Rozdział 33

333 13 0
                                    

Stella

Ile dramatów może wydarzyć się w życiu człowieka, żeby stwierdzić, że to już za dużo? Ostatni czas nie odpuszcza. Jak tylko dowiedziałam się od Connora co się wydarzyło, musiałam pojechać do szpitala.

Kiedy zobaczyłam Alexa, wiedziałam, że trudno mi będzie zachować dystans. A z takim zamiarem tam pojechałam. Chciałam okazać mu wsparcie, ale nie przekraczać żadnych granic, dopóki nie porozmawiamy. Widziałam jednak rozpacz Lauren i dramat całej sytuacji. Przez chwilę wyobraziłam sobie, że to ja jestem na jej miejscu. I całkowicie zmroziła mnie taka wizja. Byłam boleśnie świadoma tego, że oszalałabym ze smutku, gdyby to przydarzyło się Alexowi. W obliczu tej sytuacji, blakła cała nasza kłótnia. Nie chcę go stracić. Jestem zraniona i nadal czuję się zdradzona. I koniecznie musimy porozmawiać, bo jest za dużo niewypowiedzianych rzeczy między nami. Widzę jednak jak bardzo jest skruszony. I jak stara się dawać mi przestrzeń, mimo tego, że mógłby wykorzystywać to, że tu jestem. Myślę, że nie potrafiłabym mu się oprzeć. Nie dlatego, że jest mi go żal. Tylko dlatego, że się o niego troszczę i ciężko patrzy mi się na to, jak zamartwia się o Dana. Czeka na moją inicjatywę w naszych interakcjach i wiem, że robi to tylko dlatego, żebym nie poczuła się przytłoczona. Patrzyłam na niego jak siedzi i czyta coś na tablecie. Marszczył brwi w skupieniu. Źle wyglądał. Praktycznie nie wychodził ze szpitala przez ostatnie kilka dni. Nie opuszcza Dana ani Lauren na krok. Jest tam dla nich cały czas. I panuje nad sytuacją, mimo tego, że sam odchodzi od zmysłów. Podeszłam do niego, żeby wręczyć mu kawę.

– Musisz odpocząć – powiedziałam, przeczesując palcami jego włosy. Przyjął ode mnie kubek.
– Nic mi nie jest – zrobił mi miejsce obok siebie na kanapie.
– Pojedź do domu. Ja zostanę z Lauren i Danem – poprosiłam go.
– Spójrz, znalazłem ośrodek w Szwajcarii. Mogą pomóc Danowi – zmienił temat. Usiadłam obok niego i zerknęłam na ekran. – Rozmawiałem już z nimi i wysłałem im jego wszystkie badania. Dan musi się obudzić – mówił zdeterminowany. – Jest jeszcze inne miejsce, w Kanadzie. Z nimi też muszę porozmawiać – chwyciłam go za policzek, zmuszając, żeby na mnie spojrzał. – To za długo już trwa, Stella – dodał cicho.
– Alex, wiem, że Dan jest dla ciebie jak ojciec, którego nigdy nie miałeś. Rozumiem, że przeraża cię wizja utraty go – powiedziałam, delikatnie gładząc go po twarzy. A on odwrócił wzrok.
– Nie chciałby mieć takiego syna – rzucił, nie patrząc na mnie. – Ale zrobił dla mnie bardzo dużo. Muszę mu pomóc. Jestem mu to winien.
– Bzdura – uparłam się. – Alex, Dan byłby najbardziej dumny na świecie, gdybyś nazywał go swoim ojcem. Widać, że cię kocha. Tak samo jak Lauren.
– Stella... – chwycił moją dłoń i zabrał ją ze swojej twarzy.
– I w twoim życiu jest miejsce na wiele osób, które cię kochają. Nieważne jak bardzo będziesz temu zaprzeczał. Wiem, że ty też ich kochasz. Dlatego tak bardzo się martwisz — wsunęłam mu dłoń we włosy, a on nadal na mnie nie patrzył.
– Musi wyzdrowieć – powiedział tylko po dłuższej chwili. Pokiwałam głową, przyciągnęłam go do siebie i objęłam z całej siły.
– Jestem przy tobie — wyszeptałam, a on jeszcze bardziej się we mnie wtulił. Gładziłam go uspokajająco po karku. Po chwili poczułam jak napięcie opuszcza jego ciało. Rozluźnił się nieznacznie. Zmieniliśmy pozycję, tak że leżał na moich udach, obejmując je ramionami. Przeczesywałam jego włosy palcami, licząc na to, że zaśnie, chociaż na chwilkę. Nie mogłam przestać myśleć o Astorach. Ich miłość była przepiękna. Mimo całej tej okropnej sytuacji. Nie chciałam wierzyć, że los będzie tak okrutny i ich rozdzieli. Zasypiając modliłam się do wszystkich możliwych bóstw o to, żeby wszystko było dobrze.

Obudziło nas dopiero zamieszanie dobiegające z sali Dana. Od razu zerwaliśmy się na równe nogi i pobiegliśmy w tamtym kierunku. Pierwsze, co zobaczyłam to zapłakana Lauren, która dłonią zakrywała swoje usta. Dalej mnóstwo osób przy łóżku jej męża. Na oślep poszukałam dłonią Alexa. Chwyciłam go za przedramię i usłyszałam głos Lauren.
– Obudził się – wyszeptała, nie odrywając od niego wzroku. — Obudził się — powtórzyła z ogromną ulgą. Spojrzeliśmy na siebie z Alexem i niemal w tym samym czasie rzuciliśmy się sobie w ramiona z radości. Po chwili podeszliśmy do Lauren i od razu ją przytuliłam, a Alex położył jej dłoń na plecach.
– Nie było opcji, że cię zostawi – powiedziałam jej. Obserwowaliśmy jak lekarze uwijają się przy łóżku. Po piętnastu minutach został już tylko lekarz prowadzący. Lauren od razu wyrwała w stronę męża i zaczęła go czule całować. Dan odkaszlnął i spróbował coś powiedzieć.
– Widzę, że długo spałem — zaśmiał się cicho, co wywołało napad kaszlu.
– Proszę za długo nie męczyć pacjenta — zwrócił się do nas lekarz. — Najlepiej, żeby nie przebywało z nim dużo osób w tym samym czasie – powiedział i wyszedł z sali.
– Wiesz ile treningów przegapiłeś, staruszku? Nie daruję ci tego – rzucił wzruszony Alex, przytulając mnie do swojego boku i całując w skroń.
– Dobrze, że do nas wróciłeś, Dan – dodałam. – Zostawimy was samych – pociągnęłam Alexa do wyjścia.
– Odwiozę cię do domu – powiedział, kiedy wyszliśmy na korytarz. – Jak zwykle, dbasz o wszystkich dookoła, a sama musisz odpocząć – założył mi włosy za ucho i przejechał palcami po moim policzku.
– Jedźmy do ciebie – odpowiedziałam po chwili zastanowienia. – Oboje odpoczniemy i wrócimy tutaj – dostrzegłam jak rozpromieniła mu się twarz. Złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę wyjścia.

You make me calm / 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz