#23 Baby, baby please don't go

12 2 1
                                    

Felix leniwie otworzył swoje powieki po dość solidnej drzemce, zawsze kiedy czyms się stresował lub nawykrecal to jako dziecko szedł spać, i wstawał o wiele spokojniejszy.

Była 14:30, co dawało mu 30 minut na przygotowanie się jak i tego co powie rodzeństwu seo oraz chanowi, ponieważ wcale nie zamierzał wyganiać ich ze swojego życia.

Był kwiecień, przez te 7 miesięcy zdążył mocno zżyć się z całą trójką i zakochać po uszy w Changbinie.

Krótko zastanawiał się nad wyborem stroju, bo jednak nie mógł im otworzyć w przepoconej koszulce i zabrudzonych sosem od sajgonek dresach; dlatego też zdecydował się na niebieską koszule której nie zapiął, a pod nią założył białą koszulkę, wszystko dopełnił brązowymi spodniami garniturowymi, paskiem oraz małą ilością biżuterii.

Przeczesał swoje rozczochrane od nadmiernego krecenia się podczas snu włosy i zszedł na dół aby zaparzyć sobie mięty.

Kiedy w kubku blondyna zostały zaledwie dwa lyki i torebka z fusami usłyszał dzwonek do drzwi.

— Ah, wchodźcie...— lee zdziwił się tym, co seo miał na sobie.
Changbin tego dnia miał skórzane spodnie które były przetarte w kilku miejscach, do tego cholernie drogą koszulkę misbhv która była zbyt krótka żeby włożyć w spodnie i odsłaniała trochę skóry, a na to seo założył skórzaną kurtkę i ciemne okulary.
Chłopak wyglądał jak prawdziwa gwiazda wybiegów balenciagi...

— my idziemy się spakować — powiedziała oschle bibi wymijając blondyna, przy czym szturchnęła go ramieniem

Felix wziął wdech i otworzył usta, jednak żadne słowo nie mogło się z nich wydostać, czuł jak szczypie go nos, a do oczu wlewają się łzy, reszta już poszła do gory - oprócz seo, który usłyszał chęć powiedzenia czegoś przez lee

— mów, muszę im iść pomoc— seo oparł się na ścianę

— ja.... nie chce— nie mógł sam dokończyć zdania

— żebyśmy poszli? — dokończył za niego seo, odpowiedziała mu cisza, a później wbicie się wyższego w jego ciało, i mało słyszalny szloch

Znikąd bibi pojawiła się zaraz za felixem i z cierpkim, pełnym jadu wzrokiem na niego spoglądała

— ya... changbin, pospiesz się, wylot jest o 19 a już 30 po 3! — pogoniła brata i sama skierowała się do szafek aby wyjąć swoje rzeczy, a seo puścił ciało młodszego i skierował się na górę domku

— ...jaki wylot? — zapytał niemrawo felix wycierając nos

— przecież wynajmowaliśmy tylko na kurs changbina, idioto — odsyknela mu czarnowłosa

— nie chcial zostać..? Myślałem że- —
Kontynuował lee, starajac się nie rozpłakać

— że cie kocha? — zaśmiała się bibi zawijając szklanki w serwetki

Odpowiedziało jej tylko wyczuwalne skinienie głową

— kocha... ale zrozum, że ciężko obrócić całe życie w seulu tak o... może kiedyś się znowu spotkacie — oparła się rękoma o blat, a później znów zaczęła pakować sztućce i naczynia jej i jej brata

Felix tylko wzdechnal, usiadł na kanapie i zatopił swoją twarz w dłoniach

Minęło kolejne 30 minut, a changbin zszedł na dół z walizkami, zostawił je przy wyjściu i skierował się do felixa

Bibi oraz chan w pakowywali walizki do auta najstarszego.
A changbin?

Changbin wpijal się w usta młodszego jak w nic innego do tej pory

Wiedział jak cholernie go kocha

I wiedział, że jeszcze się spotkają

Może szybciej niż myślą...


*****
YAAAAA JESZCZE JEDEN ROZDZIAŁ I EPILOG MAYBE!!!!
Przepraszam za błędy kochani... mimo wszystko dawno nie mówiłem po polsku, więc trochę zapomniałem języka...

agape ‡ CHANGLIX Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz