-23-

277 15 5
                                    

POV: Victor

Minęło trochę czasu, odkąd tu siedzę, z dala od przyjaciół, kolegów z drużyny... Ale za niespełna tydzień mają zdjąć mi bandaże. Podsłuchałem jedną rozmowę dwóch lekarzy tydzień temu i wynikło z niej, że złamania już się prawie zrosły. Nie przeszkadza mi przebywanie w szpitalu, bo ciągle, kiedy tylko ma wolny czas, odwiedza mnie mój słodki chłopak. Ktoś zapukał do drzwi.

– Proszę! – Powiedziałem głośno.

Szczerze? Nie spodziewam się tu nikogo innego niż Vladimira lub Ariona. Drzwi otworzyły się z cichym skrzypieniem i po chwili znów się zamknęły. Kiedy go zobaczyłem, zamurowało mnie. Totalny mur. Co on tutaj robi? Czego pragnie?..

– Czego ode mnie znowu chcesz? – Zapytałem go oschle i wbiłem w niego zimne spojrzenie. Jak ja go nienawidzę...

– Dałbyś mi ostatnią szansę?.. Błagam cię, Victor... – spojrzał na mnie, ze smutkiem w oczach.

Czyżby w końcu Bailong się ogarnął? Być może. Ale i tak nie chcę już go znać. Przez niego mam same problemy, z Arionem już się pokłóciliśmy, ten psychopata znowu mnie krzywdzi. Nie, on nie sprawia problemów... To on jest problemem.

– Nie chcę ciebie już znać, skrzywdziłeś mnie już zbyt wiele razy. Co z tego, że zerwałem się z Piątego Sektora? Przecież musisz mnie znowu męczyć, tak jak to było dawniej. Znowu będziesz chciał mnie zmusić do bycia z tobą, prawda? Nie, ja mam już osobę, którą kocham nad życie, a ona kocha mnie. I to nie jesteś ty. –
Skierowałem te słowa prosto w jego stronę, wyraziłem się chyba jasno.

Nie chcę znowu cierpieć, i to z jego powodu. Jego szkarłatne oczy wpatrywały się we mnie, uśmiechał się delikatnie pod nosem przez chwilę. Ale po krótkim momencie jego uśmiech zniknął. Już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale w tym momencie drzwi delikatnie się uchyliły, stanął w nich Arion.

– Hej, mógłbyś dać nam chwilę na rozmowę? – Posłałem do niego ciepły uśmiech, a on odpowiedział tym samym.

– Jasne, to do zobaczenia później! – Zamknął drzwi, przez chwilę dało się słyszeć cichy dźwięk kroków, coraz cichszy z każdą sekundą. Poszedł.

– Chyba zależy ci na kolegach z drużyny, prawda? – Powiedział zimno, z lekką nutą rozbawienia w głosie.

– Tylko spróbuj... – Ostrzegam go, przeszywając go głosem pełnym furii, patrzę na niego spod ciemnej grzywki, złotymi oczami przepełnionymi zdenerwowaniem.

– I na Arionie również, prawda? Chyba nie chcesz, żeby stała mu się krzywda? – Nadal wpatrywał się we mnie swoimi rubinowymi oczami.

Słucham? Niech się od niego odpieprzy! Nic mu nie zrobił! Nie jest mu niczego winien! Bailong jest nieobliczalny, może mu coś zrobić. Niepokojący jest również fakt, że już próbował...

– Zostaw go w spokoju, idioto. – Wypowiedziałem to zimnym, pełnym pogardy głosem.

– Więc chyba możesz mi dać szansę, prawda? Wtedy nikt nie ucierpi, ani twoi koledzy, ani twój przyjaciel Ricardo, ani Arion. – Znowu delikatnie uniosły się delikatnie kąciki jego ust.

– Nie chcę. – Zaczynam wymiękać.

Słychać, jak mówię, że jestem zaniepokojony, przestraszony. Znowu uderzają we mnie wszystkie wspomnienia. W moich oczach widać przerażenie.

– Daję ci czas na przemyślenie tego, dopóki nie zostaniesz wypisany ze szpitala. Zdecyduj się. – Rzekł na odchodne i w końcu wyszedł.

On jest niepoczytalny. Co jeżeli on coś mi znowu zrobi? Albo Ricardo, co gorsza Arionowi? Mam tego wszystkiego dość...
Znowu zaczęło mi się wszystko przypominać...

Love Trial|| Arion x Victor || IEGO|| *ANULOWANE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz