*POV BUSTER*
Pogotowie było w drodze, a Chester z Fangiem ciągle próbowali wybudzić Edgara. Do mnie podeszła jakaś pani i spytała czy czegoś potrzebujemy. Odpowiedziałem, że nie. Sam nie wiem czy tak czy nie.. W rogu zauważyłem tą fioletową dziwkę, która się uśmiechnęła. Ona ma coś z tym wspólnego. Spojrzałem na Fanga, który spojrzał się na nią, po czym przekierował wzrok na mnie. Kiwałem przecząco głową, a ten się mnie nie posłuchał i wstał.
- Chester, poczekaj tu - powiedziałem, na co on kiwnął głową.
Biegłem za Fangiem, który kierował się w jej stronę. Nie zdążyłem go złapać. Kieł rzucił się na tą lafirynde i nie żeby coś, ale gdyby nie to że jesteśmy w miejscu publicznym, to bym go nawet nie próbował zatrzymywać.
-FANG, PRZESTAŃ! JESTEŚMY W MIEJSCU PUBLICZNYM - krzyknąłem do niego próbując go odciągnąć od tej cipy. Ta fioletowa ledwie już dychała, więc odepchnąłem go mocniej, ponieważ ochrona była niedaleko od nas.
- KURWA, PRZESTAŃ! ZAJMIESZ SIE NIĄ PÓŹNIEJ!
- W..właśnie - powiedziała fioletowa kaszląc.
- PRZECIEŻ TO JEJ WINA, ŻE EDGAR TERAZ ZEMDLAŁ!
- NO ZOSTAW TĄ DZIWKE DO JASNEJ CHOLERY! EDGAR JEST TERAZ WAŻNIEJSZY - powiedziałem. On się w końcu odsunął i wrócił z powrotem do Edgara. Zauważyłem po chwili ratowników, którzy kierowali się w naszą stronę.Wszyscy odsunęliśmy się od Edgara, kiedy ratownicy podeszli.
Kiedy Ratownicy pojechali w ambulansie z Edgarem, Fang rzucił sie mi i chesterowi w objęcia płacząc. Nigdy nie widziałem go w takim stanie..
~~
*POV COLETTE*
Pisałam do Edgara poraz setny. Nie odczytał ani nie odpisał. Ciekawe czemu.. nagle ktoś napisał do mnie na instagramie. Był to Chester.
Chester
: Colette, Edgara zawieźli do szpitala.Wpatrywałam się w wiadomość przez kilka dłuższych sekund.
Colette
: Co kurwa? W szpitalu?! Gdzie??Od razu wstałam z łóżka i pobiegłam ubrać buty.
Chester
: Wyślę ci adres, my już podjeżdżamy.Chester po chwili wysłał mi adres. Wzięłam kluczyki od auta i wyszłam z domu.
Jechałam bardzo szybko i nie wiem jak udało mi się dotrzeć do szpitala bez żadnego wypadku samochodowego. Gdy już byłam na miejscu, wysiadłam z auta i pędziłam do recepcji. Zauważyłam akurat przy wejściu Chestera, który najwidoczniej na mnie czekał.
- Gdzie on jest?!
- Musisz być spokojniejsza, bo Fanga wypierdolili raz że szpitala przedchwilą - powiedział zestresowany. Próbowałam się opanować, ale się nie dało. Więc po prostu zmusiłam się do lekkiego uśmiechu i weszliśmy do środka.Chester przez chwilę rozmawiał z recepcjonistką. Ja czekałam jak on tylko przestanie rozmawiać.
- Chodź - powiedział do mnie. Podziękował tej pani i zaczął mnie kierować gdzieś przez korytarz. W końcu zobaczyłam z daleka Bustera, który coś mówił do Fanga.
- Co się w ogóle stało?! - spytałam rudego, gdy doszliśmy.
- Nie mamy pojęcia, kierowaliśmy się do toalety, ale nagle po drodze Edgar zemdlał. Ta Shelly macała w tym palce, jesteśmy w 100% pewni.
- Jak ją zobaczę tą dziwkę, to ja rozpierdole - i usiadłam koło fanga. Ten miał schowaną twarz w rękach i nic się nie odzywał. Buster spojrzał na mnie ze smutną miną, a chester usiadł koło bustera.
- Fang już jej przypierdolił - odezwał się Chester.
- Zdechła? - spytałam.
- Nie, byliśmy w miejscu publicznym przecież.
- No kurwa!
-Proszę ciszej - powiedziała do nas jakaś pielęgniarka. Fang na jej widok wstał i powiedział.
- Co z Edgarem?!
- Proszę pana, nie mam jeszcze żadnych informacji na jego temat. Poinformuję pana, gdy dostaniemy wyniki.
- Kurwa - przeklnął i kopnął w kosz na śmieci.
- Spokojnie - chwycił Buster Fanga. - Siadaj.
- No jak mam być kurwa spokojny?! - powiedział z łamiącym się głosem.Sama nie mogłam wytrzymać i się popłakałam. Co jak znowu coś sobie zrobił..? Ale zauważyłam, że Fang znosi to gorzej niż ja.
- Kieł, on da sobie radę.. uwierz mi, nie raz byłam z nim w szpitalu i ze wszystkiego udało mu się wyjść - powiedziałam, klepiąc go po plecach. Ten się do mnie przytulił.
//SKIP TIME//
Była już 22:00. Buster i chester wyszli, a ja z Kłem nadal czekaliśmy. Ciemno-granatowo włosy nie zmrużył chociaż na chwilę oka, a mi zachciało się spać, ale nie mogłam. Nie mogłam ich zostawić. Zdziwiło mnie to, że ten Fang nadal nie wyszedł. Nadal z nim się stresowaliśmy. Czuje, że też się bał o Edgara.
- Fang..
- Hm..
- Mogę cię o coś spytać?
- Dawaj - powiedział przecierając oczy.
- Czemu tak właściwie zaprosiłeś do kina Shelly?- na co ten westchnął.
- Sam nie wiem. Powiedziała że się zmieniła i że chciałaby ze mną pogadać. Zaprosiłem ją, bo trułaby mi dupe ciągle.
- A dlaczego twierdzicie, że to ona ma coś z tym wspólnego?
- Bo kurwa się uśmiechała jak zobaczyła Edgara! - powiedział o wiele głośniej.
- Zapiszę ją na ciemną stronę mojego pamiętnika..
- Co?
- Nic. - uśmiechnęłam się.~~~~~
Była już jebana 6:30 nad ranem. Nikt z nas nie zmrużył oka. Nagle podeszła do nas pielęgniarka z kimś jeszcze, ale nie zauważyłam z kim, zresztą Fang już wstał i zaczął im zadawać w chuj dużo pytań.
- A więc mamy wyniki - na tą informację podniosłam głowę do góry i wystałam.
- Co z nim?! - powiedziałam głośniej.
- Proszę trochę ciszej. Z tego co wyniki wskazują, musiał wypić jakąś trująca substancję. Dobrze, że zadzwoniliście na czas, bo za 5 minut byłoby już za późno.Na szczęście nie wypił dużej ilości tego napoju, więc zaniedługo powinno być wszystko w normie.
- Możemy go zobaczyć?! - spytał Fang, a ja spojrzałam się z nadzieją na lekarzy.
- Niestety jeszcze nie.
- Oj błagam was! Jesteśmy tu już od 17 coś! - jęknęłam.
- No dobrze, ale prosimy, byście byli bardzo cicho i się na niego nie narzucać. - na tą wiadomość się ucieszyliśmy.
- D..dobrze. - odezwałam się, a pielęgniarka zaprowadziła nas do sali w której leżał Edgar.Na widok leżącego i śpiącego Edgara poczułam ulgę. Fang od razu pobiegł usiąść koło niego, a ja usiadłam na drugim krześle. Uśmiechnęłam się na jego widok. Teraz trzeba będzie tylko czekać, aż się wybudzi.
*POV FANG*
Nie mogłem opisać tego uczucia kiedy go zobaczyłem. Ciągle jednak po głowie krążyły mi słowa doktora. ,,Dobrze, że zadzwoniliście na czas, bo za 5 minut byłoby już za późno." Czyli jednak.. jednak mogłem go stracić? Znaczy..
Colette przymknęła oczy i zasnęła. Zrobiłem to co ona, ale trzymając przy tym rękę Edgara.
~15:49~
Poczułem, że ktoś mną szturchał. Otworzyłem powolnie oczy i zauważyłem, że to był Edgar. Od razu rzuciłem się na niego i czułem, jak łzy spływają mi po policzkach.
- Czemu płaczesz? - spytał się, śmiejąc się przy tym.
- Bałem się..
- O kogo?
- O ciebie - powiedziałem i go przytuliłem.————-
1037 slow 🤭W ogóle to zmieniam opis książki bo coś mi nie pasuje🥰
Generalnie pisząc to chciało mi się płakać, bo miałam o wiele gorsze scenariusze w głowie😃 ale pozmieniałam co nie co
Widzimy się w następnym rozdziale😘
CZYTASZ
ღTo nie był przypadekఌ
RandomEdgar nie mógł pozbierać się po stracie dwóch ważnych osób do teraz. Jedyną osobą, która go utrzymywała przy życiu to jego kuzynka, Colette. Przez wszystkie lata w liceum i podstawówce był dręczony i wyzywany, a to tylko go dobijało. Lecz po kilku l...