Rozdział 22

376 15 0
                                    

Stella

Obudziłam się, czując czyjąś dłoń na policzku. Od razu otworzyłam oczy i zobaczyłam zmartwioną twarz Alexa. Wyglądał jakby jakby fizycznie cierpiał.

– Alex, co się dzieje? – Wyciągnęłam rękę, żeby dotknąć jego twarz. Od razu wtulił się w moją dłoń, ale nic mi nie odpowiedział. – Która godzina? – Zapytałam go, na co tylko wzruszył ramionami, patrząc na mnie, jakby za chwilę miało się stać coś złego. Czułam, że był pijany i niepokoiłam się coraz bardziej.
– Jesteś wspaniała, Stella... – klęknął na kolana przy łóżku i zaczął składać delikatne pocałunki na mojej twarzy. – Taka dobra... za dobra dla mnie – chwyciłam jego dłoń i przyłożyłam sobie do policzka. Może po prostu ma zły dzień i potrzebuje bliskości.
– Hej, rycerzu – wyszeptałam. – Chodź tu do mnie, połóż się – powiedziałam zachęcająco, a on przecząco pokręcił głową.
– Nie zasługuję na to... nie mogę, Stella – zamknął oczy. Musiało wydarzyć się coś złego. Pocałowałam jego nadgarstek.
– Skarbie, co ci jest? – Oparł czoło na moim.
– Jesteś za dobra, zbyt idealna – powtarzał jak w opętany.
– Chodź do łóżka – znów pokręcił głową z zamkniętymi oczami i zbolałym wyrazem twarzy.
– Za dobra... za dobra – zachowywał się jakby był w jakimś amoku. Zaczynał mnie przerażać. Podniosłam się i usiadłam na brzegu materaca ze spuszczonymi nogami, a on automatycznie je objął i zaczął delikatnie całować moje uda. Wplotłam palce w jego włosy, próbując jakoś go uspokoić.
– Alex, jestem przy tobie – pochyliłam się i pocałowałam jego głowę. – Jestem, skarbie – zapewniłam go. Nie wiedziałam co się dzieje, ale bardzo chciałam jakoś mu ulżyć.
– Jestem taki zmęczony, Stella – spojrzał na mnie szklanymi oczami, jakby za chwilę miał się rozpłakać.
– Wiem – odpowiedziałam miękko. – Chodź, zjedmijmy ci marynarkę i połóż się ze mną – pomogłam mu ściągnąć ubranie. Na szczęście już nie protestował.
– Nie zostawiaj mnie – szeptał błagalnie, kiedy kładł się obok mnie. – Jestem beznadziejny, ale mnie nie zostawiaj.
– Nie ma takiej opcji, Alex – przytuliłam go. – Jestem tu i nigdzie się nie wybieram – całowałam go uspokajająco, głaszcząc jednocześnie tył jego głowy. Nie powiedział już nic więcej, tylko trzymał mnie z całych sił aż do rana.

Kolejnego dnia czułam jakbym obudziła się w innym świecie. Faktem jest, że nie znamy się z Alexem wybitnie długo, ale nigdy nie widziałam go tak przybitego. A w dodatku zapierał się, że wszystko jest dobrze, tylko męczy go kac i musi zbierać się do pracy. Nie zjadł śniadania, nie zapytał jakie mam plany. Wziął prysznic, wypił trzy łyki kawy, pocałował mnie i wyszedł. Nie panikuję, ale nie podoba mi się ta sytuacja. Spokojnie poczekam na rozwój wydarzeń.

Unikał mnie kolejne kilka dni, zasłaniając się pracą. Za to w tym czasie codziennie dostawałam od niego kwiaty. W ten sposób przepraszał, że nie ma dla mnie czasu. Dawałam mu przestrzeń, ale bez przesady. Nie będę patrzyła jak się tak męczy. Wychodząc z pracy, wysłałam mu wiadomość, że spotykamy się wieczorem.

Witch: Ubierz się ładnie, wychodzimy dziś potańczyć.
Night Knight: Nie masz litości, Wiedźmo.
Witch: Tęsknie za nami na parkiecie.
Night Knight: Więc dostaniesz nas na parkiecie.

Jego lekka odpowiedź dała mi nadzieję. Wróciłam do domu i od razu zaczęłam się szykować. Wbiłam się w luźne jeansy, kremowy top i szarą marynarkę. Zastanawiałam się nad butami, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzięłam głęboki wdech zanim otworzyłam. Nie mam się czym stresować, w końcu to mój Alex, tylko w trochę gorszej formie. Może dzisiejszy wieczór pomoże mu się trochę odstresować i chociaż na chwilę zapomnieć o tym, co go martwi. Otworzyłam drzwi i pierwsze, co ujrzałam to wielki bukiet z różowych goździków.

– Za to, że zaniedbałem nasz taneczny grafik – powiedział, wręczając mi kwiaty i całując w policzek. Uśmiechnęłam się szeroko, odbierając od niego prezent. Za chwilę nie będę wiedziała gdzie je ustawiać.
– To ja cię zaprosiłam, więc powinnam po ciebie przyjechać. Taki miałam plan – spojrzałam mu w oczy.
– Zapomnij, Wiedźmo. Nie bawimy się w takie zamiany ról – pocałował mnie przelotnie w czubek nosa i wszedł do mieszkania.
– Dziękuję, są przepiękne – powiedziałam, zaciągając się zapachem kwiatów i jednocześnie rozglądając się za wazonem.
– To gdzie mnie dziś zabierasz? – Zapytał, siadając na krześle w kuchni i poprawiając kołnierzyk swojej białej koszuli.
– Pamiętasz naszą pierwszą randkę? – Skinął głową. – Dokładnie tam.
– Na frytki? – Uniósł brwi obserwując jak nalewam wody do wazonu.
– Czy ty nie jesteś zbyt bystry? – Zapytałam, podchodząc do niego, stając między nogami i przeczesując jego włosy palcami.
– Nikt mi nigdy tego nie zarzucił – odpowiedział z powagą, kładąc dłonie na moich biodrach.
– Może nikt nie miał odwagi – splotłam ręce na jego szyi.
– Może nie spotkałem do tej pory wystarczająco bezczelnej i hipnotyzującej wiedźmy – przyciągnął mnie do siebie.
– Ta wiedźma ma co do ciebie dziś niecne plany – wyszeptałam prosto w jego usta.
– Będziesz ćwiczyła na mnie klątwy? – Poczułam jego dłonie na swoich pośladkach.
– Klątwami to będziesz rzucał ty, kiedy będę robić ci te wszystkie rzeczy – zapewniłam go.
– Jakie konkretnie? – Całował mój dekolt.
– Chciałabym poćwiczyć z tobą pewne umiejętności. Mam kilka braków – odpowiedziałam.
– Nie zaobserwowałem żadnych – zapewnił od razu, a mi robiło się coraz bardziej gorąco.
– Bo jeszcze nie miałeś okazji. Nie wiem jakim cudem – zsunął mi marynarkę z ramion.
– Może potańczymy w domu? – Zapytał, rozpinając guzik moich spodni. Oddychałam coraz szybciej. Byłam podniecona i zadowolona z tego, że Alex zdawał się być w lepszym humorze.
– Ale na moich zasadach – próbowałam negocjować, kiedy zsuwał mi jeansy i nachylił się, żeby pocałować mnie przez koronkowe majtki.
– Już od dawna tańczę tak jak mi zagrasz, mała wiedźmo – zaśmiał się pod nosem.
– Dziś w dodatku będziesz krzyczał z rozkoszy, rycerzu – pociągnęłam go za włosy, zmuszając, żeby na mnie spojrzał.
– Tak, tak. I rzucał błagalnymi klątwami – uśmiechał się zadziornie, a ja przyciągnęłam jego usta w zachłannym pocałunku, ale oderwałam się po chwili.
– Masz na sobie zdecydowanie za dużo ubrań – powiedziałam, wydymając usta i sięgając do guzików jego koszuli. Rozpinałam ją i wytyczałam szlak pocałunkami. – Wyskakuj ze spodni – poleciłam mu, odsuwając się i idąc po wino.

Napełniłam dwa kieliszki i poczułam dłonie Alexa na swojej talii. Oparłam się o jego nagi tors i wręczyłam mu jeden kieliszek, a on pocałował mnie czule w skroń. Przymknęłam oczy, rozkoszując się tym momentem. Bujaliśmy się do "Sweet Caroline" Niela Diamonda. Oczywiście, nawet nie wiem kiedy, Alex włączył muzykę. Idealną piosenkę. Wyjął kieliszek z mojej dłoni i obrócił mnie twarzą do siebie. Tylko ten mężczyzna mógł zamienić erotyczny moment w najbardziej romantyczny. Uwielbiałam tą naszą synergię. Wtuliłam się w niego, opierając się policzkiem o jego pierś, a on oparł brodę na czubku mojej głowy i objął mnie mocno. I wiedziałam, że nie jest z nim okej. Bardzo się dla mnie stara, ale nadal coś go męczy. Nie zmienia to faktu, że było mi niesamowicie dobrze w jego ramionach. Przetańczyliśmy jeszcze trzy wolne piosenki.

– Jak na szkolnej dyskotece, tylko milion razy lepiej. Z tobą wszystko jest lepsze – powiedziałam, sięgając po swój kieliszek. Usiadł na kanapie w samych bokserkach. Podeszłam do niego po chwili, wręczając mu swojego drinka. – Martwię się o ciebie, Alex – pogładziłam go po policzku. – Powiesz mi co się dzieje? – Czekałam na odpowiedź, która nigdy miała nie nadejść. – Widzę, że coś jest nie tak. Czuję to.
– Jest dobrze jak jesteś obok, Wiedźmo – kłamał. Wiedziałam to. Nie podobało mi się, ale w jakimś stopniu byłam w stanie to zrozumieć. Uśmiechnęłam się smutno i przyłożyłam drugą dłoń do jego twarzy, pocierając ją z obu stron kciukami.
– Pamiętaj, że jestem. Chciałabym być dla ciebie takim oparciem, jakim ty jesteś dla mnie. – W odpowiedzi tylko mnie pocałował.

Następnego dnia od rana szykowałyśmy się z dziewczynami na wesele, które zaczynało się już o 14. Miałam mieszane uczucia co do wczorajszego wieczoru. Cieszyłam się, że spędziliśmy razem czas, ale nie udało mi się ani pomóc Alexowi, ani się niczego dowiedzieć. Dobijało mnie to i zaczynało irytować. Staram się być wyrozumiała, ale to nas od siebie oddala. Odsuwa się ode mnie.

– ... Stell, a ty co myślisz? Niebieska czy czerwona? – Kat pomachała przede mną sukienkami.
– Niebieska. Jules zakłada czerwoną – zdecydowałam.
– Mogłybyśmy we 3 wystąpić w czerwieni! Jaki to genialny pomysł! – Powiedziała, sięgając po telefon.
– Zdaje się, że czerwień w ostatnich dniach przesłania ci cały świat – zaśmiała się Jules, która nabrała nowej energii po tym jak powiedziałam jej, że uda się rozwiązać sprawę z ubezpieczeniem mieszkania. – Strażacka czerwień – doprecyzowała i spojrzała na mnie porozumiewawczo.
– Nie potwierdzam, nie zaprzeczam – zatrzepotała rzęsami.
– To do kogo tam ślesz te słodkie fotki? – Wyrwałam jej telefon i zerknęłam na ekran, a ona od razu chciała go odzyskać z powrotem, ale podałam go Jules. – No, no, więcej seksu! – Pokręciłam głową.
– Niewinna Kat! Kto by pomyślał – Jules oddała jej aparat.
– Mówił wam ktoś, że zachowujecie się jak wiedźmy? – Udawała oburzoną. – Skoro macie taką wprawę to zapraszam, łapcie za aparat i wydobądźcie ze mnie ten seks.
– Mówisz, masz! – Urządziłyśmy sesję, robiąc zdjęcia sobie nawzajem i wszystkie razem.

W pewnym momencie zauważyłam wiadomość od Alexa.

Night Knight: Pilnie potrzebuję konsultacji. Nie mogę się zdecydować. Która koszula, Wiedźmo?

Obejrzałam dokładnie dwie wysłane przez niego fotki.

Witch: Bądźmy dziś drapieżną, tajemniczą parą. Czarna!

Odpowiedziałam i dołączyłam swoje zdjęcie w długiej czarnej sukience na ultra cienkich ramiączkach i kroju syrenki. Dekolt, stylizowany na lejącą się wodę, układał się genialnie. Moje włosy wyglądały jakbym nie poświęciła im więcej niż pięć minut. Idealny spójny, elegant messy look.

Night Knight: Będziemy się dziś zajebiście bawić, mała!

Uśmiechnęłam się na jego odpowiedź.

You make me calm / 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz