TW! Wątki o sh!
*EDGAR POV*
Nie wiedząc co zrobić, zastygłem w miejscu. Zamknąłem z przerażenia oczy i chyba po prostu czekałem na to co nadejdzie.
Poczułem, jak zostaje popchnięty na ścieżkę. Powolnie otworzyłem oczy, po czym spojrzałem na drogę.
Fang. Fang leżał teraz kurwa potrącony przez auto, przeze mnie. Jakbym nie mógł się ruszyć, tylko czekać na jebany ratunek. Jak on się tu znalazł, tego nie wiem, ale pomimo ogromnego bólu nogi podbiegłem do niego.
Kucnąłem przy nim i poczułem jak łzy zaczynają spływać mi po policzkach. Przypomniałem sobie o moim telefonie, więc szybko go wyciągnąłem i zadzwoniłem po pogotowie.
Kierowca samochodu również wyszedł. Widać, że sam spanikował i nie wiedział co robić, ale ja miałem to w dupie. Musiałem skupić się na Fangu Jak dla mnie po dłuższym czasie zauważyłem z daleka karetki. Były one coraz bliżej, a gdy ratownicy wybiegli z karetki, od razu oddałem im Fanga w ich ręce.
//MALY SKIP TIME//
- Ale to nie twoja wina, Edgar. - mówiła Colette, próbując mówić spokojnym tonem.
- Moja, gdybym ruszył się z tych pierdolonych pasów to nikt by nie ucierpiał. - powiedziałem cicho.
- Edziu, proszę, nie płacz tyle. Fang napewno to przetrwa, uwierz mi.
- A co jeśli nie?
- A co jeśli tak?
- No to byłoby wspaniale, wiesz.
- I będzie.Nie wierząc w jej słowa schowałem twarz w rękach.
To twoja wina.
Gdybys się ruszył, to Fang by teraz nie cierpiał.
Tylko powodujesz problem.
Jestes niepotrzebny.
To wszystko tylko przez ciebie.- Ja pierdolę! - krzyknąłem, przez co Colette szybko się na mnie spojrzała.
- Co się dzieje?!
- Nic, kurwa.
- Edgar.
- Colette.I pomyśleć, ze niedawno to on odwiedził mnie w szpitalu.
Po jakimś czasie zauważyłem jakąś dziewczynę we fioletowych włosach kierująca się w naszą stronę. Kurwa. Była to ta pierdolona dziwka.
- O, Edgar! Cześć.. - przywitała się niepewnie.
- Co chcesz ?
- Uhm.. wiesz gdzie jest Fang?
- W dupie. Nie, nie wiem.
- Czemu ty taki jesteś! - wrzasnęła.
- Taki czyli jaki?
- Proszę ciszej - zwróciła się do nas jakaś pani.
- Widzisz? Nie drzyj tej pizdy.Zamknąłem oczy, czując kolejne łzy.
- To wiesz gdzie on jest ? - spytała po raz kolejny.
- Walczy o życie, geniuszu.
- Edgar, chodź tu na chwilę - zawołała mnie Colette. Ruszyłem więc w jej stronę - zjedz chociaż tego batonika, nie jadłeś nic od dłuższego czasu.
- Nie, dziękuję.
- Weź go chociaż - powiedziała i dała mi go do ręki. Ja tylko schowałem go do kieszeni i postanowiłem wrócić na miejsce. Dosiadła się do mnie Shelly.
- Chciałabym cie przeprosić.. - odezwała się po chwili.
- No powiedz mi za co.
- No za wszystko.
- Nawet nie wiesz za co.
- No dobra, ale tak szkoda mi się ciebie zrobiło.. i no.
- Ty mnie przepraszasz nie wiedząc za co - powtórzyłem - ale ja się domyślam, przeprosiny nie przyjęte.
- Rozumiem..Nagle zza rogu zobaczyłem lekarza, który wychodził ze sali w której znajdował się Fang. Widać że pilnie czegoś lub kogoś szukał. Shelly musiała się ruszyć i podbiegła do niego, pytając o coś. Wróciła po chwili zapłakana.
- Fang może nie przeżyć - usiadła załamana.
- Jak to nie - spojrzałem się na nią.Ona zaczęła tylko płakać dalej. Kurwa, wszystko moja wina. Gdybym zauważył to auto.. Tylko spowodowałem problem, może jakby Fang mnie nie poznał to by aktualnie nie był w szpitalu.
Znowu te myśli, mam dość.- Edgar, musimy wracać do domu. Jest już późno - podeszła do mnie Colette, zaciągając mnie do auta.
Przez całą drogę w samochodzie krążyły mi przeróżne myśli po głowie. Nie mogłem przestać się obwiniać.
W domu
- Zaraz przyjdę, okej? - powiedziała Col. Kiwnąłem tylko głową i ruszyłem do pokoju.
Zamknąłem drzwi, po czym usiadłem na łóżko. Ściągnąłem etui i wyjąłem żyletkę. W końcu trzeba się pozbyć chociaż na chwilę tych myśli. Nie minęła minuta, a Colette stała w moich drzwiach, patrząc się na moje zakrwawione nadgarstki.
-Edgar.. - podbiegła do mnie, wyrywając mi żyletkę z rąk. Na chwilę wybiegła z pokoju i wróciła z czymś w ręce. Robiła coś z moim nadgarstkiem i mówiła coś do mnie, ale ja nadal byłem skupiony na jednym. Bo gdyby nie ja to po prostu nie byłoby tu problemu.
————————————————————————
657 słów😭Ja wiem że mało ale próbuje zebrać po trochu motywację 🥲
Do zobaczenia
CZYTASZ
ღTo nie był przypadekఌ
Ngẫu nhiênEdgar nie mógł pozbierać się po stracie dwóch ważnych osób do teraz. Jedyną osobą, która go utrzymywała przy życiu to jego kuzynka, Colette. Przez wszystkie lata w liceum i podstawówce był dręczony i wyzywany, a to tylko go dobijało. Lecz po kilku l...