Rozdział 44

306 14 0
                                    

Stella

Kat się opamiętała i zapytała czy możemy jej urodziny świętować we Włoszech. Na takie rozwiązanie mogłam się zgodzić. Chociaż miałam wrażenie, że coś nie gra. Ale mogła to być pozostałość niesmaku po jej pierwotnym odwołaniu urodzin. To serio była nasza tradycja od zawsze. Nigdy żaden facet nam w tym nie przeszkodził. No litości.

Do mojego wyjazdu został zaledwie tydzień. Alex oczywiście już zajął się transportem moich rzeczy. Wynajął dom. Zadbał dosłownie o wszystko, ale będzie mógł jednak od razu ze mną pojechać.

Dan jeszcze do końca nie doszedł do siebie. Lauren potrzebowała mnie na miejscu, ale oczywiście bardzo mi kibicowała i prosiła, żebyśmy do siebie dzwoniły. Dodatkowo sytuacja z Jeremym była nieciekawa. I nie miałam pewności czy ich szalona matka znów czegoś nie odstawi. Alex przed chwilą zaczął terapię. Kat dziwnie się zachowywała. Było mnóstwo rzeczy, przez które coraz bardziej chciałam zrezygnować i zostać tutaj na miejscu. Być blisko. To nie był odpowiedni moment na mój wyjazd.

Z drugiej strony, to była dla mnie ogromna szansa. Jeśli sprawdzę się w akcji i sprostam wyzwaniu moja pozycja poszybuje w górę. Poświęciłam na ten projekt mnóstwo czasu i energii. Nie zawsze było łatwo, ale do tej pory dawałam radę.
I ciągle miałam w głowie, że mój tata bardzo by tego chciał. Dokładnie taką wizję przyszłości zawsze przede mną roztaczał. Nie mogę go zawieść w momencie, kiedy jestem tak blisko i sukces leży na wyciągnięcie ręki.

Miałam do załatwienia jeszcze jedną sprawę związaną z matką Alexa. Nie mogłam rzucać słów na wiatr. Nie w przypadku tej wstrętnej kobiety. Zgodnie z moją zapowiedzią, pożałuje, że mnie nie posłuchała. Wiedziałam co zaboli ją najbardziej. Przeprowadziłam swoje własne śledztwo i wiedziałam już, że w towarzystwie uchodzi za ogromną filantropkę. Szczyci się swoją pseudo szlachetnością i działalnością charytatywną. Już niedługo z ogromnym hukiem zostanie wykopana z elitarnych kręgów.

Świat opiera się na znajomościach i dobrych relacjach. Tak się składa, że można powiedzieć, że w ostatnim czasie zaprzyjaźniłam się z panią Mikaelson, żoną Teda. Chodziłyśmy razem na wystawy, dyskutowałyśmy o sztuce, spędzałyśmy wspólnie czas. A nie znam bardziej wpływowej kobiety niż ona. Więc poprosiłam ją o drobną przysługę. Wystarczyło, że szepnie w towarzystwie, że szanowna pani Salinger nie jest już mile widziana. Ester przystała na moją prośbę bez dopytywania o szczegóły. Powiedziała, że mi ufa i że kobieta musi czasami wziąć sprawy w swoje ręce.

Jestem doskonale świadoma, że to, co zrobiłam zdecydowanie nie zalicza się do szlachetnych czynów i zdecydowanie nie jestem tak dobra i nieskazitelna jak twierdzi Alex. Jedyne, co czuję do jego matki to odraza. I chęć dania jej nauczki. Czy powinnam być ponad to i odpuścić? Cóż, zdecydowanie tak. Czy to zrobię? Absolutnie nie. Za brak współczucia umierającej kobiecie mogę trafić w siódme kręgi piekieł. Nikt nie jest idealny. Nigdy nie będę w stanie wybaczyć jej tego, jaką krzywdę wyrządziła Alexowi.

Alex zaprosił mnie dziś na kolację, zapowiadając, że tym razem nie będą to frytki i wychodzimy do super knajpy. Założyłam, więc grafitowy zestaw. Trapezowa spódnica, krótka oversizeowa marynarka i biały top. Do tego czarne rajstopy i wysokie kozaki. Na wierzch zarzuciłam futerko i byłam gotowa w momencie, w którym usłyszałam dzwonek do drzwi. Alex wyglądał świetnie w kremowym golfie wystającym spod płaszcza i ciemnych spodniach. Poczułam się jak przed naszą pierwszą randką.

– Gotowa na małą przygodę, Wiedźmo? – Zapytał, całując mnie w usta.
– Przygodę? – Zainteresowałam się.
– Ze mną każda minuta to przygoda – zaśmiał się. – Zabieram cię na kolację w ciemności przy muzyce klasycznej. Nie znamy też menu. Wszystko jest inwencją kucharza. Więc przez cały wieczór będziemy polegać na swoich wszystkich zmysłach, oprócz wzroku – podekscytowałam się, słysząc sam opis.
– Wspaniale! Już nie mogę się doczekać – chwyciłam torebkę, gotowa do wyjścia.
– Obróć się jeszcze na chwilkę, Wiedźmo – poprosił mnie. Nie wiedziałam o co chodzi, ale wykonałam jego polecenie. I po chwili poczułam coś zimnego na szyi. Założył mi piękny złoty wisiorek z przywieszką w kształcie serca z burgundowym środkiem. – To prezent z okazji rozpoczęcia twojej włoskiej przygody – wyszeptał mi do ucha, po czym pocałował mój tatuaż. A mnie przeszył przyjemny dreszcz. Podniecenie pomieszane ze wzruszeniem.
– Skarbie... Jest przepiękny – odwróciłam się do niego. – Dziękuję – pocałowałam kącik jego ust. – Nie zdejmę go – obiecałam, na co się uśmiechnął.

You make me calm / 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz