Weszłem na pole bitwy. Żadnych skrzynek po drodze nie widziałem. Zaatakowałem najpierw Bibi bo ją tylko zauważyłem po drodze. I tak po krótkim czasie zostały tylko trzy osoby w tym ja.
Rozglądałem się uważnie i nikogo nie widziałem.
Po dwóch dobrych minutach usłyszałem i wiedziałem że to Shelly, która się z kimś bije.
Wiec poszedłem w stronę tych dźwięków.Zdaje mi się że byłem w tym miejscu gdzie była Shelly i ktoś jeszcze, ale było tu pusto. Poczułem jednak że ktoś się za mną skrada. Odwróciłem się i od razu padłem na ziemię. Atakowałem moim szalem, czując mocny ucisk w brzuchu. Udało mi się wydostać z rąk chłopaka i biegłem prosto w krzaki, tylko że oczywiście się nie udało. Spanikowałem i miałem zamiar wstać, ale ujrzałem cień nade mną, i wtedy uniosłem głowę i spojrzałem na chłopaka z ciemno-granatowymi włosami które miał związane w kitkę. Nie mogłem się ruszyć, więc nie wiedziałem czy czasem się nie poddać. Chłopak zamiast atakować, wbijał swój wzrok we mnie przez co poczułem lekki dyskomfort i próbowałem wstać ale jedyne co to oberwało mi się i to dość mocno.
W mgnieniu oka, chłopak w kitce wygrał. Po chwili Colette objęła mnie w swoje ręce i po tym zamknąłem oczy.
Obudziłem się w swoim pokoju. Czułem się o wiele lepiej niż wczoraj. Gdy zeszłem na dół, nikogo nie było. Nawet Colette. Więc zdecydowałem że pójdę na spacer w deszczu. W końcu gdy pada deszcz to mało kto chodzi na spacery.
//SKIP TIME//
Na dworze nie było ludzi, co sprawiało że pod moim szałem się uśmiechnąłem. Przez takie dziesięć minut chodzenia w przód, ktoś przyszpilił mnie do ściany budynku.
Uderzyłem mocno głową o ścianę, a telefon który miałem w ręce leżał na trawie i widniało na nim przychodzące połączenie od Colette. Spuściłem wzrok od telefonu i spojrzałem się na osobę która uniemożliwia mi ruch.
To ten sam chłopak. W ciemno-granatowych włosach i ciemniejszych oczach. Wbił we mnie wzrok, a ja czułem się o wiele bardziej dyskomfortowo niż na polu bitwy. Zaniemówiłem i w końcu zdecydowałem że spróbuję się wydostać. Ale chłopak się ocknął i zaczął mówić.
- Słuchaj, nie żebyś miał mnie za wroga, to przepraszam za to najście na ciebie na polu bitwy wczoraj.
- R..rozumiem.. mógłbym już iść?
- Poczekaj, jak masz na imię? - spytał mnie.
- Edgar. - odpowiedziałem i przerwałem kontakt wzrokowy. W końcu opuścił ręce, a ja stojąc w miejscu, ciągle próbowałem analizować to co właśnie się stało. Przeprosiny?
- Masz, to chyba twoje - odparł chłopak i podał mi mój telefon gdzie miałem ponad 20 powiadomień od Colette. - Dzięki - powiedziałem i szybko ruszyłem w stronę mojego domu.
//SKIP TIME//
- Edgar! Gdzie ty byłeś ?! - pytała się mnie spanikowana Colette.
-N..na spaczerze..
- W takiej pogodzie? Możesz się przeziębić! - powiedziała.
- No już dobrze. - przytuliłem ją a Colette postanowiła zadać mi pytanie.
- Co to za chłopak ? - zapytała, wskazując na mój telefon. Sam się zastanawiałem skąd w moich kontaktach zaistniał kontakt pod nazwą ,,Fang"
- Nie mam pojęcia jak nawet on istnieje w moich kontaktach.
- Uuu coś się będzie dziać! Colette to wieee!!Miałem jeszcze w kontaktach Lole, Bustera, Charlie, Leona oraz Sandy'iego. Najważniejsze osoby miałem zapisane z emotką czyli np ,,Colette💙"
- Colette, przestań. Nie znam typa.
- Już znasz, ma na imię Fang.. te imię coś mi mówi. Chwila, chwila. - powiedziała i pobiegła po swój pamiętnik i zaczęła przewijać strony.
- Tu! Zobacz! Kojarzysz go? - na zdjęciu widniał chłopak, tak zwany Fang, oraz było kilka informacji o nim.
Na imię miał Fang (co było oczywiste) dla przyjaciół Kieł. Uwielbiał popcorn oraz kung fu.- Skąd ty w ogóle masz informacje o nim? - spytałem.
- W liceum zawsze zbierałam wszystkie informacje na temat mojej klasy. Szkoda, że ty w niej nie byłeś..
- I tak go nie kojarzę.. i usunę ten kontakt.
- Nie! Poczekaj nie usuwaj ! - krzyknęła Colette.
- Po co mi obca osoba w mojej liście kontaktów?
- No zostaw, może będzie chciał zadzwonić i przeprosić za wodospad krwi który lał się z twojego nosa?Wtedy przypomniało mi się ta sytuacja kiedy mnie można to tak nazwać przeprosił. Po chwili od razu się ocknąłem.
- Zostaw ten nr, dla mnie - błagała Colette. Nie rozumiem dlaczego jej aż tak bardzo zależało na tym, bym miał jakiegoś Fanga w kontaktach.
-Niech ci będzie, jak nie zadzwoni za dwa dni to usuwam.
- Daj mu czas no.
- Przesadzasz!//SKIP TIME//
Następnego dnia, na dole, Colette zeszła i usiadła koło mnie.
- Edziu, wyjeżdżam tak na tydzień z Janet i Charlie !Zaniemówiłem, bo wiedziałem że będzie mi brakować Colette po mimo tego że wkurwia mnie czasami.
- Świetnej zabawy życzę - uśmiechnąłem się nieśmiało.
- Dasz sobie radę, jak coś to dzwoń ! Idę się pakować - podekscytowana pobiegła do góry i słyszałam że zaczęła się pakować. Westchnąłem i mój telefon nagle zaczął wibrować. Dzwonił do mnie Fang?- Kiedy my się wymienialiśmy numerem telefonu? - spytałem
- To nie jest ważne. Chciałem się spytać czy wybaczasz mi bo nie dosłyszałem.
- Wybaczam, a teraz papa- Edgar! - krzyknęła Colette - dzisiaj jest impreza u Loli! Kazała mi przekazać że masz się zjawić !
- I tak nie idę. - mruknąłem.
- Prosze zrób to dla mnie!
- Nie jestem typem imprezowicza.
- Edziu, nie bądź nudziarzem no, proszę, proszę, proszę! - błagała. Nie wiedziałam czemu jej tak zależało na tym bym poszedł na ta imprezę.
- Tylko ten jeden raz Colette.
- Jejj! Zadzwoń do Loli i poinformuj ją że będziesz!//SKIP TIME//
Zaniedługo wybija godzina 20:00. Nie miałem auta bo Colette pojechała nim do galerii. Oznaczało to że muszę iść pieszo, ale miałem dobre 15 minut by dojść do domu Loli.
Stwierdziłem że już wyjdę.Po 5 minutach zaczął padać deszcz. Po prostu to się nazywa moje szczęście. Nie miałem ani parasola ani kurtki. Ale naszczęście to tylko 10 minut w deszczu i mocnym wiatru.. tylko 10...
Po dwóch minutach bardzo mocno się rozpadało. Zastanawiałem się czy czasem nie wrócić do domu i sobie odpuścić. I chyba tak zrobię. Odwróciłem się i idąc do przodu oraz patrząc przy okazji na moje buty, wpadłem na kogoś. Na szczęście nie spadłem na ścieżkę tylko wpadłem w czyjeś ramiona.
- P..przepraszam - odpowiedziałem i szybko ze wstydu chciałem biec w stronę domu, ale jednak osoba na którą wpadłem chwyciła mnie za nadgarstek. Chwila.. Fang?!
- Edgar?
Spojrzałem na chłopaka i chciałem coś powiedzieć ale on odezwał się pierwszy.
- Gdzie pędzisz tak?
- Do domu..
- Pada deszcz a ty jesteś bez kurtki. - powiedział i dał mi do ręki swój parasol oraz kurtkę.
- Nie mogę tego wziąść.. - odwróciłem wzrok - T..tobie będzie zimno.
- Mną się nie przejmuj. Napewno nie chcesz iść na imprezę do Loli?Chwila. Skąd on wie, że miałem zamiar iść na imprezę do Loli?
- Ja..
- Chodź - powiedział i ruszyliśmy w drogę do domu Loli——-
1089 słów 🤗
CZYTASZ
ღTo nie był przypadekఌ
RandomEdgar nie mógł pozbierać się po stracie dwóch ważnych osób do teraz. Jedyną osobą, która go utrzymywała przy życiu to jego kuzynka, Colette. Przez wszystkie lata w liceum i podstawówce był dręczony i wyzywany, a to tylko go dobijało. Lecz po kilku l...