*EDGAR POV*
//SKIP TIME//
Byla dobra 14 godzina. Siedziałem sobie na kanapie w spokoju, ale nie na długo bo podeszła do mnie Colette.
- Ej, słuchaj. Idziemy może zjeść naleśniki? - spytała mnie Colette.
- Nie mam na nie ochoty.
- No ale dawno nie jadłeś.
- Bo nie mam ochoty.
- Proszę, chodź. Będzie fajnie!
- Okej, mogę ci towarzyszyć w jedzeniu.
- Nie, masz zjeść ze mną. Nie jadłeś nic od wczoraj, jedyne co to wodę tylko piłeś. Zrób to dla mnie!
- Niech ci będzie - mruknąłem i wziąłem ze sobą potrzebne rzeczy, ubraliśmy się i wyszliśmy na dwor.Colette zaprowadziła mnie do jakiejś restauracji, gdzie podobno są najlepsze naleśniki. (jej zdaniem) Zaczęła mnie prowadzić do stolika, gdzie siedziały już dwie osoby. Był to Fang i po drugiej stronie była Janet. Serio? Ona to wszystko zaplanowała? Dziewczyna odwróciła się do mnie, uśmiechnęła się i usiadła koło Janet. No to ja koło Kła.
- Uhm.. Hej - przywitałem się z resztą.
- Hejkaa - pomachała mi Janet.
- Hej - uśmiechnął się do mnie Fang, a ja zrobiłem to samo. Colette jakby conajmniej owsików dostała, bo nie umiała w miejscu usiedzieć, gdy tylko zobaczyła, że się do siebie uśmiechamy. No i wyjęła swój pamiętnik.
- Tak w ogóle, co tam ona zapisuje? - spytał się mnie Kieł.
- No różne bazgroły..
- Czyli?
- No.. zapisuje niektórych ludzi i cały spis informacji o nich.. - powiedziałem, a ten patrzył się na mnie jak na kuzyna psychopatki - no i jeszcze takie bazgroły, ale to nie ważne.
- Wpisała mnie tam?
- Tsa..
-Hej, Colette? - zwrócił się do mojej kuzynki.
- Tak?
- Podobno zapisałaś mnie w swoim pamiętniku, pokażesz? - spytał zaciekawiony.
- Jasne! Edgar pilnuj go tylko, by wiesz..
- Tak, wiem. Chwila.. czemu ty mu dajesz ten pamiętnik? Nikomu nigdy go nie dawałaś, oprócz mnie.
- Dobra, cicho. A, właśnie. Co chcesz zjeść? Albo nie, ja ci wybiorę!Przybliżyłem się do Fanga, by sprawdzić co czyta. Czytałem razem z nim.
- Skąd ona tyle informacji bierze - powiedział w szoku.
- Nie mam pojęcia..Colette wyrwała mu pamiętnik, kiedy chciał przewrócić na następną stronę. Ona tylko niepewnie uśmiechnęła się do Fanga, a ja zastanawiałem się, co tam umieściła.
Po kilkunastu minutach dostaliśmy nasze naleśniki. Wyglądał nawet dobrze, więc nie zawahałem się spróbowaniu go. Boże, jaki on jest dobry. Nie jadłem ich od wielu lat. Wspaniałe uczucie. Zjadłem naleśnika wtedy, kiedy wszyscy skończyli. Colette była pod wrażeniem, a Fang po raz kolejny się uśmiechnął.
- Widzę, że naleśniki są twoje ulubione - powiedziała Colette.
- Coś, co mogę zjeść bez problemu - uśmiechnąłem się.
-To będę ci codziennie naleśniki od teraz robić !
-Nie, bo przejem się nimi i znowu nic nie zjem.
- No to raz na jakiś czas ci je zrobię.
-Niech ci będzie.Kuzynka się szeroko uśmiechnęła. Musieliśmy wracać do domu, bo Colette zapomniała wyłączyć prostownicy. No najwyżej to domu nie będziemy mieć. Minęło z 40 minut odkąd ta prostownica się nagrzewa.
//SKIP TIME//
Biało włosa szybko pobiegła do gory by wyłączyć prostownicę. Ja za to sięgnąłem po pamiętnik Colette. Znalazłem informacje o Kle, więc na następnej stronie jest coś, co Colette nie chciała nam pokazać. No więc, przewinąłem na następną stronę. Była ona ozdobiona w jakieś kolorowe serduszka i różne szlaczki. Spojrzałem niżej i zauważyłem w serduszku napis ,,Fang x Edgar". Wtedy Colette wyrwała mi swój pamiętnik.- Japierdole, serio? - powiedziałem z zażenowaniem.
- By ship się spełnił, muszę go zapisać.A po drugie.. po co grzebałeś w moim pamiętniku?
- To jest nie ważne, ale czemu akurat on?
- Stary, pasujecie do siebie i widzę jak czasami się na siebie patrzycie.
- Nic z tego nie wyjdzie.
- Wyjdzie - uśmiechnęła się szeroko
- Wiesz co, idę na spacer - powiedziałem.~~~~~~
Chodziłem sobie po parku, rozmyślając nad w sumie to wszystkim. Zobaczyłem nie daleko stąd budkę z goframi. Dzisiaj wyjątkowo miałem ochotę by coś zjeść (sam się zdziwiłem) ale nie miałem przy sobie pieniędzy. Może wrócę się do domu po pieniądze? Albo dobra, nieważne. Nagle wypadł mi telefon z ręki, bo jakieś dziecko wbiegło we mnie po czym zapewne jego mama przeprosiła, a ja miałem zamiar podnieść telefon, gdyby nie to że ktoś podniósł go za mnie. Ta osoba podała mi telefon do ręki i uniosłem głowę by zobaczyć kto to. Aha, ja to mam szczęście. Był to Kieł.
- Oo.. hej - powiedziałem cicho i schowałem telefon do kieszeni.
- No i znowu się widzimy - rzekł.
- No tak jakoś wyszło.. Co tutaj robisz?
- Chodziłem po parku bo duszno w domu - zaśmiał się wyższy - A ty ? Co tutaj robisz?
- Colette mnie wkurwia, więc wyszłem z domu by się przejść.Wtedy Fang spojrzał za mnie i zauważył tą samą budkę z goframi.
- Chcesz iść? - spytał mnie, a ja się odwróciłem w stronę budki.
- Noo... emm.. możemy iść, jak ci to nie przeszkadza - powiedziałem niepewnie. Chłopak się uśmiechnął, chwycił za nadgarstek i zaczął ciągnąć mnie w stronę budki. Po chwili byliśmy na miejscu.- Co chcesz? - spytał mnie.
- Coś co ty lubisz - wzruszyłem ramionami.
- Okej, to usiądź na tą ławkę - wskazał mi palcem, a ja się kierowałem w tą stronę.Po chwili ujrzałem Fanga jak idzie w moją stronę z goframi. Dostałem takiego jak on miał, czyli z bitą śmietaną.
-I co? Smakuje? - spytał mnie gdy zauważył że ugryzłem kawałek. Kiwnąłem głową, a on się zaśmiał.
- Co? - zapytałem rozbawiony.
- Masz nos od bitej śmietany - uśmiechnął się i przybliżył się do mnie. Wziął kawałek papieru i wytarł czubek mojego nosa od bitej śmietany. Odepchnąłem go po chwili, bo był zdecydowanie za blisko jak na wycieranie mi nosa, a ten się zaśmiał. Przecież mógłbym se sam wytrzeć, nie?
- Mogłeś mi powiedzieć - mówiłem z pełną buzią.
- Powiedziałem.
- To ja bym se mógł wytrzeć
- Oj dobra emosku...-
- Nie zaczynaj - wtrąciłem się mu.
- Młody..? - zaśmiał się cicho.
- Dostaniesz bita śmietana po ryjcu, jak nie przestaniesz.
- Nie marnuj bitej śmietany, młody - próbował wstrzymać śmiech a ja westchnąłem.
- Ty to mnie lubisz wkurwiac. Przybij se piątkę z Colette. - wziąłem trochę bitej śmietany na rękę i rzuciłem ją prosto na twarz Kła. Kilka sekund ciszy i wyższy wybuchnął śmiechem. Ja patrzyłem na niego jak na debila, bo ludzie przechodzą koło nas i patrzą na nas jak na debili.
- Jezu, przestań - szepnąłem do niego, a on się uspokoił i na mnie spojrzał.
- Wyglądasz uroczo jak się złościsz
- PRZESTAŃ! - zakryłem se twarz przed rumieńcami, a on zaczął dusić się kawałkiem gofra. Trzeba było się nie śmiać, geniuszu. Po kilku sekundach przestał się dusić, ale miał załzawione oczy i śmiesznie to wyglądało.
- Czy ty zawsze taki jesteś ?- spytałem.
- Jaki?
- No bo czasami zachowujesz się jak debil, a czasami inaczej - powiedziałem, biorąc kolejny kawałek gofra do ust.
- Nie wiem - wzruszył ramionami - najwyraźniej tak.
- I wytrzyj se tą bitą śmietanę z twarzy - mruknąłem.
I nagle zadzwoniła Colette. Powiedziałem chłopakowi by chwilę poczekał, a on w tym czasie wytrze sobie twarz z bitej śmietany.- Halo?
- GDZIE JESTEŚ?! MINĘŁA DOBRA GODZINA A CIEBIE NIE MA JESZCZE W DOMU ! - krzyczała Colette.
- Godzina? Noo jem sobie gofry - powiedziałem nie okłamując jej.
- Ile można jeść gofry?
- Noo.. Emm.. była kolejka
- Oki to papa!Nie zdążyłem się pożegnać, a Colette już się rozłączyła. Wróciłem więc do Fanga i zacząłem szukać swojego gofra. Po chwili spojrzałem na chłopaka żującego cos w buzi.
- Gdzie jest mój gofr? - spytałem go.
- Twój? No przecież leżał yyy.. o tutaj - wskazał palcem na puste miejsce koło mnie.
- Ale ten papierowy talerzyk jest pusty, nie gadaj mi, że zjadłeś PO MNIE gofra - spojrzałem na niego, a ten tylko niepewnie się uśmiechnął. - Ja nie wierzę - pokręciłem głową i się cicho zaśmiałem.
- No przepraszam..
- Dobra, spoko. Muszę się zbierać i tak, bo Colette mi zadzwoniła.
- Nie no, przepraszam cię, serio - powtórzył - myślałem że to był mój gofr.
- Dobra, przestań, nie przepraszaj mi już tu tyle.Wstałem i pożegnałem się z Fangiem, oraz podziękowałem za (zjedzonego) gofra i kierowałem się w stronę domu.
———-
1256 słów 🔥🔥🥰🥰🥰
CZYTASZ
ღTo nie był przypadekఌ
DiversosEdgar nie mógł pozbierać się po stracie dwóch ważnych osób do teraz. Jedyną osobą, która go utrzymywała przy życiu to jego kuzynka, Colette. Przez wszystkie lata w liceum i podstawówce był dręczony i wyzywany, a to tylko go dobijało. Lecz po kilku l...