Felixa cały dzień dręczyła myśl, że może już nigdy nie znaleźć psa Bibi. Jednak nie tym się przejmował najbardziej bał się, że changbin go znienawidzi za to, albo że stracą jakiekolwiek więzi, i staną się mijającymi się współlokatorami, nie wiedział czemu ale zależało mu na seo bardziej niż na kimkolwiek, jego uśmiech, jego rozczochrane włosy, jego tatuaże, jego muskularna sylwetka, jego uściski w których mógłby zatopić się i nigdy więcej nie wypłynąć, a to jak wczoraj mówił do niego, w słodkim, przyjemnym, pełnym troski głosie było gwoździem do grobu Lee.
,,Wracając do psa.." pomyślał sam do siebie w myślach lee, ostatnio myślał o seo dużo, dużo za dużo.
— nymka chuju gdzie jesteś!? — słyszał gdzieś w oddali głos changbina, który był widocznie sfrustrowany całą sytuacją.
Jednak Lee poczuł coś puchatego zaraz przy swojej nodze, spuścił wzrok, i przy swojej łydce zobayczl śnieżno białego psa, nymke
— BINNIE~ — zawołał, a w myślach zaczął się katować za nazwanie go w ten sposób
Changbin wręcz przyleciał do Felixa
— kurwa.. — szepnął do siebie — miałem nadzieję, że nie wróci..— dodał, a na te słowa Felix wybuchł śmiechem — mogę jeszcze raz go zgubić — parsknął gdzieś w środku jego długiej lini śmiechu.Spokojnym spacerkiem razem wrócili do domu, było po 18, i w ten czas, przez to, że za rogiem była zima, robiło się coraz wcześniej coraz ciemniej i zimniej.
Ręce Felixa zmieniły swój kolor na wręcz biały, a jego knykcie zrobiły się lekko różowe, było mu piekielnie zimno, co po chwili zauważył changbin.
— chcesz moją bluzę? — zapytał przejęty
— a masz coś pod nią? Ty też zmarzniesz..— odpowiedział blondyn
— mam... T-shirt — powiedział po chwili zastanowienia Seo
— eh.. zatrzymaj ją sobie — westchnął Lee, jednak changbin szybkim ruchem przytulił go bliżej siebie, i zaczął lekko głaskać jego ramię, na co policzki Felixa zrobiły się czerwone i piekły - tym razem nie od zimna.Doszli do domu Felixa, szybko zrzucili z siebie kurtki, a Felix zaparzył starszemu herbaty, z drogiego zestawu jesienno-zimowych herbat.
Gdy razem sączyli napoje z kubków w kształcie dyń, changbin zaczął rozmowę o nadchodzącym halloween
— jest teraz w szkole przerwa?— zapytał
— hm? A, tak! Zapomniałem o halloween — zaśmiał się Lee
— wychodzisz gdzieś wtedy? — dopytał changbin, próbując nie brzmieć dziwnie
— raczej nie.. może pokażę ci trochę Sydney? Nigdy razem nie zwiedzaliśmy..— zaproponował blondynChangbin chciał wręcz wykrzyczeć TAK! Pragnął spędzać z Lee więcej czasu, nie chciał być tylko jego współlokatorem.
— jasne, miło by było~ — odpowiedział minimalnie oschle Seo
Po tym nawiązali ze sobą kontakt wzrokowy i z jakiegoś powodu nie mogli przestać się na siebie patrzyć, zatracili się w swoich oczach, jakby były oceanem, a oni samotnymi marynarzami na tratfach, próbującymi znaleźć suchy ląd.
Szybko wyrwali się z transu gdy usłyszeli jak Bang chan przekręca zamek w drzwiach.— sorki Lee, że tak późno, ja tylko zostawię część swoich bagaży tutaj.. jutro rano odłożę resztę, i mojego kota— wyrapował bardziej niż powiedział bangchan, w końcu miał się za chwilę wprowadzać razem z resztą, po tym jak brat Felixa uznał, że się wyprowadzi..
CZYTASZ
agape ‡ CHANGLIX
FanfictionAGAPE - najwyższa forma miłości, miłość bez patrzenia na siebie, wymagająca poświęcenia i bezwarunkowa ,, sztorm odszedł, a ja razem z nim - już nie musisz się go bać" agape • changlix