Sophie
On mnie kurwa pocałował.
Pieprzony Draco Malfoy mnie pocałował.
I dlaczego ja się do cholery uśmiecham?!
Kiedy to zauważam od razu się reflektuje i uśmiech znika z moich ust.
Boże święty ja naprawdę nie wierzę, że to się przed chwilą wydarzyło.
Przyspieszam kroku jakby coś co najmniej miało zaraz na mnie wyskoczyć z za jakiś krzaków.
Muszę się uspokoić, bo jak wejdę tak do dormitorium to Evelyn nie da mi żyć i będę musiała się jej spowiadać.
Chociaż z drugiej strony wcale nie wydaje się to być takie złe, ponieważ czuje, że jak komuś za chwilę o tym nie powiem to eksploduję.
Odwracam głowę za siebie żeby sprawdzić czy Malfoy zaczął już iść w stronę szkoły i kiedy zauważam że tak się właśnie dzieje to przyspieszam jeszcze bardziej.
Może i uciekam jak tchórz, ale w tej chwili nie jestem gotowa na konfrontację z nim.
Jak dobrze że za parę godzin rozpoczyna się impreza, bo naprawdę czuję, że potrzebuję się dzisiaj napić.
I to nie koniecznie w małych ilościach.
- Hasło kochanieńka - przez moje wzburzenie nawet się nie zorientowałam kiedy doszłam do wieży Gryffindoru.
Posłałam Grubej Damie spojrzenie, po czym mruknęłam cicho abstynencja i gdy obraz się otworzył szybkim krokiem weszłam do pomieszczenia.
Chciałam jak najszybciej przejść do swojego dormitorium, ale niestety nie było mi to dane.
- Gratulacje Sophie! - usłyszałam krzyk Seamusa i chwilę zajęło mi zrozumienie o czym on do mnie mówił.
No tak. Przecież wygraliśmy mecz.
Cholerny Malfoy.
- Dzięki - odpowiedziałam i wysiliłam się na uśmiech.
Podeszły też do mnie inne osoby i zaczęły mi gratulować.
To było naprawdę miłe i to wcale nie tak, że nie cieszyłam się tą wygraną.
W tamtym momencie jednak moją głowę zaprzątał ktoś inny co nie bardzo mi się podobało, ale nie mogłam go niestety wyrzucić ze swojej głowy.
Gdy w końcu tłum obok mnie się rozszedł odetchnęłam z ulgą i zaczęłam kierować się w stronę schodów.
- Wiedziałem, że sobie poradzisz - odwróciłam się kiedy tylko usłyszałam głos Rona.
- Dzięki, że we mnie wierzyłeś - powiedziałam, a on do mnie podszedł.
- Ja dałem ciała - uśmiechnął się niemrawo.
- To nie prawda! - zaprzeczyłam od razu, ponieważ chłopak wyglądał teraz jak zbity pies, a nie nawidziłam tego widoku.
- Chyba nie widziałaś ile piłek przepuściłem - prychnął i pokręcił głową w zrezygnowaniu.
- Prawda. Nie widziałam, ale to dlatego, że mało do mnie docierało przez stres. Ale z tego co słyszałam w szatni, obroniłeś ich cholernie dużo. Po prostu Ślizgoni mieli więcej strzałów na bramkę niż my i to tyle. Nie masz się czym zadręczać, rozumiesz? - położyłam mu dłoń na ramieniu w geście wsparcia i patrzyłam mu intensywnie w oczy aby mnie dobrze zrozumiał.
- Mówisz tak samo jak Evelyn - uśmiechnął się delikatnie.
- No i widzisz? To znaczy, że na pewno mamy rację.
CZYTASZ
Zakazana miłość II Draco Malfoy
Hayran KurguCo się stanie jeżeli odłożymy na bok swoje uprzedzenia i w końcu postanowimy odtworzyć się na innych? Sophie Lupin to dziewczyna z charakterem, która wie czego chce od życia i nigdy nie pozwoli sobą pomiatać. W Hogwarcie jest jednak jeden chłopak, k...