13. Oczami mordercy.

34 5 0
                                    

Chłopak przechadzał się spokojnie po błoniach Hogwartu i rozmyślał o ostatniej nocy spędzonej z pewną piękną blondynką.

Westchnął z rozmarzeniem, ponieważ była ona naprawdę piękna.

Po alkoholu bardzo łatwo dała mu się omamić, więc nie miał większych problemów z zaciągnięciem jej do łóżka.

Jego koledzy byli pod wrażeniem tego jak wiele dziewczyn był w stanie uwieść.

Nawet jeżeli moralnie i etycznie jego zachowanie nie było poprawne.

Nie obchodziło ich to. Jego z resztą też nie.

Zawsze brał to co chciał i nie przejmował się konsekwencjami ani tym bardziej moralnością danego czynu.

Theodor Nott zdecydowanie nie był dobrym człowiekiem i wiedział to każdy kto chociaż odrobinę go znał.

Mimo późnej pory chłopak nie zamierzał jeszcze wracać do zamku.

Lubił w późnych godzinach siadać pod drzewem i patrzeć na słabo poruszającą się tafle wody.

Było to dosyć dziwne ze względu na fakt, że był on praktycznie bezuczuciowy.

Jedynie uczucia, które nie były mu obce to pożądanie i nienawiść.

Dlaczego więc lubił spędzać noce w taki sposób?

Nawet on sam tego nie wiedział i nie starał się tego dowiedzieć. Zaakceptował taki stan rzeczy, ponieważ nie lubił tracić czasu na zbędne, jego zdaniem, myślenie.

Siedząc w ciszy usłyszał szelest obok jednego z krzaków niedaleko niego.

Przeniósł swój wzrok z jeziora w tamto miejsce i zobaczył osobę, która zmierzała w jego stronę.

- Ciebie się tutaj nie spodziewałem - prychnął i podniósł się na nogi. - Śledzisz mnie?

Odpowiedziała mu jedynie cisza.

Postać jednak cały czas się ku niemu poruszała.

Theodor był zirytowany tym, że ktoś postanowił zakłócić jego błogi spokój.

- Wypierdalaj stąd. Chyba, że chcesz ode mnie czegoś konkretnego.

Cisza.

- Odjęło ci mowę? - spytał, ale ponownie odpowiedziała mu cisza.

Postać teraz stała już centralnie przed nim.

Chłopak stał tyłem do jeziora od którego dzieliło go dosłownie parę kroków.

Wtedy jeszcze nie wiedział, że już za chwilę uleci z niego życie.

- Okej. Widzę, że jak zawsze masz nierówno pod sufitem - prychnął. - Po cholere się tu zjawiasz jak nie masz zamiaru powiedzieć ani słowa?

I właśnie wtedy osoba stojąca przed nim wyciągnęła sztylet.

- Co ty robisz? Chcesz mnie postraszyć nożykiem? Myślałem, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. Naprawdę myślisz, że coś mi tym zrobisz?

Postać tylko się uśmiechnęła i zamachnęła, na co chłopak odskoczył.

Sztylet drasnął delikatnie miejsce tuż nad jego sercem.

- Co do kurwy?! - krzyknął i zaczął stawiać kroki w stronę jeziora, a postać cały czas podążała zanim. - Co ty kurwa odpierdalasz? Do reszty cię pojebało?!

Uśmiech który cały czas był widoczny na twarzy napastnika zaczął go przerażać.

Nie był pewny czy widział kiedyś u kogoś tak psychopatyczny i przerażający uśmiech.

Chłopak cofnął się już tak daleko że poczuł pod nogami wodę.

- Stój! Nie zbliżaj się! Co ty kurwa robisz?! POMOCY!!

- Och, nikt cię nie usłyszy - mruknęła postać ze sztucznym współczuciem. - Zostałeś tutaj sam na sam ze mną. Nie cieszysz się? Bo ja wręcz nie mogę się doczekać momentu kiedy twoja krew wypryśnie mi wprost na twarz.

- Co? - zapytał, a w jego głosie udało się usłyszeć strach.

- Nie bój się. Zrobię to nawet szybko. Nie szczególnie mi zależy na twoim bólu, więc spokojnie. Może nawet nic nie poczujesz, kto wie?

- POMOCY!!! - wołał chłopak, ale nikt nie miał go usłyszeć. Postać szybkim krokiem do niego doskoczyła i przyłożyła sztylet do szyi.

- Ciiii. Wszystko będzie dobrze. Mogę cię pocieszyć, chcesz? - postać uśmiechnęła się zachęcająco, a chłopak stał nieruchomo i tylko obserwował nóż na swoim gardle. - Będziesz pierwszym. Możesz czuć się... wyjątkowo.

Przed jego twarzą ostatni raz pojawił się ten przerażający uśmiech, a chwilę potem krew wytrysnęła z rozcięcia na jego gardle.

- Zdychaj - mruknęła postać i odrzuciła ciało chłopaka do wody, a potem powoli oblizała usta na których było trochę krwi martwego już Theodora Notta.

Gra została właśnie rozpoczęta.

Zakazana miłość II Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz