Rozdział 1 - Chwile trwogi

71 2 14
                                    

Zielone Wzgórza, Avonlea, Kanada, 19 czerwca 1902 roku

– Och, Marylo, czy to nie jest fantastyczne, że urządzamy całe przyjęcie na MOJĄ CZEŚĆ? – westchnęła Ania, z rozmarzeniem podpierając głowę dłonią i obserwując Gilberta oraz Mateusza, którzy odświeżali ściany w salonie.

Zaledwie dzień wcześniej Ania ukończyła naukę w Queen's College i otrzymała oficjalne uprawnienia, by zostać nauczycielką. Trafiła zresztą na idealny moment. Kilka miesięcy wcześniej odbudowano w Avonlea szkołę, a rosnąca liczba osadników powiększyła także zapotrzebowanie na nauczycieli. Planowano od września utworzyć drugą klasę, a lokalna społeczność miała nadzieję, że w jej prowadzenie uda się zaangażować świeżo wykształconą Anię. Choć miała dopiero dziewiętnaście lat, ukończenie uczelni z najwyższymi honorami dawało jej silną pozycję w walce o nowo powstałe stanowisko. W dodatku w ciągu tych trzech lat zdążyła znacznie wydorośleć i mimo, iż wciąż bujała w obłokach, do wielu spraw potrafiła podejść dużo dojrzalej. Zmieniła także swoje podejście do małżeństwa i to dzięki chłopakowi, któremu niegdyś wypaliła bez żadnego powodu, że byłaby okropną żoną.

Ania i Gilbert byli zaręczeni od Bożego Narodzenia. Po dwóch i pół roku nieformalnej relacji romantycznej, postanowili podjąć dalsze kroki i przypieczętować swoją miłość w formie sakramentu. Podczas kolacji, w obecności Maryli, Mateusza, Sebastiana z córką i pani Stacy (która od niedawna nazywała się już Muriel Lacroix, jako żona Basha), Gilbert oficjalnie poprosił o rękę swojej szkolnej miłości i został entuzjastycznie przyjęty zarówno przez dziewczynę, o którą się ubiegał, jak i całe zebrane towarzystwo. Ich ślub zaplanowany był już na lipiec, ponieważ to wymarzony miesiąc Ani na uroczystości matrymonialne. Suknia, którą sobie wyśniła, nadawała się idealnie właśnie na lato. Nikt nie mógł odwieść jej od tego pomysłu.

Choć jedna rzecz zdecydowanie nie napawała jej entuzjazmem, jeśli chodziło o ich małżeństwo.

Jego studia.

Trzy lata nie wystarczały, by mógł z powodzeniem podjąć się zawodu lekarza, więc planował kontynuację nauki w Toronto, co oznaczało kolejne wyjazdy i rozłąkę przez większą część roku. Gilbert był jednak tak zdeterminowany, by kontynuować rozpoczęte tam badania, że nikt ani nic nie odwiodłoby go od dalszej edukacji. Choć Ania rozumiała jego żarliwość i szlachetne cele, bała się, że przez wspólne wakacje tuż po ślubie, nie będzie w stanie dać mu odejść. Za bardzo przyzwyczai się do jego obecności i tęsknota nie da jej przeżywać codzienności w spokoju. Już wystarczająco wytęskniła się za nim, gdy sama przebywała na uczelni wyższej.

Choć Maryla, dumna z przybranej córki, uśmiechała się do niej w tej niezwykłej okazji, w jej oczach kryło się zmartwienie, którego Ania ani nie dostrzegła, ani tym bardziej by go nie zrozumiała. Jednak kobieta wiedziała, co mówiono w Avonlea. Małgorzata Lynde zadbała o to, aby wszystkie pomówienia do niej dotarły. A bynajmniej nie były one przyjemne. Gdyby nie obecność Gilberta i Mateusza, zapewne zaczęłaby temat, by wszystko wyjaśnić. Jednak patrząc na młodego Blythe'a, miała wrażenie, że w plotkach było ziarno prawdy.

– Tak, to fantastyczne – zgodziła się pani Cuthbert.

– Przyjdzie Diana, Ruby, Muriel, Josie i Tillie – wymieniała oniemiała rudowłosa. – Będziemy piły dorosłą, babską herbatę i omawiały studenckie lata. Czy mogłabym sobie wymarzyć lepszy początek nowego etapu w życiu?

– Tylko żeby się nie skończyło jak na tamtej herbatce z Dianą – ostrzegła ją.

– Wtedy miałyśmy trzynaście lat. Teraz NAPRAWDĘ jesteśmy dorosłe. I koniecznie musisz do nas dołączyć.

– A mnie też wpuścisz? – zażartował Gilbert z sąsiedniego pomieszczenia.

– ŻADNYCH chłopaków – podkreśliła Ania.

Till death us do part - ShirbertOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz