4. Jesteś zaproszona, Lupin.

18 6 0
                                    

Sophie

- Evelyn zaczekaj! - krzyknęłam do jej pleców.

Kiedy wyszłam z sali profesora Slughorna mignęły mi tylko jej jasne włosy i już jej nie było. Dlatego przyspieszyłam kroku i za nią ruszyłam. Teraz gdy byłam już stosunkowo blisko postanowiłam zatrzymać dziewczynę i powiedzieć jej o tym całym klubie ślimaka.

Dziewczyna zatrzymała się i gdy mnie dostrzegła, zaczęła iść w moim kierunku. Pewnie już cała kipiała z ciekawości. Morgan kochała plotki i różne podobne rzeczy. Uwielbiała po prostu wszystko wiedzieć.

- No? Czego chciał?

- Chciał żebym dołączyła do jakiegoś jego klubu.

- Klubu ślimaka?! - wykrzyknęła w szoku dziewczyna, a ja spojrzałam na nią w niezrozumieniu. - No nie mów mi, że nie wiesz co to takiego!

- No właśnie jakoś nie bardzo - mruknęłam. - Nie wiem czym się tak ekscytujesz. To tylko jakiś tam klub.

- Jakiś tam klub?! Dziewczyno jak ty mało wiesz o życiu. Gdyby nie ja to byś normalnie zginęła, przysięgam - westchnęła i przewróciła na mnie oczami. - Naprawdę nigdy nie słyszałaś o klubie ślimaka?

- A wyglądam jakbym słyszała? - zapytałam zirytowana. Nienawidziłam nie wiedzieć. Wtedy czułam się jak dziecko we mgle.

- To elitarny klub dla najlepszych uczniów! Kiedy Slughorn uczył w Hogwarcie to stworzył sobie klub z najbardziej ambitnymi osobami i tymi, których nazwiska były znane. To ogromny prestiż być w tym klubie! Bardzo dużo znaczących ludzi w naszym świecie za czasów Hogwartu było w tym klubie. Sama chciałabym w nim być, ale jak wiesz moje umiejętności z eliksirów pozostawiają wiele do życzenia.

- Masz racje. Do tej pory się zastanawiam jak zdałaś SUMY na powyżej oczekiwań.

- Pierdolić moje egzaminy. Ważne jest to, że będziesz w tym pieprzonym klubie. Boże jak ja ci zazdroszczę.

- Nadal nie rozumiem czego, ale w porządku. Uznajmy to za jakieś wielkie przedsięwzięcie jak ci tak zależy.

- Boże moja przyjaciółka będzie kiedyś znana! I to ja poznałam ją jako totalne zero! - krzyknęła entuzjastycznie na co uderzyłam ją łokciem w brzuch. - A to za co?!

- Totalne zero, tak? Zapamiętam to sobie, suko.

Morgan parsknęła śmiechem i wspólnie udałyśmy się na lekcję Obrony przed czarną magią.

Coś czułam, że ten rok będzie ciężki przez zmianę nauczyciela.

Snape nienawidził mnie przez moje pierdolone nazwisko, więc bardzo często stawałam się jego kozłem ofiarnym.

Jestem ciekawa jak będzie w tym roku. Nie spodziewam się jakiś wielkich zmian, ale mam nadzieję, że może tym razem Snape będzie mniejszym chujem.

***

Nadzieję to ja sobie mogłam mieć, ale co mi po tym jak Pan Władca Ciemności nadal pozostaje chujem?

Ja naprawdę nie wiem ile można mieć problem do jednego człowieka o dosłownie, totalne nic. Przecież ja mu nic do cholery nigdy nie zrobiłam! A to, że nosiłam nazwisko takie jakie nosiłam do niczego go nie upoważniało.

Rozumiem, że zapewne nie miał zbyt dobrych wspomnień związanych z moim ojcem i jego przyjaciółmi, ale to nie znaczyło, że ma się zachowywać jak totalny dupek.

A w dodatku był nauczycielem i dorosłym człowiekiem. Moim zdaniem tak nie zachowują się normalni, zdrowi ludzie.

Chociaż w sumie czy moim zdaniem Snape był całkowicie normalny? No raczej nie bardzo.

Zakazana miłość II Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz