-4-

419 17 23
                                    

P.O.V. trzecia osoba
Arion właśnie leżał w szpitalu podłączony do respiratora. Jego stan się polepszał. Przynajmniej oddychał i oprzytomniał.
Otworzył oczy i zorientował się, że wylądował w szpitalu. Pielęgniarka podeszła do pacjenta.
- Możesz już normalnie oddychać bez respiratora? - chłopak pokiwał głową na tak.
- No to sprawdźmy twoją temperaturę.
Pielęgniarka zmierzyła temperaturę Arionowi.
- Nie za dobrze. Teraz już podniosło się do 42 stopni... - nagle zobaczyła, że Arion zaczyna gorzej oddychać i się dusić, więc niezwłocznie podłączyła go z powrotem pod respirator. Poszła po jakieś lekarstwa. Po chwili wróciła i nakleiła Arionowi taki specjalny plaster zwalczający gorączkę. Sylwia też naklejała mu często takie plastry. Gdy jego stan się trochę polepszył, na chwilę wyłączyła respirator i dała mu do połknięcia jakieś tabletki i podłożyła pod jego kark zimny okład. Arion od razu poczuł się lepiej.

P.O.V. Victor

Szedłem do szkoły jak co dzień. Spotkałem po drodze Aitora, który po jakimś czasie zauważył malinki na mojej szyi. Pech.
- Oj Victor, a niby skąd te malinki na szyi?- zrobił minę typu "masz kogoś na boku? hehe".
- A z dupy, co cię to tak interesuje?
- Ale się spinasz. Masz kogoś! - zaśmiał się.
- A chcesz, żebym powiedział wszystkim że śpisz z misiem? - zagroziłem mu. Wpieniał mnie jak nie wiem co.
- Dobra dobra, cicho bo ktoś jeszcze usłyszy!
- No właśnie.
Nie kocham Bailonga. Coś mi odbiło, że się z nim lizałem i tego żałuję. Bardzo. Przecież ja... Nie. Ja chyba nie kocham Ariona. Może faktycznie zakochałem się w Bailongu? A może jednak? Z czasem się przekonam czy naprawdę zakochałem się w Arionie. Przynajmniej po szkole odwiedzę go w szpitalu jeżeli będzie taka możliwość.

******
Lekcje już się skończyły, właśnie idę do Ariona. Mam nadzięję, że mi nie umarł.
Jakoś dziwnie się czuję - jak idiota. Tylko zagrałem na uczuciach Beilonga. I ciekawe jak się teraz przeze mnie czuje. Wszedłem tylko do szpitala i podszedłem do pani z recepcji.
- Dzień dobry. Wie pani, gdzie mogę zobaczyć się z Arionem Sherwindem?
Kobieta poszperała coś w komputerze.
- Pokój 57, drugie piętro.
- Dziękuję.
Poszedłem po schodach w górę. Znowu go zobaczę. Żywego! wszedłem do pokoju Ariona nieśmiało. Pielęgniarka wyszła, aby zostawić ich samych.
Na mój widok jego oczy od razu rozpromieniały.
-A ja myślałem, że nie przyjdziesz. - dotknął czubków jego palców.
-Jak mogłeś tak pomyśleć? Przecież się przyjaźnimy. I jesteś dla mnie ważny. Gdy straciłeś wczoraj przytomność bardzo się o ciebie bałem. Bałem się jak nie wiem co. Myślałem że mogę cię stracić.
- Na prawdę?
- Tak.
Objąłem delikatnie Ariona i przytuliłem się do niego. Nie chciałem mu nic zrobić. Na chwilę obecną tylko on poprawia mu humor. A raczej wiedza, że żyje i jest pod dobrą opieką.
- Powiedzieli mi, że za około tydzień powinienem być w pełni zdrów.
- To wspaniale! - Cieszy mnie to. Za niespełna tydzień znowu będzie normalnie, Arion przyjdzie do szkoły i na treningi... Mam ochotę pocałować go w czółko... Ale nie... Do cholery nie.

******
Minęły trzy dni, właśnie wracałem ze szkoły. Ktoś do mnie zadzwonił. To Arion!
Od razu odebrałem.
-Halo?
-Nie uwierzysz!
-Zależy w co.
-Za dwa dni mają mnie wypisać ze szpitala!
-To super! No to do usłyszenia.
- Mhm!
Rozłączyłem się. Zaledwie dwa dni i znowu potrenujemy razem! Po chwili spotkałem Bailonga. Dużo myślałem o tym i - chyba chcę spróbować miłości z nim. Chyba naprawdę kocham Beilonga.
- Wiesz, Bailong, ja... Dużo myślałem o tym. Chciałbym spróbować.
Bailong nie odpowiedział tylko go pocałował. Staliśmy tak wryci, złączeni jakieś dwie minuty, po czym dalej szliśmy  do mnie. Przełamałem się i złapałem go za rękę. Stanęliśmy przed drzwiami do mojego domu. Otworzyłem drzwi i ściągnęliśmy buty na przedpokoju.
Skierowaliśmy się do mojego pokoju. Pograliśmy razem trochę w planszówki i inne takie. Minęły jakieś trzy godziny.
- Powinienem iść na trening z drużyną. Chciałem wyjść, gdy rubinowooki złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłem się do niego.
- Oj Victor... Nie wolisz pokopać piłki razem ze mną? Tylko we dwoje?
- W sumie to nie ma problemu.
Bailong wbił swoje usta w moje. Zaczęło mi brakować całusów mojego białowłosego.
Odwzajemniłem pieszczotę. Przenieśliśmy się na moje łóżko. Nasze spojrzenia mówiły do siebie czyste uczucie. Mówiły ,,Kocham cię". Znudziło mi się. Zacząłem lekko gryźć i ssać jego skórę na szyi, co wywołało ciche sapanie. Bailong tylko wpatrywał się prosto we mnie. Jego oczy wręcz błagały, abym coś mu powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Leżeliśmy tak kilka długich minut.
- Bailong... Kocham cię.
- Ja ciebie też, Victor.
Zadzwonił mój telefon. To Riccardo dzwoni. Co, znowu opieprz? Nie, na tą chwilę mam go gdzieś. Odrzuciłem. Sytuacja kilka razy się powtórzyła i wyciszyłem telefon. Wyszliśmy z Beilongiem pograć razem w piłkę.

P.O.V. Riccardo

Ja cię sunę, Victor odrzuca. Dzisiaj chyba nie przyjdzie - widocznie ma ważniejsze sprawy na głowie, na stówę tak powie. - warknąłem. No cóż. Może jutro przyjdzie.
- Może faktycznie musi coś zrobić, przez co nid może przyjść. - Powiedział Gabriel.
- No faktycznie, jak ma jakieś sprawy to okej, ale mógłby chociaż powiedzieć co jest takie ważne dla niego. Aitor tylko przyglądał się rozmowie.
-Aitor, czy ty coś wiesz?-rzuciłem wprost.
-N..Nie, skąd. Ja nawet z nim nie rozmawiałem! - zestresowany odpowiedział
- Mów - nalegał Gabi.
- No cóż, jak szliśmy do szkoły, zauważyłem że ma na szyi malinki. - stwierdził.
- Co? Że Victor kogoś ma? Przecież powiedziałby nam chyba.
- Zachowywał się dziwnie, daję słowo. I spalił buraka!
- Czyli jednak. Dobra, dzisiaj gramy bez niego. Nie mam mu tego za złe w sumie.
Wyszliśmy z pozostałymi na boisko.

P.O.V. Victor

Poszliśmy razem nad rzekę. Tym razem chyba trenowali na boisku szkolnym.
Wziąłem jedną z piłek, które tam były i podawaliśmy sobie na przemian.
Mam nadzieję że Arion nie będzie mi miał za złe brak odwiedzin.

-Victor, a miałeś kogoś przede mną?
- Nie, ale wydawało mi się, że żywię uczucia do pewnej osoby. Ale kocham ciebie.
- Nie wahasz się? Kiedyś już byliśmy razem i kompletnie nam wtedy to nie wyszło dobrze.
-Właśnie mam takie wrażenie, jakbym jednocześnie cię nie kochał, ale i mocno kochał. W sumie to tylko miłosna próba. Zawsze nasze uczucia mogą się okazać iluzją albo jakimś psychogramem. Ja się trochę boję przyszłości - boję się, że jednak ranię komuś serce będąc z tobą. Ale chodźmy. Chcesz u mnie przenocować?
- Chętnie!
Wykopałem piłkę z powrotem do kosza z piłkami i szedłem razem z nim do mojego domu. Była już bardzo późna godzina. Ale wiedział, że jego rodzice tolerują nocowanki i mu na nie pozwalają. A poza tym jeszcze ich nie ma w domu. Poszliśmy do mojego pokoju, położyliśmy się razem. Wtuliłem się w niego. Nawet jeżeli ich związek nie wypali - ma w nim wsparcie. Zawsze mogą cofnąć się do relacji przyjacielskiej. Rozmyślałem jeszcze chwilę i odleciałem w krainę snu. Ten dzień był ciężki.

Love Trial|| Arion x Victor || IEGO|| *ANULOWANE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz