5. Zabieraj te łapy.

21 6 0
                                    

Sophie

Pierwszy tydzień szkoły minął i już zdążyłam się poczuć tak jak w środku semestru.

Nauki było bardzo dużo i nauczyciele nie próżnowali z zadaniami domowymi, więc znaczną część czasu spędzałam w bibliotece na odrabianiu ich.

Dlatego nie skakałam z radości, że miałam iść na imprezę u Ślizgonów. Wolałabym poświęcić ten czas na odpoczynek albo na robienie wypracowania dla Snape'a. W dodatku chciałam zaznaczyć, że już drugiego od początku roku.

Typ był ostro pojebany, naprawdę. Nie przypominam sobie żeby jakikolwiek inny nauczyciel nas tak cisnął.

W zasadzie nawet sam Snape kiedy uczył Eliksirów nie zadawał aż tyle pracy domowej. Było jej dużo, oczywiście, ale nie tyle ile w tym roku.

Jak więc widać nie uśmiechało mi się tam iść i beztrosko bawić.

W dodatku byłam świadoma, że większość imprezy spędzę sama. Evelyn na milion procent nie będzie w stanie odkleić się od Blaise'a mimo, że obiecała mi, że spędzi większość czasu ze mną.

Ja znałam jednak prawdę i już nawet się z nią pogodziłam.

W dzień imprezy zostałam brutalnie znudzona przez Morgan, za co miałam ochotę ją po prostu zamordować.

- Wstawaj, wstawaj! Nie ma czasu na spanie! Musimy znaleźć sukienki na imprezę - jej krzyk był pierwszym co usłyszałam i nie ukrywam to nie była zbyt miła pobudka. Tymbardziej, że kochałam spać do późna kiedy tylko mogłam.

- Idź do Hogsmeade sama. Ja mam tam jakąś sukienkę. Daj mi spać - mruknęłam do poduszki i przykryłam głowę kołdrą.

- Jakąś tam sukienkę?! Wyobraź sobie, że przejrzałam twoja szafę i nic nie nadaje się na taką super imprezę. Więc nawet mnie nie wkurwiaj i ruszaj swoje cztery litery.

- To wezmę coś z twojej szafy. Daj mi spokój kobieto.

- Ale w mojej szafie też nic nie ma! Dlatego musimy iść do Hogsmeade!

Nic nie ma? Dobre sobie. Morgan miała pełną szafę ubrań, ale zawsze twierdziła, że nic tam nie ma. Tym razem było dokładnie tak samo. Zresztą jak zawsze kiedy miałyśmy gdzieś iść.

Ona zawsze z pełną szafą nie miała się w co ubrać i szczerze powiedziawszy nie powinno mnie to już chyba dziwić.

- Jak nie wstaniesz w ciągu dziesięciu sekund to przysięgam, że znajdę inny, mniej przyjemny sposób na pobudkę niż moje wrzaski.

To dało się jeszcze mniej przyjemnie?

I dosłownie po kilku sekundach się o tym przekonałam, bo ta szmata oblała mnie wodą.

OBLAŁA. MNIE. WODĄ. W. MOIM. ŁÓŻKU.

Momentalnie się zerwałam i rzuciłam jej gniewne spojrzenie.

- Co to do kurwy miało być, Evelyn?!

- Ostrzegałam. A teraz kiedy już jesteś ma nogach to idź się ogarnąć i zaraz wychodzimy. Tylko się pospiesz!

Rzuciła kiedy byłam już w drodze do łazienki.

I wtedy poprzysięgłam sobie, że się na niej za to zemszczę.

***

- Jak myślisz, która? - zapytała już chyba po raz setny Evelyn stojąc przy lustrze w sklepie z ubraniami.

- Ta zielona jest w porządku - odpowiedziałam i wskazałam na nią placem.

- Kurde. Wiesz co, wezmę obie, bo są naprawdę przepiękne i nie mogę się zdecydować - zawyrokowała na co przewróciłam oczami. W taki właśnie sposób Morgan zakupiła dzisiaj już sześć sukienek.

Zakazana miłość II Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz