Rozdział 19

2 1 0
                                    

Już gdy odwracałam głowę zauważyłam jak Preston wstaje z ławki i rusza w moją stronę, czyli pewne jest że to nie on. Po odwróceniu się, oczom ukazał mi się jakiś wysoki mężczyzna, jednak twarz miał zasłonięta kominiarką. Wszystko działo się szybko. Poczułam mocne pociągnięcie za drugą rękę i w chwili znajdowałam się w ramionach mężczyzny, tylko jednak nie tego który złapał mnie pierwsze a w ramionach Prestona. Nie wiem co to miało być ale dosyć mnie to przeraziło. Kilkoro chłopaków pobiegło za mężczyzną a ja dalej stałam zdziwiona i objęta ciepłym uściskiem ramion. Łzy napłynęły mi do oczu gdy tylko poczułam moc uścisku dłoni tego mężczyzny, wróciło do mnie wspomnienie z dzieciństwa a dokładnie z okresu w którym miałam osiem lat. W końcu ruszyliśmy w stronę domu, w ciszy ale blisko siebie, Preston ciągle mnie obejmował podczas gdy ja dochodziłam do siebie. Drzwi były zamknięte czyli Ethana jeszcze nie było i miałam nadzieję że nie ma w zamiarze zaraz wrócić.

- Gdzie masz klucze? - zapytał nagle, wyrywając mnie tym samym z zamyśleń.
- W prawej kieszeni w spodniach - weszliśmy do domu, Preston posadził mnie na kanapie w salonie i przykrył kocem. Sam poszedł do kuchni i słyszałam jak robi herbatę.
- Jak się czujesz? - przysiadł obok mnie podając mi herbatę
- Już lepiej, dziękuję ci za pomoc.
- Bądź ze mną szczera, komu zaszłaś za skórę co?
- Ja... - już miałam powiedzieć mu o różach ale nie mogłam, powie to Ethanowi - nie nikomu.
- Zamyśliłaś się. Co jest na rzeczy - chłopak ostrożnie podsunął się bliżej, wydawało mi się że się martwi albo może tylko też się przestraszył i robi to co należy by nie zawieść mojego brata - może nie wiesz i może tego po mnie nie widać ale możesz mi zaufać.
- Preston...
- Kim przestań kłamać, ja naprawdę chce ci pomóc, widziałem jak się przestraszyłaś, nie pozwolę żeby ci się coś stało. Dostałaś dzisiaj jakąś wiadomość? Albo ostatnio?
- Pisał do mnie Samuel dzisiaj, wiadomości były dziwne. Ale to na pewno nie był on.
- Garcia?
- Tak, ale...
- Pokaż mi telefon - przerwał mi a ja podałam mu telefon z otworzoną konwersacją z Samuelem. - Jesteś pewna że to nie on za tym stoi?
- Nie wydaje mi się. Po za tym... - i tu się zaciełam
- Powiedz mi, zrozum że chce ci pomóc - Preston otworzył przede mną ramiona i lekko się uśmiechnął, co było dosyć rzadkim widokiem, może i zrobię źle ale przytuliłam go, wierzę że naprawdę chce mi pomóc. - a teraz mów
- Zaczęło się po pierwszym wyścigu, dostałam dwa bukiety kwiatów, jedne były od Ashera a drugie miały dziwna karteczkę z jakąś groźbą, po jakimś czasie znowu.
- Pamiętasz może co było na tych kartkach?
- Na pierwszej było żebym się tak szybko nie cieszyła i że jeszcze pożałuje że się pojawiłam a za drugim razem coś że lubię róże a one pachną miłością szczęściem ale i śmiercią, czy coś w tym stylu.
- Nie były podpisane?
- Nie - i tu łzy znowu powoli się pojawiały - myślisz że... Że ktoś chce się mnie pozbyć? - zapytałam i lekkie łzy zamieniły się w płacz
- Nie wiem ale musisz na siebie uważać.

Siedzieliśmy tak kilka godzin, przytuleni i porwani przez ciszę, żadne z nas chyba nie chciało się odzywać a cisza była przyjemna i kojąca. Na dworze było ciemno, niebo było zakryte chmurami a odkąd weszliśmy padał deszcz. Jakby niebo również przeżywało to tak jak ja, zawsze to ja czerpie z niego rację humoru a dzisiaj zamieniliśmy się miejscami, w pewnym znaczeniu. Dochodziła trzecia w nocy, i drzwi wejściowe właśnie się otworzyły, do domu wszedł Ethan i widać było że kompletnie nie spodziewa się nas w takiej sytuacji.

- A to co ma znaczyć? - wskazał na nas ręką i widać było zamieszanie na jego twarzy które powoli przeradzać zaczęło się w złość
- Ethan nie teraz - zwrócił się do niego Preston - Kim, połóż się spać, Ethan jest w domu więc już nie potrzebujesz mojej obecności. Nic ci się nie stanie.
- Coś się stało? Powiedzcie mi.
- Kurwa, poczekaj chwilę. - wstaliśmy z kanapy, Preston poprowadził mnie do schodów, jeszcze raz mocno przytulił i kazał iść spać. Weszłam na górę ale stałam dalej na korytarzu. Nie moja wina że jestem ciekawska, ja po prostu chce wiedzieć o co tu chodzi.
- Co tu się odpierdala? Dlaczego siedziałeś i przytulałeś moją siostre co?
- Jest problem stary. Przyda jej się ochroniarz, i to nie taki jak ja tylko taki z prawdziwego zdarzenia, taki co będzie przy niej 24 godziny na dobę siedem dni w tygodniu.
- Co? Czemu? Co się stało?
- Ktoś chciał ją dzisiaj zabić rozumiesz? Ktoś jej kurwa grozi a ty? Ty jak zwykle nie masz pojęcia, telefonu nie odbierasz od nikogo z ekipy, od niej też nie. A co jakby serio się coś stało co? Wybaczył byś sobie? Ciesz się że zawsze jestem w tym parku akurat jak ona tam jest bo gdyby nie ja... - chłopak chwilę się zaciął i było słychać jak uderza o coś - kurwa mogłoby jej już nie być albo by leżała w jakiejś piwnicy związana i nie wiadomo by było czy żyje!
- Jak to? O czym ty pierdolisz?
- O czym? Twoja siostra dostaje groźby, dzisiaj jakiś typ w kominiarze próbował ją porwać lub nie wiadomo co innego.
- Telefon mi padł dlatego nie odbierałem. Jakbym wiedział że coś się stało przyjechałbym od razu. Wiecie już kto to?
- Chłopaki za nim pobiegli ale się rozpłynął. Pilnuj jej, jak coś to dzwoń. - usłyszałam jak drzwi do domu się otwierają
- Dzięki Preston. - drzwi się zamknęły a ja poszłam do siebie

🥀

Wstałam w południe, noc minęła mi dość ciężko bo nie mogłam zasnąć, jednak gdy już zdołałam to ciągle się budziłam. Ubrałam kolarki które wczoraj miałam na sobie, biały top i dużą czerwoną rozpinaną bluzę która w prawdzie mówiąc chyba należała kiedyś do Ethana. W domu było dosyć cicho jednak po wyjściu z pokoju usłyszałam dźwięk telewizora co mnie zadowoliło. Schodząc po schodach usłyszałam dzwonek do drzwi, Ethan wyłonił się z salonu i machając mi poszedł otworzyć drzwi. Ja natomiast skierowałam się do kuchni aby zrobić sobie herbatę. Mimowolnie usłyszałam rozmowę brata, żeby słyszeć jeszcze lepiej.

- A ty co tu robisz?
- Está tu hermana aqui?
- W Anglii jesteś a ja nie mówię po hiszpańsku Garcia - a on tu co
- Jest twoja siostra?
- Po co ci ona?
- Sprawę mam do niej, nie interesuj się
- Samuel nie wpuszczę cię a ty dobrze o tym wiesz, powiedz co chcesz to jej przekaże.
- Doszły mnie słuchy że nie jest tu bezpieczna, chciałem jej złożyć ofertę w imieniu mamy żeby zamieszkała z nami w Madrycie na czas szkoły. Polla estúpida.
- Po pierwsze nie bo to Twój wymysł teraz nie twojej matki, po drugie sam jesteś głupi kutas. - i drzwi trzasnęły

Dokończyłam robić swoją herbatę, Ethan zajrzał do kuchni i wrócił z powrotem do salonu, jednak gdy już szłam ze swoim wielkim kubkiem herbaty, usłyszałam kolejną rozmowę dobiegającą z owego pokoju. Nie wiem czy jest ktoś inny w tej rodzinie który tak lubi podsłuchiwać innych, mam to w zwyczaju od zawsze i w sumie każdy o tym wie. Nie rozumiem dlaczego on nadal daje mi podsłuchiwać zamiast iść w jakiejś miejsce typu gabinet.

- Powiem ci tak, twój pomysł się jej nie spodoba, myślę że nie jest gotowa tam wrócić i ty też dobrze o tym wiesz. - zaraz czy to Preston czy mi się wydaje
- Tak, wiem ale co ja mam zrobić niby?
- Powiedz ojcu, może on ją zabierze gdzieś na jakiś czas skoro ty nie możesz.
- Żartujesz sobie? Stary by mnie zabił.
- To czyli zamierzasz mu nie mówić?! - chłopak brzmiał na zdenerwowanego - Stary ty nie rozumiesz że nie jest bezpieczna?!
- Nie drzyj się na mnie! To nic nie zmieni jak mu powiem, Preston musisz mi pomóc. - czyli dobrze myślałam
- A reszta to co? Otis, Otto, Odin, Asher..
- Tego to trzeba mi znaleźć.
- Ashera? Widziałem go wczoraj, czepiał się mnie coś że ja zabieram mu kobietę i jeszcze ktoś, a i myślę że miał na myśli Kimberly
- Czekaj co? Gdzie? Kiedy?
- Gdzieś koło dwudziestej, w parku siedzieliśmy jak zawsze, czaił się i w końcu do niego podszedłem - Asher jest w mieście, ale jak to - pierdolił mi coś że zabieram mu babę i jakiś Rowley go najebał za to że okłamał młodą i w ogóle że się zmuwiliśmy, koleś gadał mocno od rzeczy no i gały to miał niezłe, morda poobijana, dłonie pocięte. Wystrzelony był konkretnie.
- Dzisiaj jak go zobaczysz to dzwoń od razu
- Dobra to narazie - i tu się zaczęły otwierać drzwi więc jak głupie dziecko musiałam coś szybko wymyślić. Podniosłam więc rękę jakbym miała zamiar zapukać do tych drzwi. - o, a ty co tu robisz?
- Kim? Podsłuchiwałaś? - zaczął Ethan
- Co? Nie. Chciałam zapytać czy mogłabym wyjść z koleżanką. Nie będę sama więc...
- Jaką koleżanką?
- Taką jedną, mieszka obok...
- Ta koleżanka to ta jebana Carrara co mieszka przy parku, ty dobrze wiesz która Ethan. - wtrącił się Preston
- Ty musisz? - Zapytałam
- A ty musisz? - zaczął Ethan - nie ma tu innych dziewczyn w twoim wieku lub tam starszych lekko?
- Mogę wyjść z nią? Proszę.
- On idzie z tobą - wskazał na stojącego obok mnie chłopaka
- Co? Ale po co niby?
- Dla bezpieczeństwa
- Ale Ethan!
- To zostajesz w domu
- Ughhh - Za jakie grzechy....

Roses Of Love And HatredOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz