Stara żaglówka

12 3 0
                                    

Ciężko mi było rano wstać. Poszłam spać. Około 01.30 tak przypuszczam. Podobno, jak człowiek je o późnej porze, zaczyna tyć. Ja tam w sumie nie wiem, całe życie jestem chuda i nie mogę przytyć. Wcześniej nie mogę zasnąć.

Jesteśmy nad jeziorem.

Piasek, młodzieńcy na kładach i woda.

Wspaniały widok. Tafla wody.

Słońce, które zmusza swoje promienie, aby położyły się na głębinach jeziora sprawia, że bije od niego jaskrawe światło. Zachęcający srebrzysty połysk ciągnie się daleko poza mój horyzont. Prawie nie słyszę szumu wiatru. Jakby panowała niemal absolutna cisza, widok zabiera wszystko inne z otoczenia.

Potem odwracam głowę, próbując się trochę ocucić. Motorówki sunące po wodzie, jakby przed czymś uciekały, zostawiają za sobą bruzdy.

Widzę żaglówki. I myślę o Nim.

Idę spacerkiem wzdłuż brzegu. Czuję, jak wiatr obija mi się o twarz i uszy, absorbuje większość dźwięków zewsząd, ale nie przeszkadza. Idzie obok mnie, coś do mnie mówi, a ja słyszę, jakby dzieliły Nas co najmniej dwie szyby.

Woda, wiatr, stara żaglówka. David.

U niego wiało tak, że człowiek ledwo słyszał drugiego, lało niemiłosiernie, a woda i łódki były niemal wszędzie. Poczułam się trochę, jakbym była tam z nim. Podobno gdzieś fruwała mewa, ale nie mogłam jej dostrzec. Jak na Backwaters. To naprawdę cudowne uczucie, mieć wrażenie. Że zaraz wyłoni się, jak z mgły i będzie szedł w moją stronę z przeciwnego końca brzegu. Dlatego nie dochodzę do końca. Bo jeszcze dojdzie do mnie, że za mną pusta przestrzeń i głuche wrażenie.

Wysoko wrażliwi jedzą tylko ocet i sólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz