo wszystko większość swojego wzroku skupiła na chłopaku, widziałam jak się do niego ślini. Jednak Preston tylko raz na nią spojrzał.
- Rum z colą, a ty mała co chcesz? - zwrócił się do mnie, dopiero gdy odwróciłam się w jego stronę zauważyłam że wlepia swoje oczy we mnie szukając ratunku
- Malibu z ananasem - uśmiechnęłam się sarkastycznie do dziewczyny, która od razu się speszyła i wyprostowała się
- Oczywiście, zaraz przyniosę. Nie chcą państwo niczego do jedzenia? Pełny posiłek podamy dopiero za dwie godziny.
- Wiesz co - zaczęłam dość nie miło ale dziewucha nadal paliła się do chłopaka obok a on widocznie miał jej dosyć, a ona co chwilę się do niego przesuwała - jak mi przyniesiesz mojego drinka i mojemu chłoptasiowi też - wskazałam przelotnie - to może będę miała ochotę więcej z tobą rozmawiać a jak nie posmakuje mi mój drineczek to wypierdolą cię na zbity pysk z tej głupiej roboty. Więc zatrzepocz tymi wielkimi rzęsiskami i przynieś mi to jebane Malibu.
- Ja-ja-ja - dziewczyna zająknęła się a ja w duszy miałam ochotę wstać ale w tym momencie ręka Prestona nie spodziewanie spoczęła na moim kolanie
- Tak kochaniutka, Ty. Przecież nie ma tu nikogo więcej. - dziewczyna popatrzyła na mnie ze zdziwienie, rzuciła szybkie spojrzenie na Prestona potem na jego rękę i poszła
- Jesteś okropna - zaczął chłopak śmiejąc się i zabrał rękę - Ale to było piękne. Widziałaś jej minę?
- Widziałam - wybuchłam śmiechem a po chwili dziewczyna wróciła i wręczyła nam napoje, od razu upiłam łyka, cóż drink był wyjątkowo dobry ale chciałam zrobić napięcie więc się skrzywiłam i skierowałam wzrok na dziewczynę - Lubisz swoją pracę? - zapytałam a dziewczyna tylko nerwowo kiwnęła głową - To weź się i przynieś mi paczkę chipsów, tylko takich dobrych wiesz nie? No. To ten i czekoladę ale taka wiesz. Nie za słodka nie za gorzka. Nienawidzę gorzkiej czekolady. Nadążasz? Świetnie. - nie czekałam nawet na odpowiedź a w między czasie napływały mi do głowy kolejne rzeczy. Tak, mam okres - truskawki bym też chciała. Ale jak będą kwaśne to masz przejebane. Hmmm. A i jeszcze żelki, kwaśne ale takie mocno kwaśne, najlepiej o smaku mango. Mam nadzieję że takie macie. A ty piękny co byś chciał - zwróciłam się do chłopaka który próbował nie wybuchnąć śmiechem
- Cóż, nie mam tyle zachcianek na raz co ty ale ja to bym zjadł nachosy z sosem paprykowym.
- O tak tak, dobrze myślisz - dodałam - ja też bym chciała tylko z sosem serowym tylko takim no, trochę ostrym ale nie za ostrym.
- Dobrze, czy to wszystko?
- Tak a teraz leć koleżanko. Będę na ciebie czekać z utęsknieniem - puściłam dziewczynie oczko a ta zniknęła od razu za siedzeniami. Ja nie wytrzymałam ze śmiechu, Preston zresztą tak samo.
- To będzie piękny lot - podsumował.

Roses Of Love And HatredOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz