-5-

386 15 5
                                    

P.O.V Arion

Właśnie dostałem wypis ze szpitala. Zobaczę się ze wszystkimi! Jak wspaniale.
Sylwia jeszcze chwilę rozmawiała chwilę z lekarzem i wyszliśmy.
- W końcu wyzdrowiałem, tęskniłem i za graniem, i za wszystkimi! - powiedziałem to z entuzjazmem w głosie. Nawet szybko doszliśmy do domu. Po chwili znowu byłem w moim pokoju. Sylwia zgodziła się puścić mnie na spacer, ale nie za daleko i w razie czego mam dzwonić. A więc przebrałem się - ponieważ byłem wdziany jeszcze w ciuchy ze szpitala - i wyszedłem. Zdecydowałem się pójść nad rzekę.
Zobaczyłem Victora... Z jakąś inną osobą.
Bawili się świetnie... Nawet się pocałowali...
Victor kogoś ma. Cieszę się ale... Czemu to mnie tak cholernie zabolało? Dlaczego poczułem ukłucie w sercu? Łzy spływały mi po policzkach, zacisnąłem dłonie w pięści.
Victor to na prawdę dobry przyjaciel. Nie odwiedzał mnie ostatnio, chociaż obiecywał, bo bawił się w najlepsze z jego drugą połówką.

P.O.V. Victor

Kiedy pokopaliśmy piłkę z Bailongiem nie mogliśmy się powstrzymać od czułości. Zastygnęliśmy, złączeni. Chwila... Kto tam stoi? To Arion! Łzy spływają po jego policzkach... Co jeżeli wylewa te łzy przeze mnie? I Beilonga? Jasnowłosy w końcu odkleił się ode mnie.
- Ja już muszę iść, kochany...
- No dobrze. Przyjdziesz za tydzień?
- Oczywiście. - złożył lekki pocałunek na moim czole.

P.O.V. trzecia osoba

Arion stał jak wryty jeszcze tak przez chwilę, po czym odszedł, z rękami w kieszeniach. Nadal z jego błękitnych oczu wylewały się drobne łzy. Gdy szedł z powrotem, na swoje nieszczęście spotkał
Riccardo.
- Arion co się stało? Wyglądasz na prawdę źle. - powiedział zdziwiony jego humorem Riccardo.
- W pewnym sensie osoba, na której mi zależy, ma mnie teraz gdzieś. - mruknął Arion.
- Dzisiaj akurat organizuję nocowanie, chcesz przyjść? - uśmiechnął się brązowooki.
- Jeżeli kuzynka mi pozwoli. Dopiero co dostałem wypis ze szpitala niedawno. - stwierdził.
- Dobra, to na 15:00 przyjdź.
- Mhm.
Byli już przed drzwiami do domu Ariona.
Zadzwonili na dzwonek i Sylwia otworzyła drzwi.
- To do widzenia Arion!
- Mhm.

******

Sylwia zauważyła ślady po płaczu na jego twarzy, ale gdy chciała zapytać, co się stało, kuzyn zapytał ją pierwszy.
- Riccardo organizuje dzisiaj nocowanie, mógłbym iść? Czuję się dobrze, a w razie czego i tak by mi pomógł.
- Dobrze. Niech no ja cię tylko zapytam; dlaczego masz ślady po łzach na twarzy?
Na te słowa Arion przypomniał sobie jeszcze raz tą sytuację i uronił kolejną drobną łzę.
- Nie chcę mówić o tym...
Kuzynka przytuliła go, a on oddał się pieszczocie. Sam nie chciał jej puścić. Potrzebował tego jak nigdy. Mocniej przytulił się do kuzynki.
- Rozumiem.
Chwilę jeszcze się tulili, po czym chłopak poszedł się ogarniać. Za godzinę miał być u
Riccardo. Włożył piżamę do plecaka,
wodę i telefon. Ale zasnął na podłodze.
Minęło z jakieś pół godziny, więc kuzynka poszła sprawdzić co z nim.
- Arionku, wstawaj. - zaśmiała się.
Ten tylko mruknął i się podniósł.
Pożegnał się z kuzynką i wyszedł.

******

Po kilku minutach był już pod willą przyjaciela, ten mu otworzył i wpuścił go do pokoju. Rozmawiali przez dłuższy czas po czym dzwonek do drzwi zadzwonił.
Po chwili cała trójka była już w pokoju. Razem dobrze spędzało im się czas. Oglądali różne filmy, bawili się.
Było już późno, więc zagrali w prawda czy wyzwanie. Gabi pierwszy kręcił butelką.
Wypadło na Riccardo.
- Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Zagęgaj jak gęś.
Riccardo wykonał polecenie. Było śmiesznie i fajnie. Grali już z pół godziny, i Gabriel trafił na Ariona.
- Prawda czy wyzwanie?
- Prawda.
- Hmmmm... Zakochałeś się w kimś?
Arion pomyślał sobie o Victorze i jak go to bolało, gdy zobaczył go z kimś innym. Chwilę się zastanowił.
- Sam nie wiem... Ale chyba tak.
Pozostała dwójka spojrzała po sobie i chórem się odezwali.
- A powiesz nam w kim?
- Nie chcę tego wyjawiać.
- No nie bądź taki, powiedz. - nalegał Riccardo.
- Nie. I kropka. Sam nawet nie jestem pewny...
Gabi westchnął.
- Skoro nie to nie. Teraz ty kręcisz.
Chłopak pokręcił butelką i wypadło na Riccardo, który tak to nalegał aby mu powiedział.
- Prawda czy wyzwanie?
- Prawda. Nie będę już więcej gęgać ani szczekać. Jaja se robicie.
Arion uśmiechnął się szyderczo.
- A czy ty masz kogoś na oku?
- N..Nie!
- Kłamiesz.
Westchnął.
- Mam. Ale to miłość przyjacielska.
- Powiedzmy.

******
P.O.V. Victor

Leżę na łóżku i rozmyślam. Zraniłem Arionowi serce. Nie odwiedzałem go, tylko spotykałem się z Beilongiem. To jasne że poczuł się zdradzony. Powinienem też poświęcać mu czas... Jestem cholernym dupkiem! Zniszczyłem naszą relację. Roztrzaskałem jego małe niewinne serduszko na tysiąc kawałków. Nadal pamiętam te jego zaszklone oczy... Pełne bólu, zwątpienia i smutku. Gdybym mógł cofnąć czas... Gdybym mógł mu wyznać, jak mnie ciągnęło do niego... Ale nie mogę. Pewnie mnie znienawidził. A tego naprawić nie mogę. Jestem debilem. Naprawdę jestem debilem! Wziąłem nóż i przejechałem sobie nim po dłoni. Z rany sączył się szkarłat. Dobrze mi tak. Zrobiłem sobie jeszcze kilka ran, głębszych wraz z każdym nacięciem. Moją rękę poplamiła krew ran. To samo zrobiłem sobie z drugą ręką. Okaleczanie się nie uśmierzy bólu Ariona, ale uśmierzy mój. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Odłożyłem zakrwawiony nóż na łóżko. Otworzyłem drzwi i niemal natychmiast schowałem poranione ręce za plecy. Naszedł mnie Riccardo.
- Victor, chcesz do mnie przyjść? Bez ciebie na nocowankach jest nudno. - uśmiechnął się.
- Jasne, chętnie bym przyszedł, ogarnąłbym się chwilę jeżeli pozwolisz.
- A dlaczego tak chowasz te ręce?
- A bo taką mam ochotę...- Ale on pociągnął mnie za jedną z nich. Kilka kropel krwi spłynęło po mojej ręce na ziemię. Odwróciłem wzrok. Cholera.
W jego oczach pojawiło się kilka łez i aż wytrzeszczył oczy.
- Dlaczego ty się tniesz?!
Milczę. Niezręczna cisza.
- Boże drogi... Chłopie, dlaczego?! A zresztą... Trzeba to opatrzyć. Akurat mam jakieś bandaże w kieszeni. Gdy to powiedział, natychmiast oderwałem moją rękę i popatrzyłem mu w oczy. W jego oczach było widać troskę, szok i zmartwienie.
- Nie chcę. Zostaw mnie... W spokoju. Proszę. - po moich policzkach spłynęła łza.
Ten tylko wcisnął mi do dłoni ten bandaż i poszedł. Nie no, teraz to wpadłem. Powie innym. W szczególności Arionowi. Upadłem na kolana. Wyciągnąłem telefon i napisałem do Riccardo:
- Nie wygadaj się nikomu proszę, bo inaczej będzie zamieszanie... Zapomnijmy o tym.

Odczytał.

-No dobra. Ale masz już więcej tego nie popełnić. Obiecujesz?

- Tak.

Tak wyglądała ta rozmowa przez SMS-y z Riccardo. Ręce mnie piekły. Ale mi to sprawiało ogromną przyjemność. Wziąłem mój ukochany nóż i zrobiłem sobie jeszcze kilka ran. Pozwoliłem krwi kapać na podłogę. Jebie mnie to. Cierpię, bo zasłużyłem. Ogarnąłem się tylko, bo miałem przyjść. Wytarłem mopem tylko te kilka kropel, aby nikt nic nie zauważył, a nóż wsadziłem sobie do kieszeni. Obmyłem sobie ręce wodą. Piecze. Ale mi to nie przeszkadza. Nawinąłem rękawy z powrotem. Dobrze że ta bluza jest ciemna. Nawet gdyby trochę zmokła to pewnie nikt by i tak nie zauważył. Wyszedłem z domu i poszedłem pod willę Riccardo. Zadzwoniłem na dzwonek a on po mnie zszedł. Upewniłem się tylko, że zszedł sam i wyszliśmy na chwilę przed jego dom i zamknął drzwi za sobą.
- Przestałeś krwawić?
- Mhm.
- To dobrze. Nie powiem nikomu o tym ale nie rób tego więcej... - objął mnie i przytulił.
Nie wiedziałem jak zareagować.
- Czasami jestem wredny, ale naprawdę jesteś moim przyjacielem. Chodźmy.
- Dobra.
Jakiś czarny kot przechodził niedaleko. A one podobno pecha przynoszą.
Pewnie Arion też tam jest. Ale walić. Przeżyję.

******
P.O.V. Arion

Popatrzyłem się przez okno. Zobaczyłem, że z Riccardo jest Victor... Cicho rozmawiają, wydaje mi się że coś się stało poważnego.
Riccardo go jeszcze przytulił i poszli.
- Co tak patrzysz przez okno? - zaciekawiony Gabi zapytał mnie.
Podrapałem się nerwowo po głowie.
- Widoki podziwiam. Tam jest takie pięknie gniazdo piskląt! - zaśmiałem się.
- Faktycznie!
Riccardo z Victorem weszli do pokoju.

Love Trial|| Arion x Victor || IEGO|| *ANULOWANE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz