Rozdział 26

3 0 0
                                    

Byliśmy już po sześciu godzinach lotu, osobiście po tym jak wypiłam to Malibu, najadłam się tyle nie zdrowych i zdrowych rzeczy a potem jeszcze zjadłam ciepły obiad, poszłam spać i spałam jakieś dwie godziny. Gdy się obudziłam okazało się że cały czas byłam oparta o ramie Prestona ale chłopak nic sobie z tego nie robił i po prostu oglądał jakiś film. Zwrócił na mnie uwagę dopiero jak podniosłam głowę, pewnie poczuł że ją zabrałam i chciał sprawdzić czy się obudziłam czy spadłam, co czasami mi się zdarzało jeżeli miałam dużo miejsca przed sobą i chyba Ethan go o tym poinformował.

- O, wstałaś. To dobrze bo już mi się nudziło i bym się czegoś napił.
- Nie mogłeś sobie czegoś zamówić jak spałam?
- Bałem się, ta laska jest przerażająca. - chłopak zaśmiał się i uważnie przyglądał mi się jak wiercę się na siedzeniu, odwracałam się do niego przodem, przy okazji opierając się plecami obok okna. Podkuliłam nogi na swoim siedzeniu i położyłam na nich ręce, Preston przez ten cały czas nie odrywał ode mnie wzroku, dobrze się składa bo za jego plecami pojawiła się znowu ta denerwująca upiorna dziewczyna.
- Coś podać? - zaczęła niepewnie
- Rum z colą - powiedział chłopak nadal patrząc się na mnie, tyle że tym razem nie wyglądał na szukającego ratunku, skanował każdy skrawek mojego ciała. - I Malibu z Ananasem - dodał na co oczywiście na mojej twarzy zagościł uśmiech.
- Oczywiście. - już miała odchodzić ale zawahała się mimo to odwróciła się do nas znowu - Proszę pani - zaczęła patrząc na mnie
- Hm?
- Podano mi list dla pani od pilota.
- Dla mnie? Od pilota? - nie mogłam uwierzyć w to co mówi dziewczyna
- Tak proszę pani. - wręczyła mi białą kopertę i poszła a po chwili zanim nawet zdążyłam ogarnąć swoje myśli wróciła z drinkami. - Pilot gdy dowiedział się, że jest pani na naszym pokładzie od razu poprosił o coś do pisania i kartkę. Cytując powiedział „przekaż to pannie Harris z pierwszego rzędu, do rąk własnych. Jak przeczyta będzie wiedziała o co chodzi."
- Dobrze, dziękuję - odpowiedziałam dziewczynie a ta lekko uśmiechnęła się i pośpiesznie odeszła

Przyglądałam się kartce papieru, zanim zaczęłam czytać cały ten list to uwagę przykuł podpis.
St. A. Grand
Co mogło oznaczać tylko i wyłącznie, że za sterem siedzi Starszy Aspirant Elian Grand. Ostatni kochanek mojej matki, który oprócz mojej matki na boku, miał żonę i córkę w wieku sześciu lat. Kilka tygodni przed śmiercią mamy powiedział że we wrześniu dostanie papiery rozwodowe. Niestety mama tego nie doczekała. Bardzo go kochała. Ciekawi mnie co mężczyzna w zawodzie policjanta robi za sterem wielkiego samolotu.

„Cześć kochanie, gdy dowiedziałem się że tu jesteś od razu musiałem do ciebie wysłać jakieś słowa zanim wysiądziesz i znowu znikniesz. Pisałem do ciebie SMS-y i dzwoniłem ale na żaden nie odpowiedziałaś. Wiem, że jest ci ciężko ale pamiętaj że masz też mnie. Może nie zasługuje na miano najlepszego Ojczyma bo czasem się nie dogadywaliśmy ale ostatni rok przy boku twojej matki był dla mnie czymś wyjątkowym. Jeżeli znajdziesz odwagę żeby się do mnie odezwać to to jest mój adres.
Chester. Cornwall Street 25. Walia.
Mam nadzieję, ze jeszcze się zobaczymy.
St. A. Grand. „

- Dwa domy obok nas - powiedziałam po chwili cicho zapominając że Preston koło mnie jest - przeprowadził się dla niej. Tak jak jej obiecał.
- Kimi - wyrwał mnie z natłoku myśli chłopak kładąc delikatnie rękę na mojej a drugą otarł łze która nie świadomie spływała po moim policzku.
- On ją tak kochał. A ja go tak zostawiłam gdy ona nas opuściła.
- Nie miałaś pojęcia przecież.
- Muszę coś zrobić. Weź zawołaj tą wywłokę. - chłopak jak poprosiłam tak zrobił a dziewczyna momentalnie pojawiła się obok - masz kartkę i długopis? -dziewczyna pokiwała głową i zniknęła
- Proszę - wróciła zaraz i podała mi notes z wyrywanymi kartkami i czarny długopis.

„Przepraszam że cię zostawiłam po tym wszystkim. Domyślam się że tobie jest równie trudno jak mi. Będzie trudno mi do ciebie wpaść, mam dużo na głowie, wiesz szkoła praca i takie tam. Po za tym ciężko by mi było wjechać na tą ulicę. Doceniam to, że się odezwałeś. Do zobaczenia w świecie.
Kimi"

Po dziesięciu minutach jakie spędziłam nad tą kartką, zawołałam kolejny raz dziewczynę i poprosiłam aby podała list do pilota Granda. Uśmiechnęła się i poszła w kierunku przodu samolotu. Wracając przyniosła nam jeszcze po drinku mimo, że nic nie mówiłam. Ale to był dobry pomysł.

🥀

Właśnie przemierzaliśmy ulice Nowego Yorku, pogoda była słoneczna i wyjątkowo ciepła. Taksówka w końcu zatrzymała się pod ogromnym szklanym apartamentowcem. Wyszliśmy z samochodu a ja w niedowierzaniu patrzyłam na wszystko co się wokoło nas znajduje. Po kilku minutach jakie się zachwycałam okolicą, Preston w końcu mnie szturchnął i wskazał drogę to tego ogromnego budynku. Wzięliśmy wszystkie rzeczy i poszliśmy do środka, windą wjechaliśmy na ostatnie piętro.

- Do końca korytarza - powiedział nagle chłopak gdy opuściliśmy windę
- Masz klucze?
- Mhm.

Gdy Preston otworzył drzwi mieszkania byłam zachwycona, wielkie a wręcz ogromne mieszkanie z wieloma oknami które wpuszczały światło do pomieszczenia. Wielka kuchnia odgrodzona blatem i częściowo ścianą od reszty miejsca, w kolorach jasnej szarości. Otwarta przestrzeń z wielkim telewizorem na ścianie, pod nim stała długa biała szafka z marmurowym blatem, na niej stały jakieś kwiatki i konsola, na podłodze leżał wielki biało siwy dywan, naprzeciwko telewizora stała wielka biała kanapa z materiału jak baranek, na niej było mnóstwo szarych poduszek. Na ścianach było dużo obrazów przedstawiających różnorodne krajobrazy.
Preston zachęcił mnie żebym szła dalej. Pierwsze drzwi prowadziły do łazienki z wanną i ubikacją, w której znajdowała się również pralka i obok suszarka, a także kilka koszy na pranie. Drugie drzwi były do jakiegoś gabinetu w którym stało tylko ogromne biurko z krzesłem. Za trzecimi drzwiami znajdowała się piękna przejrzysta sypialna w odcieniach bieli i błękitu w połączeniu ze złotem. Była ogromna i piękna, łóżko było bardzo duże i stało na przeciwko oszklonej ściany, z jednej strony pokoju stała duża komoda, nad nią mały wiszący telewizor a na drugiej ścianie były drzwi prowadzące do ślicznej łazienki. Łazienka była cała w białych płytkach ze złotymi ozdobami, znajdowały się tam kolejne drzwi prowadzące do garderoby. Wychodząc nie zauważyłam drzwi do kolejnego pokoju, od razu wróciłam i tam zajrzałam.  Ten pokój był inny, nie był taki jasny jak tamten chociaż rozmieszczenie było identyczne, tak samo miał łazienkę i garderobę ale różnił się kolorem, tutaj wszystko było ciemne, szaro czarne z domieszką złotego. Mimo wszystko pokój był śliczny.

W ciszy Preston odstawiał moje walizki do jasnego pokoju, dał mi czas na zachwyt wnętrzem tego wielkiego apartamentu. Gdy podeszłam do okna w swojej sypialni zobaczyłam widok rozciągający się na cały Nowy York. Było tu tak pięknie jak sobie kiedyś tylko mogłam wyobrażać.

- Podoba ci się? - zapytał nagle chłopak wyrywając się tym z zamyśleń, stał tuż obok mnie i mi się przyglądał więc doskonale widział, że się wzdrygnęłam - Wybacz nie chciałem cię przestraszyć.
- Tu jest tak pięknie - powiedziałam cicho próbując ukryć zachwyt, z całą pewnością wyglądałam jak małe dziecko śliniące się na widok lizaka który rodzic obiecał mu przez kilka dni.
- Wiedziałem, że ci się spodoba. - był pełen spokoju, jakby widok za oknem wcale nie wzbudzał w nim emocji, nie patrzył nawet za okno, całą uwagę skupiał na mnie. Na moich potarganych po podróży włosach, na brudnym makijażu który myślałam że będzie dobrym pomysłem, na dużej koszulce spoczywającej na moich barkach i jeansach które z całą pewnością zostawiły na moim ciele każdy swój detal. - Mogę cię przytulić? - zapytał po chwili, nie wiedziałam czemu zadał to pytanie, przyjaźnimy się a to oczywiste, że czasem przytulas jest potrzebny. Jednak myślałam że zrobi to bez pozwoleni, instynktownie. Jednak to miało w sobie coś, czego nie wiem czy jestem w stanie opisać, jakby bał się, że go odtrącę i skazę wyjść z mojego pokoju. Podeszłam bliżej chłopaka, tak że nasze ciała prawie się stykały, przez co mogłam zauważyć jaki jest spięty.
- Oczywiście że możesz - powiedziałam a ten od razu przyciągnął mnie do siebie, to był uścisk pełen uczuć których na wymienianie nie wystarczyło by mi słów. Od razu napięcie jego mieści ustało, tak jakby wypuścił całą obawę z siebie i po prostu zamknął mnie w szczelnym uścisku. - Nadal nie wierzę że tu jestem. - dodałam zamykając oczy i oparłam głowę o jego tors - to takie nie realne.
- Ciesze się, że jesteś bezpieczna.

Roses Of Love And HatredOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz