-10-

347 22 9
                                    

Pov. Arion
Kiedy się obudziłem, Victor jeszcze spał w moich ramionach. Może czuć się przy mnie bezpiecznie. Ucałowałem go delikatnie w czoło. Już nie jest taki blady jak wczoraj. Victor ziewnął i się przeciągnął i powoli otworzył oczy.
- Ale się wyspałem. Na którą pójdziemy do lekarza? - mruknął. Spojrzałem krótko na zegar.
- Jest siódma, więc może na dziesiątą? - Nie pójdę dziś do szkoły, zostanę z tobą. W sumie to i tak jest piątek.
Victor posłał mi spojrzenie pełne wdzięczności. Wziąłem telefon z biurka blisko łóżka i usiadłem obok Victora. Ten obrócił się na bok i położył głowę na moich udach. Przeglądałem coś w telefonie. W pewnym momencie poczułem, że Victor wtulił się we mnie z jękiem.
- Victor, wszystko w porządku?
- Głowa mnie strasznie rozbolała.
- Pójdę po jakieś tabletki na ból. - mówiąc to delikatnie położyłem głowę Victora na poduszkę. Poszedłem do kuchni poszukać jakiejś tabletki na ból głowy. W końcu po chwili się znalazła. Nalałem jeszcze wody do szklanki i zaniosłem Victorowi.
Ciemnowłosy podniósł się do pozycji siedzącej.
- Masz, popij to wodą.
Chłopak połknął tabletkę i wypił wodę. odniosłem szklankę, a po chwili znowu położyłem się obok niego, zaczynając bawić się jego włosami. Zauważyłem na zegarze, że jest wpół do dziesiątej.
- Przebierz się,okej? Jest wpół do dziesiątej.
Victor zdjął górę piżamy. Nie sądziłem, że jest taki szczupły. Ja nie musiałem się przebierać, gdyż spałem w ubraniach, które noszę na co dzień. Czekając, aż się przebierze, napisałem do Gabriela, że dzisiaj nie mogę przyjść na trening. Gdy Victor był już przebrany, po chwili byliśmy już na świeżym powietrzu. Złotooki wpadł na mnie i prawie się przewróciliśmy, ale złapałem równowagę.
- Ale mi się kręci w głowie.
Złapałem go za rękę i poszliśmy do przychodni niedaleko. Po około dziesięciu minutach przechadzki znaleźliśmy się w środku i usiedliśmy w poczekalni. Akurat mało osób przyszło, więc szybko zeszło i nadeszła nasza kolej.
- Następny! - powiedział głośno lekarz.
Wszedłem z Victorem do pomieszczenia.
- Dzień dobry. A więc? Co się dzieje?
Victor usiadł.
- Przytrafiło mi się wdychać benzynę.
- A jak się czujesz?
- Fatalnie. Ciągle boli mnie głowa i oczy mnie pieką.
Również postanowiłem się odezwać.
- Wczoraj, gdy do niego przyszedłem, był blady jak ściana i wymiotował.
Lekarz wpisał coś do komputera.
- A miałeś już jakieś zaburzenia równowagi?
- Tak.
- Wczoraj wieczorem jeszcze zemdlał.
Lekarz przez chwilę milczał.
- Niestety, wygląda na to że to zatrucie, na szczęście to nie jest ostry przypadek. Wystarczy przypisać ci jakieś leki i za kilka dni samo przejdzie. -, mówiąc to podał mu receptę.
Bailong to potwór.
- Do widzenia. - mruknął Victor.
- Do widzenia. - odpowiedział lekarz.
Wyszedłem zaraz za Victorem. A więc poszliśmy, trzymałem go za rękę, żeby się nie wywalił. Ciągle traci równowagę, ale zemdlał w połowie drogi... Więc musiałem go nieść na barana. Ciężki jest! Kiedy go go doniosłem do domu, wyciągnąłem swoją komórkę z kieszeni i zadzwoniłem do Riccardo. Odebrał.
- Przeszło ci już to przeziębienie? - zapytałem go, wychodząc ze szpitala.
- Dzięki Bogu! Ja akurat nie przyjdę. Jestem zbyt rozkojarzony i nie mam dziś chęci grać. Mówię serio. Victora też nie będzie bo... Zatruciee.
Riccardo zapewnił mnie, że mnie zastąpi w mojej roli i się rozłączył.

Pov. Sky
Wracam ze szkoły. Zamiast słuchać, rysowałam jakieś bzdety. I tak w książkach przedmiotowych jest wszystko opisane.
Dzisiaj nie mogłam oderwać myśli od Ariona. Dlaczego ja się w nim podkochuję?!  Nikogo nie ma, ale mam wrażenie, jakby on już się zakochał w kimś innym. Ale muszę się dowiedzieć, w końcu nie jestem w pełni pewna. Może do niego napiszę. Wyciągnęłam telefon z kieszeni.

Sky
Arion, chciałbyś dzisiaj przyjść do mnie na noc? =D

Arion
Chętnie

Sky
To na którą przyjdziesz?

Arion
Tak może za godzinę albo dwie?

Sky
Okej, to się widzimy!

Arion
Mhm.

Świetnie! Przyjdzie do mnie na noc! Zapowiada się fajnie. Ja na serio się w nim zakochałam. I to na zabój. Dzisiaj wezmę się na odwagę i mu to wyznam! Postanowione. Weszłam do domu, nikogo nie było, dostałam wcześniej SMS-a od rodziców, że będą gdzieś dopiero około dwudzestejtrzeciej w domu. Posprzątałam bajzel w moim pokoju i przebrałam się z mundurka w jakieś luźne ciuchy. Wzięłam słuchawki, założyłam je i upłynęła jakaś godzina i pół na słuchaniu muzyki. W końcu usłyszałam dźwięk dzwonka. Z słuchawkami na szyi poszłam otworzyć i wpuściłam Ariona.
- Cześć Arion!
- Cześć, Sky. - powiedział Arion zdejmując buty na przedpokoju.
- Co chciałbyś porobić? - uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Nie wiem, może pograć w coś razem?
- Dobra, mam akurat jakieś fajne planszówki i karty.
- No to może w makao?
- Okej!

Stanęłam na palcach i próbowałam dosięgnąć talii kart na półce wyżej.
Arion tylko westchnął. W pewnej chwili poczułam, że położył dłoń na moim biodrze i sięgnął po karty. Wziął je i usiadł na moim łóżku. Ja nadal stałam przy półce.
- Idziesz czy będziesz tam tak stać jakieś pół godziny? - zaśmiał się.
- Ach, tak. - też usiadłam na łóżku naprzeciw niego.
Rozdał karty i graliśmy. Po jakimś czasie stało się coś nieoczekiwanego.
- Po makale!
- No nie! Ograłeś mnie już trzeci raz. Jesteś dobry w makao.
- No coś ty. Jestem najlepszy. - uniósł głowę dumnie. Wzięłam karty i z powrotem schowałam je do pudełka. Podałam je Arionowi.
- Odłożysz proszę? - wygrałeś ze mną jakieś TRZY razy.
- Ale wymówka. Nie chcesz się przyznać że jesteś niziutka!
- Co ty właśnie powiedziałeś?!
- Że jesteś niziutka. Karzełek z ciebie.
- Lepiej odwołaj te słowa.
- Bo co mi zrobisz, karzełku? - zaśmiał się.
- Sam się zaraz przekonasz. - poszłam do kuchni po patelnię i wróciłam się do pokoju.
- Eee... Po co ci ta patelnia?
- A po to, żeby dać ci kuksańca w ŁEB! - uśmiechnęłam się. - CHODŹ TUTAJ!
- PRZEPRASZAM! JUŻ CIĘ NIE NAZWĘ KARZEŁKIEM! - wykrzyczał.
- Już za późno! Nie trzeba było mnie prowokować! Pociągnęłam go za bluzkę od tyłu i walnęłam go patelnią w głowę.
- Ała!
- Następnym razem pomyśl.
Arion trzymał się za głowę.
- No dobra, dobra! - już mnie zostaw!
Poszłam odłożyć patelnię na miejsce do kuchni. Już mnie nie nazwie karzełkiem.
Zagraliśmy jeszcze w chińczyka i po pół godziny obaj byliśmy umyci, w piżamach.
Było ciemno, w moim pokoju panował półmrok. Arion coś robił w telefonie, a ja słuchałam muzyki. W końcu postanowiłam się odezwać.
- Arion?
- No?
- Pamiętasz, jak mówiłam ci, że jestem zakochana? - przybliżyłam się do niego. Moje serce zaczęło bić szybciej.
- Tak, a co?
Popatrzyłam mu prosto w oczy.
- Bo... Osobą w moim sercu... Jesteś ty...
Zaniemówił.
- Ale... Wiesz... Ja nie mogę... - odwrócił wzrok.
- Rozumiem. Zgaduję, że teraz, po tym co ci powiedziałam, uznasz mnie za idiotkę. Zwiesiłam głowę.
Niemal natychmiast po tym, jak to powiedziałam, podniósł moją głowę i przeszył mnie zrozumiałym, jednocześnie zezłoszczonym wzrokiem.
- Nawet tak nie myśl. Ty też jesteś bardzo bliską i ważną dla mnie osobą. Po prostu... Nie czuję do ciebie ciepłej miłości.
- Dziewczyna, którą wybrałeś, ma szczęście.
- Właściwie to... Ja zakochałem się w innym chłopaku. - stwierdził zawstydzony.
Co? To Arion jest gejem? Nie sądziłam, że tak to się potoczy. Ale nie ma się na to wpływu, w kim się zakocha. Serce nie sługa.
Przytuliłam się do Ariona.
- Nie ważne, kogo się kocha, miłość nie wybiera.
- Racja.

Love Trial|| Arion x Victor || IEGO|| *ANULOWANE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz