Rozdział 2

55 4 0
                                    

Po lekcjach wyszłam ze szkoły i skierowałam się w stronę dzielnicy, w której mieszkałam. Kiedy wyszłam na drugi tylny parking i minęłam znak wjazdowy do szkoły z napisem: Welcome in High Littout School, zobaczyłam Xaviera, który stał przy swoim motorze. Chciałam przejść koło niego, ale on złapał mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę.
- Czego chcesz, Raeil? - Spytałam z niechęcią.
- Wskakuj, podwiozę cię. - Zaproponował.
Zdziwiłam się. Xavier Raeil, mój wróg od dwóch lat, zaproponował mi podwózkę. Nie powiem, że mnie to nie zaskoczyło.
- A co, dzisaj jakiś dzień dobroci dla zwierząt? - Spytałam z przekąsem.
- Nie, chętnie cię podwiozę, Żmijo. - Odparł i leciutko się uśmiechnął.
- Coś ci się w głowie nie poprzestawiało, Raeil?
- Żmijo, wskakuj. - Powiedział i rzucił mi kask.
Miałam co to tej "przejażdżki" bardzo duże wątpliwości. Nie wiedziałam czego się spodziewać podczas jazdy z Xavierem Raeilem.
- Wsiadasz, czy nie? - Spytał po chwili. - Nie mam na ciebie całego dnia.
- Niech ci będzie. - Powiedziałam nie do końca przekonana. - Tylko nas nie zabij.
- Się wie, Żmijo. - Uśmiechnął się do mnie nonszalancko.
- Raeil, nie próbuj. - Ostrzegłam go. - Nie jestem jedną z tych lasek! Czekaj jak ona tam miała? Zoe?
- Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy. - Warknął Xavier. - Wsiadaj. - Rozkazał i sam założył drugi kask.

Chłopak wyjechał z parkingu szkoły i skierował się w stronę osiedla, na którym oboje mieszkaliśmy.

Xavier przeprowadził się tam z mamą i siostrą, w wakacje przed rozpoczęciem pierwszej klasy liceum. Ja mieszkałam tam z mamą i starszym bratem praktycznie od zawsze. Xavier wraz z rodziną przeprowadził się tam po tym, jak wyszedł z poprawczaka. Spędził w zakładzie poprawczym pół roku, za sprzedaż narkotyków nieletnim. Po tym incydencie rodzina Xaviera wyprowadziła się z Oklahomy do Los Angeles. Wrócili po chłopaka kiedy ten skończył odsiadkę i razem przeprowadzili się na osiedle, na którym ja mieszkam.

Wiem o tym dlatego, że moja mama zaprosiła ich na "podwieczorek powitalny" i tam mama Xaviera opowiedziała im całą historię. Moja mama zaprzyjaźniła się z mamą Xaviera. Za to ja i Xavier tak niezbyt. Od początku sobie dogryzaliśmy i uprzykrzaliśmy sobie życie.

Xavier zaparkował na parkingu naszego osiedla piętnaście minut później. Zeszłam z motoru i oddałam kask Xavierowi.
- Nie dzięki. - Odpowiedziałam i odeszłam.
- Żmija! - Krzyknął za mną.
Tak jak zawsze nie zwróciłam na to uwagi i weszłam na klatkę, w której mieszkałam. Xavier mieszkał drzwi za drzwi.
Zmęczona otworzyłam kluczem mieszkanie.

*********************
387 słów.

With you [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz