Rozdział 16

44 1 0
                                    

Aż zakrztusiłam się wodą, którą właśnie piłam. Za żadne skarby nie chciałam odpowiadać na to pytanie.
- Słuchasz mnie, Allison? - spytała Juliet.
- Mhm, tak - odparłam, odstawiając szklankę z resztkami wody na biurko. - Po prostu...z Evelyn to wszystko jest...heh, trochę bardzo skomplikowane...
Powiedziałam Evelyn. Nie Eve. Zdrobnienie Eve pochodziło od imienia Evelyn. Nikt nigdy nie mówił na Shilton Evelyn.
- W sensie?
Niechętnie opowiedziałam jej całą sytuację z Eve.
- Suka - podsumowała Juliet Eve.
Uśmiechnęłam się.
- To....opowiesz mi o tym chłopaku, którego spotkaliśmy przed blokiem? Kto to?  - spytała po chwili dziewczyna.
- Xavier Nieznośny Raeil - odpowiedziałam jej. -  Chłopak, z którym siedzę w ławce. Kapitan drużyny piłki nożnej. To on, uratował mnie przed ciężarówką.
- Love Story!!!!! - krzyknęła Juliet.
- Nie ma nawet najmniejszej opcji, żeby to było twoje "love story" - rzuciłam. - Nie lubię go.
- A on? Lubi cię? - Juliet była za bardzo ciekawa.
- Nie wiem. Raczej nie. Jego się spytaj.
- Lubi cię - wywnioskowała.
- Mhm, chyba w innym wymiarze i nie jako ta sama osoba - zażartowałam. - Lepiej skończmy jego temat.
- Niech ci będzie, Alli - powiedziała uderzając mnie łokciem.
Juliet wyszła ode mnie około godziny dwudziestej drugiej. Xandra i mamy nadal nie było w domu. Miałam robić sobie coś do jedzenia, ale dostałam SMS'a. Od Raeila.

Raeil: Masz czas?
Ja: Jest późno poza tym czego ode mnie chcesz?
Raeil: Do grobu mnie wpędzisz Żmijo
Raeil: Musimy porozmawiać
Ja: Niech ci będzie Raeil
Raeil: Przyjdź do mojego mieszkania
Ja: ok

Chwyciłam klucze i założyłam buty. Wychodząc, zamknęłam drzwi, a klucze schowałam do kieszeni. Zapukałam do drzwi mieszkania rodziny Raeilów. Otworzył mi Xavier. Miał rozczochrane i mokre włosy, jakby dopiero co wyszedł spod prysznica. No i nie miał na sobie koszulki. Miał tylko czarne spodnie. Wyglądał...przystojnie.
- Ubierz się, co? - warknęłam na przywitanie.
- Oh, jak miło - powiedział. - Nie dramatyzuj. Dopiero co wróciłem z treningu, Żmijo - dodał i wszedł w głąb mieszkania. Kiedy wrócił, miał już na sobie T-shirt.
- No, nareszcie - powiedziałam wchodząc. - To dowiem się po co miałam tu przyjść? - usiadłam na kanapie
- Chciałem się ciebie spytać, jak tam sobie radzisz - powiedział, siadając obok mnie. - No wiesz, po tej sytuacji z ciężarówką, Eve i Ryan'em.
Xavier Isaac Raeil zapytał się mnie, jak sobie radzę. Xavier Isaac Raeil. Mój wróg, którego ja nienawidzę, a on nienawidzi mnie. On nie wypowiedział tych słów.
- Oh - szepnęłam. - Jakoś jest.
- Napewno? Wiesz, uwierz w siebie. Będzie dobrze - rzucił uśmiechając się do mnie. To był  s z c z e r y  uśmiech. Bynajmniej miałam takie wrażenie.
- Dzięki, Raeil - powiedziałam, również się do niego lekko uśmiechając.

Kiedy wróciłam do swojego mieszkania byłam zdziwiona. Gdy weszłam do kuchni zastałam w niej Xandra i mamę. Rozmawiali przy kawie.
- Gdzie byłaś, Allison? - spytała mama.
- Ta i czemu nie włożyłaś kurtki? Zimno jest - zagadnął mnie brat.
- Byłam w budynku - odpowiedziałam. - Musiałam z kimś porozmawiać.
- Z kim? - zainteresował się Xander.
- Z Xavierem - odpowiedziałam i weszłam do swojego pokoju.

Długo nie mogłam zasnąć. Rozmyślam nad tym, jak zachował się Xavier. Jasne, było to miłe, ale...dziwne. Chłopak nigdy się tak nie zachowywał. A w szczególności w stosunku do mnie. Nie wiedziałam co sądzić o nim i o tej całej sprawie. Z resztą, skąd on wiedział o Ryan'ie? Przecież mu o nim nie powiedziałam. Jakbym w ogóle mu o czymś powiedziała. Jak dowiedział się o Eve?

Te pytania krążyły po mojej głowie do późnej nocy. Finalnie poszłam spać około drugiej.

**************************
550 słow
Kolejny rozdział na 100% w przyszłym tygodniu❤️

With you [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz