12- 𝒪𝒹𝓇ℴ𝒷𝒾𝓃𝒶 𝓀𝓇𝓌𝒾

276 25 14
                                    

*EDGAR POV*

Obudziłem się, nadal będąc w objęciach Fanga. Odwróciłem się na drugą stronę i spojrzałem na chłopaka, który jeszcze spał. Jak on słodko wygląda.. nie, nie, o czym ja myślę.. sięgnąłem po telefon, by sprawdzić która godzina. I była już 14:49? O kurwa. Miałem zamiar usiąść na łóżko, ale Kieł pociągnął mnie za nadgarstek.

- Jeszcze chwilę - powiedział cicho z zamkniętymi oczami i przytulając mnie.
- Fang, jest prawie piętnasta. Muszę wracać do domu.

Ten przetarł oczy i spojrzał na zegarek.

- Idę z tobą, kocico.
- PRZESTAŃ Z TĄ KOCICĄ! - krzyknąłem a on się zaśmiał. Poszłem się ubrać a Fang wstał i kierował się do kuchni.

- Zanim wyjdziesz.. zjesz ze mną? - uśmiechnął się do mnie.
- J..jasne.

Kieł zrobił tosty i kazał mi je zjeść. Jest to druga osoba, która każe mi coś zjeść. Miałem ochotę napić się wody, więc po otwieraniu z dobrych pięciu szafek znalazłem szklanki. No ale kurwa byłem zbyt niski by je dosięgnąć i słyszałem cichy śmiech za mną. W końcu Fang stanął za mną i podał mi tą szklankę. Zakryłem szalikiem uśmiech, który pojawił mi się na mojej twarzy i podziękowałem wyższemu. Minęła dosłownie chwila i przypadkowo upuściłem szklankę. Potłukła się i spanikowałem.

- Boże, przepraszam, przepraszam - mówiłem ze łzami w oczach.
- Hej, to tylko szklanka, dlaczego płaczesz? - powiedział ocierając moje łzy - wczoraj na imprezie też ci spadły i nie płakałeś.
- Nie jesteś zły..? I w..wczoraj?
- Dlaczego miałbym być zły? A nie pamiętasz co było na imprezie?

Nie odpowiedziałem, tylko przetarłem załzawione oczy i zacząłem sprzątać szkło.

- Edgar, nic się nie stało - uśmiechnął się, chwycił mnie za podbródek i przekierował moją twarz w jego stronę. - Nie rycz już.
- Po prostu.. dobra, nie ważne..

Fang wziął szkło z moich rąk. Nagle zauważyłem krople krwi na podłodze. Cholera, skaleczyłem się. I to w dodatku pod moją rękawiczką też zaczęła lecieć krew. Zapewne któraś z ran się otworzyła. Szybko pobiegłem do łazienki ściągając rękawiczkę. Włożyłem rękę pod zimną wodę i faktycznie otworzyła się jedna rana, na szczęście nie ta na żyle. Westchnąłem i założyłem rękawiczkę z powrotem.

- Pokaż ręce - powiedział Fang gdy wyszłem z łazienki.

Pokazałem mu niepewnie ręce. Zauważył on tego palca, który był przecięty. Szybko pociągnął mnie za nadgarstek (akurat ten gdzie otworzyła się rana) i dał mi plasterki.

- Wybierz jakiś - powiedział a przed tym odkaził mi tą małą rane.
- Obojętnie.

Fang sięgał po tą z hello kitty.

- NIE! Dobra, wezmę tą czarną.
- No weź tą z hello kitty.
- No Niee - powiedziałem zirytowany.
- No okej - zasmucony podał mi czarny plaster.
- Dobra, daj tą hello kitty - wywróciłem oczami a ten się uśmiechnął.

Wróciliśmy do jedzenia. To chyba pierwszy raz kiedy jem śniadanie bez problemu. Znaczy, no pomińmy fakt że jest już piętnasta.

- Dziękuję - podziękowałem i włożyłem talerz do zmywarki.
- Jestem dumny z ciebie.
- D..dumny? - uśmiechnąłem się. Kieł pokiwał głową.

Zbierałem się już do wyjścia. Pożegnałem Fanga i kierowałem się w stronę domu.

//SKIP TIME//

- GDZIE BYŁEŚ ?! - rzuciła się na mnie moja Kuzynka.
- Uh.. w domu Fanga, a co?
- ULALALA - szeroko się uśmiechnęła. Po chwili spojrzała na moją rękę. - Coś się stało? - spytała.
- Skaleczyłem się, ale to nic wielkiego.
- Nie, pytam o tą zakrwawioną rękawiczkę!
- Wiesz co, idę do pokoju.
- NIE STÓJ! - pociągnęła mnie za szalik, ale oczywiście oberwało jej się. Ten szalik to (prawie) zawsze czuwa.
- Nic poważnego mi się nie stało! To od tego skaleczenia, przestań już - powiedziałem, a Colette wciąż wyglądała na zmartwioną.

Zamknąłem drzwi od swojego pokoju i położyłem się na łóżko, otwierając przy tym mój szkicownik. Dosłownie po kilku sekundach zawibrował mój telefon.

Kieł🍿
: Wybieram się z Shelly, Chesterem i Busterem do kina jutro! Idziesz z nami?

Kocica🖤🥵
: Mogę iść..
: CO TO KURWA ZA NICK

Kieł🍿
:Kreatywny, co nie?

Kocica🖤🥵
: Jak ja ci kurwa zmienię ten nick

Kieł🍿
: No już dobrze 😘
:A tak w ogóle, to brałeś te tabletki??
:????
:??

Kocica🖤🥵
: Nie spam. Nie, nie brałem
no. Dzięki za przypomnienie

Zboczeniechujtrampkowaty1234☺️
: To idź je teraz weź.
: CO TO ZA NICK

Kocica🖤🥵
: Podoba się?

Zboczeniechujtrampkowaty1234☺️
: ZMIEN GO, BŁAGAM🙏🏼

Kocica🖤🥵
: Ok😒

Trampkowaty🍿👟
: .

Kocica🖤🥵
: Lepiej?

Trampkowaty🍿👟
: Nooo może być
: Przyjadę jutro po ciebie o 16:00 :*
Seen

Wyłączyłem telefon i zacząłem rysować coś w tym szkicowniku. Podpisałem go dzisiejsza datą i przypomniało mi się o tabletkach. Znalazłem je u siebie na biurku i opakowanie było praktycznie nie tknięte. Wziąłem jedną i po chwili znowu zaczął mnie piec nadgarstek. Ściągnąłem więc rękawiczkę i zauważyłem, że otworzyła się druga rana. Ja pierdolę, ja pierdolę! Zacząłem otwierać po kolei wszystkie szafki które miałem w biurku. Nie mogłem znaleść żadnych bandaży, których trzymałem na wszelki wypadek. Nadgarstek zaczął coraz mocniej krwawić, a mi robiło się coraz słabiej.

- Colette! - krzyknąłem najgłośniej jak potrafiłem. Kuzynka zjawiła się w moim pokoju po chwili i zamarła na widok krwi.
- CO SIĘ DZIEJE?! - spanikowana podbiegła do mnie.
- Znajdź mi te jebane bandaże, proszę.

Białowłosa zaczęła rozglądać się po pokoju. Widziałem, że sama nie mogła znaleść bandaży w moim pokoju, więc pobiegła po apteczkę. Nie wiem czy dam radę dłużej wytrzymać. Otworzyły mi się dwie rany i obie mocno krwawią. A co jakby tak zamknąć oczy na chwilę..?

Po chwili ktoś szarpnął mną. Była to Colette, która usiadła koło mnie z apteczką i wyciągała bandaż. Owinęła mi go wokół tych ran i przytuliła. Za dużo emocji jak na tą chwilę.. może by tak jednak zamknąć te oczy?

*POV COLETTE*

Przytuliłam Edgara od razu po zawinięciu mu ran bandażem. Spojrzałam na niego i zauważyłam że ma zamknięte oczy. Znów spanikowałam. Nie wiedziałam czy on śpi, czy jednak zemdlał, czy jednak na chwilę przymknął oczy, czy.. kurwa.

- Edgar, wstań proszę cię - mówiłam szarpiąc go. Kuzyn otworzył powolnie oczy i przekierował wzrok na mnie. Uśmiechnęłam się, a on próbował wstać. Pomogłam mu i przykryłam go kocem kiedy się położył. Postanowiłam że dam mu szklankę wody, więc pobiegłam szybko do kuchni.

///

Położyłam szklankę na szafce nocnej Edgara. Nagle ktoś zaczął dzwonić.

Przychodzące połączenie od:
Trampkowaty🍿👟

Odebrałam.

- Część.. - powiedziałam cicho.
- Hej! Uhm.. mógłbym Edgara do telefonu?
- E..Edgar śpi.
- A coś się stało?
- Nie..
- Colette, przecież słyszę
- Po prostu otworzyły się dwie rany z nadgarstka Edgara i zaczęły one mocno krwawić. Nie wiem jak one się tam znalazły, nigdy dotąd nie wspominał mi o.. nie wiem, samookaleczaniu się..

Kieł się rozłączył. Tylko że.. czemu?

—————-
1020 słów

ღTo nie był przypadekఌOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz