17-𝒩𝒾𝑔𝒹𝓎 𝒸𝒾ℯ 𝓃𝒾ℯ 𝓏ℴ𝓈𝓉𝒶𝓌𝒾ℯ

277 24 13
                                    

*POV EDGAR*

Bał się.. o mnie?

Nigdy wcześniej nikt mi czegoś takiego nie powiedział. No nie licząc Colette, ale bał się o mnie ktoś inny niż ona? Nie, nie, nie. A co jak to żart??

- Bałeś się, o mnie..? - spytałem.
- Tsa.. nie wiesz, jak bardzo się o ciebie baliśmy razem z resztą grupy oraz Colette. Pamiętasz coś ze wczoraj?
- Nie do końca pamiętam co się stało.. pamiętam tylko że kierowałem się do toalety i nic więcej.
- Zemdlałeś w drodze do toalety, wszystko przez tą tak zwaną przez was lafiryndę.
- Ta, a ta pewnie się z tego śmiała, nie no super!
- Śmiała się, ale dostała wpierdol - powiedział, uśmiechając się.
- Serio? - zaśmiałem się - kiedy?
- Jak tylko ją zobaczyłe- znaczy zobaczyliśmy.
- Tylko mi nie mów, że to ty jej skopałeś dupe
- Czy to ważne?

I w tym momencie obudziła się moja Kuzynka.

- EDGAR! - krzyknęła i rzuciła się na mnie.
- Dusisz mnie - wydusiłem, a ta ani rusz.
- Martwiłam się.. - szepnęła i się rozryczała.
- No nie rycz, przecież żyję. Czemu nie wróciłaś do domu się wyspać?
- Obiecałam, że nigdy cie nie zostawię.
- Ale musisz też dbać o siebie.
- No dobra tam. Jak się czujesz?
- Głowa mnie trochę boli, ale jest okej.
- A ty, czemu mnie nie obudziłeś, jak zobaczyłeś, że Edgar wstał? - spytała się Colette wyższego i go szturchnęła.
- Miałem zamiar to zrobić no.. - odpowiedział. - Tak w ogóle to kilka osób przyjedzie cię odwiedzić.
- Po chuja? Przecież i tak dzisiaj stąd się wpisuje.
- Czy dzisiaj to nie jestem pewien. O mało nie zdechłeś wczoraj - zwrócił się do mnie Fang.
- Ale ja się dobrze czuje.
- To co, przed chwilą mówiłeś, że cię głowa boli.
- No i co?

No i nagle pielęgniarka wpierdoliła do sali.
Przyszła mnie zbadać, aha?

- Prosiłabym o poczekanie w poczekalni- powiedziała z ciepłym uśmiechem na twarzy. Jeny, znowu będę sam.
- Musimy? - spytała Colette.
- Byłabym bardzo wdzięczna.

Białowłosa westchnęła i kierowała się do drzwi. Kieł też wstał po chwili i jeszcze do mnie podszedł.

- Dasz radę, kocico - szepnął mi do ucha.
- Spierdalaj - odepchnąłem go a ten się zaśmiał i wyszedł.

~~~~~~~~~~~

- No w końcu, co ona ci robiła? - spytała mnie Colette.
- No badała - odpowiedziałem. - Gdzie Fang?
- A co? Tęsknisz za swoim boyfriendem ?
- Jakim, kurwa boyfriendem? Po prostu się pytam gdzie jest.
- Noo, wyszedł chwilę temu.
- Aha.
- Mówiła kiedy stąd wyjdziesz?
- Niby pojutrze, ale jak wszystko pójdzie dobrze to jutro - powiedziałem - szybko poszło.

I nagle do mojej sali wbiegło stado małp. Najpierw przyszedł Buster, potem od razu za nim Chester. Za chesterem Lola, za lolą Charlie, potem Mandy, Leon, Sandy, piper i na samym końcu.. Fang.

- Cześć słonko! Jak się czujesz? - spytała mnie Lola.
- Yy.. dobrze. - a następnie mnie przytuliła i reszta się przywitała i zrobiła to co Lola.
- Kupiłem ci pistolet - uśmiechnął się Chester.
- Co kurwa?
- No by zastrzelić tą cipę - powiedział i wręczył mi pistolet.
- Porąbało Cię? - spytała go Mandy.
- Yyy, no dobra. To taki zabawkowy, ktory wystrzeliwuje lizakami.
- Przyniosłam ci ciasteczka! - uśmiechnęła się Piper.
- D..Dziekuje - podziękowałem biorąc ten ,,zabawkowy pistolet" i ciasteczka od Piper. Zastanawia mnie jedno. Po co w ogóle tu wszyscy przyszli?
- A tu masz taką poduszkę do spania - powiedział Sandy i dał mi ją do rąk.
- Oo, dziękuję.. - chciałem wstać, ale nie wstawałem chyba od wczoraj i zamiast stać na nogach to się wyjebałem. Podbiegła do mnie Colette, która pomogła mi wstać.
- Przecież bym wstał - powiedziałem chwytając się jej.
- Ta, już to widzę.
- No to puść mnie!
- Nie, bo się wyjebiesz znowu.
- Gdzie jest mój szalik w ogóle?! - spanikowałem.
- Tutaj jest jakiś szalik! - wskazała Charlie i mi go podała do rąk.
- Ja pierdolę, kto mi go ściągnął? - spytałem.
- No przecież musiałeś być zbadany, tak? Raczej cię ze szalikiem nie zbadają - powiedział chester.

ღTo nie był przypadekఌOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz