Rozdział 8

487 20 0
                                    

Alex

Stella obejmowała mnie jakby wiedziała jak bardzo potrzebuję jej dotyku. W tym całym gównie to było po prostu czyste i dobre. Byłem obejmowany w tak czuły sposób pierwszy raz w życiu. Ktoś mnie przytulał pierwszy raz w życiu. Nie ktoś, tylko moja Stella. Zapanowałem nad sobą tylko dlatego, że była obok. I przytuliłem ją. Ja ją przytulałem. Staliśmy w objęciach. Ona dając mi pocieszenie, ja biorąc je bez żadnych skrupułów. Ona świętość i dobroć, ja przeciętność i smutek. Nie wierzyłem, że ze mną została. Zajęła się mną. Opiekowała się. Dawała swój spokój bez słowa. O nic nie pytała. Niczego nie komentowała. Po prostu była. Nie spodziewałem się, że sama jej obecność może być tak pomocna, a przytulanie tak przyjemne. Mimo tego wszystkiego, nie mogłem wyrzucić z głowy treści wiadomości od ojca.

"Ty powinieneś dławić się płaczem od uderzeń pasem, tak jak kiedy miałeś 10 lat. Zdecydowanie za mało dyscypliny. Jesteś gówno wart i nie pozwalaj myśleć sobie inaczej. Nigdy nie będziesz w stanie utrzymać przy sobie kobiety, chyba, że pieniędzmi. Jesteś słabym nieudacznikiem."

Przywołał niechciane wspomnienia z dzieciństwa. Znów przez chwilę poczułem się bezbronny. Nienawidziłem tego uczucia. Tylko to mogło mnie sparaliżować. Już dawno nie wyskoczył z czymś podobnym. Na zdjęciu ze Stellą wyglądałem na szczęśliwego. Pewnie to go tak wkurwiło. A mnie denerwował fakt, że on o niej wie. Nie zasługiwał na to, żeby chociażby o niej myśleć. Byłem jej winien jakieś wyjaśnienia. Cokolwiek. Ale jak mam usprawiedliwić taką chorą akcję? Co powiedzieć, żeby nie zabrzmieć jak idiota? Kurwa.

– Stella... – zacząłem, odrywając się od niej po chyba całej wieczności. Zsunęła jedną rękę w dół i splotła swoje palce z moimi. Cieszyłem się, bo nie chciałem tracić teraz z nią fizycznego kontaktu. Szukałem odpowiednich słów, kiedy ona spojrzała na mnie miękko.
– Alex, nie musisz nic mówić – powtórzyła swoje wcześniejsze zapewnienie. – Chyba, że chcesz. Ale ja tego nie oczekuję. Nie musisz nic mówić tylko dlatego, że myślisz, że jesteś mi to winien. Absolutnie nie. Wiem jak ciężkie bywają niektóre sytuacje. Między nami będzie w porządku, nawet jeśli przez całą noc nie odezwiesz się już ani słowem. Jestem przy tobie. – Zapewniła. Anioł. Mówiłem, że jest aniołem. Nie wiem jakim cudem znalazła się w moim życiu. Ale byłem za to niesamowicie wdzięczny. Mogę nie odzywać się przez całą noc? Planuje zostać ze mną tak długo? – Chodź. Położymy się. Po prostu razem poleżymy – pociągnęła mnie w stronę łóżka, a ja posłusznie za nią poszedłem. Zsunęła swoje buty ze stóp i położyła się na materacu, nie puszczając mojej dłoni. Dołączyłem do niej, próbując przypomnieć sobie jakieś podobne sceny z filmów, żeby wiedzieć, jak powinienem się ułożyć. Ale bez skutku. Na ratunek znów przyszła mi Stella. Jakby wiedziała o czym myślę. Przyciągnęła mnie do siebie zmuszając tym samym, żebym położył głowę na jej piersiach. Wtuliłem się w nią z ogromną ulgą spowodowaną świadomością, że będzie przy mnie. Że nie muszę być sam. Jedną dłonią gładziła mnie po plecach, a drugą czułem na swojej potylicy. Nigdy nie okazałem takiej słabości przy kimkolwiek innym. Jednak przy niej nie czułem się słaby, pomimo całej tej sytuacji. Ciągle czułem jej uspokajające gesty, które sprawiały, że napięcie opuszczało moje ciało. Skupiłem się tylko na niej. Już nie myślałem o ojcu, o dzieciństwie, o upokorzeniu, bólu, bezsilności czy wstydzie. Myślałem tylko o niej, o tym, że jest obok.

Zakładałem, że teraz nie zmrużę oka przez długie tygodnie. Jakie było moje zdziwienie, kiedy obudziłem się dopiero rano, czując jak włosy Stelli łaskoczą mnie w nos. Jakbym odsypiał wszystkie nieprzespane noce. Leżeliśmy wtuleni w siebie tak ciasno, że nie dałoby się wcisnąć między nas nawet zapałki. Otworzyłem oczy. Ile godzin spaliśmy? Co ta kobieta ze mną robiła?

– Śpimy jeszcze – usłyszałem jej zaspany, seksowny głos. Nadal miała zamknięte oczy. Uśmiechnąłem się. – Jest sobota, skorzystajmy z tego.
– Jak mam spać, kiedy obok mnie leży najseksowniejsza wiedźma na świecie? – Szkoda, że w ubraniu.
– Masz dowody na poparcie tej tezy? – Otworzyła oczy, mrużąc je od razu przez światło. Zero niezręczności. Obawiałem się, że będzie chodziła wokół mnie na paluszkach.
– Namacalne – odpowiedziałem sugestywnie. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Byłem wyspany i spokojny. W dobrym humorze. Nie miałem zamiaru się oszukiwać. To dzięki temu, że Stella poświęciła mi tyle uwagi. Miałem wrażenie, że jeśli będę przy niej wystarczająco długo to zniknie całe to gówno z mojego życia. Gdyby tylko to było takie proste.
– Bardzo chciałabym pociągnąć ten temat, ale... – "ale zmarnowałam na ciebie tyle czasu, że muszę go teraz nadrobić", od razu założyłem, że taki będzie ciąg dalszy. I rozumiałem to. Nie wróciła wczoraj do pracy. Pewnie już miała zaległości. – ... umieram z głodu. Błagam, zorganizujmy jakieś jedzenie, a później podyskutujemy o namacalnych dowodach. – Czyli nadal chce, ze mną zostać. Poczułem ulgę.
– To małe wiedźmy odczuwają głód? – Uwielbiałem z nią flirtować. Nie mogłem sobie tego odmówić.
– Pogadaj jeszcze trochę, a będę zmuszona zjeść ciebie. I to dopiero będzie NAMACALNY dowód na mój głód – podniosła się z łóżka. – Załatw jedzenie – poleciła mi.
– Tak jest! – Patrzyłem jak znika w łazience. Zamówiłem śniadanie do pokoju i piętnaście minut później zajadaliśmy się goframi. Zebrałem się na odwagę, żeby jej podziękować za to, co dla mnie zrobiła.
– Hej Wiedźmo... – spojrzała na mnie. Wyciągnąłem dłoń, żeby zetrzeć odrobinę dżemu z kącika jej ust. Oblizała mój palec, a ja przesunąłem rękę na jej policzek. – Dziękuję – powiedziałem cicho, patrząc jej w oczy. – Wczoraj... ja... – szukałem odpowiednich słów, a ona przekręciła delikatnie głowę, położyła dłoń na mojej i pocałowała wewnętrzną stronę mojego nadgarstka. Przeszyło mnie ciepło. I znów ten przyjemny spokój.
– Nie musisz mi dziękować. Cieszę się, że mogłam przy tobie być – uśmiechnęła się delikatnie.
– Przeze mnie nie wróciłaś wczoraj do biura.
– Mam nadzieję, że firma nie zbankrutowała przez ten czas – zrobiła przerażoną minę. – Alex, nie przez ciebie. Jeśli już to dla ciebie. Ale decyzja była moja. Nic wielkiego się przez to nie stało. – Dla mnie, nie przeze mnie.
– Zwrócę ci za hotel – zaoferowałem jej. Przewróciła oczami.
– Ale zrzędzisz. Za nic mi nie będziesz zwracał.
– Stella... – Od razu mi przerwała.
– Zaprosisz mnie do innego – puściła do mnie oczko. No chyba, że tak. Zerknąłem na zegarek za nią.
– O której zaczyna się wystawa? – Zapytałem.
– O 14.
– Czyli za niecałe dwie godziny – poinformowałem ją, a ona zerwała się na równe nogi jak oparzona.
– COO? O losie, nie zdążę się przygotować – zaczęła panikować. – Jedziemy, jedziemy! Zbieramy się! – Poganiała mnie. – Nie śmiej się ze mnie – pogroziła mi palcem, a ja próbowałem zachować poważny wyraz twarzy. – Jak mam zrobić wyjściowy makijaż i włosy w godzinę? – Pokręciła głową z dezaprobatą.
– Będziesz wyglądać pięknie — wstałem i pocałowałem ją w czoło.

You make me calm / 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz