Rozdział 45

317 13 0
                                    

Alex

Niemal niewiarygodne było to jak bardzo Stella była roztrzęsiona. Nie jest tajemnicą, że jestem egoistycznym kutasem i podobał mi się fakt, że nie chce się ze mną rozstawać.

Postanowiłem, że jednak z nią polecę na tych pierwszych kilka dni. Sądziłem, że lepszym rozwiązaniem będzie pospianie tematów na początku, na świeżo, jak tylko wyjedzie i będzie podekscytowana nową sytuacją, rzuci się w pracę, spotkania. Ale jednak nie. Zmieniam plan. Może uda mi się wymienić z Kat i Jules tak, żeby Wiedźma nie zostawała sama.

Chciałem jej jeszcze dziś opowiedzieć jak wygląda sytuacja z moim ojcem. Ale może lepiej jej to daruję. Równie dobrze mogę zrobić to jutro.

Leżała teraz wtulona we mnie, a ja co jakiś czas składałem pocałunki w jej włosach. Cieszyłem się, że udało mi się poprawić jej humor, bo przed chwilą już żartowała sobie ze mnie w najlepsze. Nagle poczułem wibracje swojego telefonu. Wyciągnąłem go z kieszeni i zauważyłem na wyświetlaczu imię brata. Przekręciłem go w stronę Stelli, żeby też mogła przeczytać. Spojrzała na mnie i automatycznie uniosła brwi. Nie wiedziałem czy powinienem odebrać. Nie sądziłem, że się opamiętał. Jednak nie dzwonił do mnie od kilku miesięcy, więc wykorzystam tą szansę.

– Jeremy – przywitałem się.
– Stan mamy się pogorszył – powiedział od razu. – Lekarze są zaniepokojeni. – Nie poczułem nic, słysząc te rewelacje. Nadal nie było mi jej szkoda.
– To pewnie normalne w przypadku takiej choroby – odpowiedziałem, czując palce Stelli na moim nadgarstku.
– Tylko tyle masz do powiedzenia? Nawet w takiej sytuacji? – Zapytał.
– Tak, Jeremy. Tylko tyle. – Nic już mi na to nie odpowiedział tylko się rozłączył. Zacisnąłem telefon w dłoni i wróciłem do oglądania. Tak jak stan matki nie robił na mnie wrażenia, tak relacja z bratem nadal mnie martwiła.

– Może w naszym domu we Włoszech będziemy mieli więcej spokoju – Stella wdrapała się na mnie, siadając na nogi. Spódnica podwinęła jej się maksymalnie do góry. A mi najbardziej w jej stwierdzeniu podobało się słowo "naszym".
– Możemy mieć zasadę, że nie używamy tam telefonów – zaproponowałem, kładąc dłonie na jej talii. – Co ty na to? – Pokiwała głową, nachylając się do moich ust.
– I będziemy chodzić nago – kontynuowała wizję.
– I pić szampana – dodałem, czekając aż mnie pocałuje.
– I jeść frytki – zaśmiała się.
– Jesteś niemożliwa – błądziłem rękami po jej plecach.
– Wiem – przeskakiwała wzrokiem po mojej twarzy. – I co z tym zrobisz? – Zapytała zaczepnie.
– Może pokażę ci lepsze przekąski niż frytki – odparłem, powstrzymując uśmiech.
– To nie przekąska tylko pełnowymiarowy posiłek – przewróciła oczami. – Wiesz Salinger, duży i sycący – oblizała ostentacyjnie usta i zakręciła biodrami, na co mój kutas od razu zareagował.
– Drażnij się tak ze mną dalej, Wiedźmo. A zobaczymy do czego to doprowadzi – przeniosłem dłonie na jej pośladki.
– Z pewnością do rzucania zaklęciami – zaczęła rozpinać guziki mojej koszuli.
– Pocałuj mnie w końcu – poprosiłem.
– Jeszcze nie – pokręciła głową.
– Chcesz, żebym cię błagał? – Zapytałem.
– Ooo tak, podoba mi się taka wizja – wyszeptała prosto w moje usta.
– Nie znoszę cię za to – zaśmiałem się, a ona mi zawtórowała.
– Za minutkę pokochasz – odparła tylko. I wznieciła tym prawdziwy ogień.

Następnego dnia odwiedziliśmy Astorów, zgodnie z planem. Kiedy wracałem z łazienki usłyszałem fragment rozmowy.

– Lauren, opiekuj się nim. – To Stella. – Wiem, że jesteś pochłonięta Danem, ale proszę cię, dbaj też o Alexa, kiedy mnie nie będzie – uśmiechnąłem się.
– Złotko, oczywiście, że tak. Siłą będę go zmuszać, żeby przynajmniej trzy razy w tygodniu jadł z nami obiad. Nawet, jeśli nie będzie miał ochoty – obiecała jej.
– Żartujesz? On uwielbia spędzać z wami czas – powiedziała pewnie. Rzeczywiście tak było. – I uwierz mi, że bardzo was kocha – dodała.
– Wiem, wiem – westchnęła Lauren. – To dobry dzieciak.

You make me calm / 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz