Piosenka może nie pasuje, ale to dzięki niej napisałam ten rozdział:)
Louis
Obudziłem się rano przez płacz małej Diany.
- MAAAAMOO - krzyczała na cały dom, aby ktoś do niej przyszedł.
- Ugh, Diana - wstałem z łózka, nie będąc w nastroju do uspokajania dziecka. Miałem ciężki dzień w pracy, Claudia działała mi na nerwy i w dodatku dzisiaj przyjeżdżają jej rodzice, a jutro moi, ponieważ mojej 'narzeczonej' zachciało się rodzinnych spotkań.
Coś chyba za bardzo wczuła się w to bycie razem.
Nigdy w życiu nie mógłbym być z tą kobietą, ale razem ustaliliśmy, że tak zostanie dla dobra dziecka. I wszyscy dookoła byli z tego zadowoleni: rodzice, przyjaciele, reszta rodziny, Obama i Putin pewnie tez.
Dobra, majaczę.
Poszedłem do pokoju, w którym spała moja córeczka i popatrzyłem na nią przez chwilę.
Siedziała na swoim łóżeczku i płakała. Miała całe załzawione oczka i smutną minkę.
- Hej, co się stało? - usiadłem obok niej.
- Mama sobie poszła - wychlipała.
- Jak to poszła? - zdziwiłem się.
Umawialiśmy się, że dzisiaj Claudia się nią zajmuje, bo ja mam pełno pracy w redakcji. Zbliża się wydanie i muszę 24h pilnować co się tam dzieje.
- Rano wyszła - pokazała paluszkiem na drzwi - I poszła.
- Dawno? - spytałem, na co pokiwała główką.
- Chodź - westchnąłem, w środku nie mogąc opanować emocji. Wziąłem Dianę na ręce i zaniosłem do kuchni.
Zrobiłem jej kanapki i wziąłem telefon wybierając numer Claudii.
- Gdzie ty do cholery jesteś? - warknąłem do słuchawki, kiedy odebrała.
- Mam sesję, Louis - oznajmiła.
- Miałaś zająć się Dianą - przypomniałem.
- Miałam, ale nie mam czasu.
- Wyobraź sobie, że muszę iść do pracy -zaczynałem tracić cierpliwość.
- Jesteś ojcem. Wymyśl coś, cześć. - rozłączyła się.
Co za pojebana kretynka.
Zastanawiałem się co mam teraz zrobić. Przecież nie zostawię jej samej w domu, a opiekunka nie przyjedzie, po tym jak Claudia zwolniła ją, ponieważ pozwoliła małej zjeść czekoladę przed obiadem.
- Kurwa - przekląłem pod nosem.
Jak najszybciej ubrałem siebie i Dianę.
Muszę iść do tej pierdolonej pracy, kurwa.
Zdecydowanie targały mną emocje i nie miałem nastroju na nic, totalnie nic.
- Gdzie idziemy? - spytała, kiedy założyłem jej kurtkę i buty.
- Do mnie do pracy - wymamrotałem, biorąc kluczyki.
Bo co miałem zrobić? Musiałem ją ze sobą wziąć. Nie moja wina, że Craven jest suką.
W takich chwilach miałem ochotę zostawić ją i uciec jak najdalej stąd. Tylko, że jakbym to zrobił, to zabrałaby mi dziecko, a tego bym nie chciał.
Po piętnastu minutach jazdy autem, z małą na rękach, wszedłem do mojej redakcji.
- Madison - zwróciłem się do niej.
CZYTASZ
Just fine // larry stylinson part 2✔
FanfictionHarry Styles wraca do Londynu po długiej nieobecności. Czy zapomniał o Louisie? Czy może jednak istnieje takie coś jak przeznaczenie? ∞ sequel Destroyed fanfiction. ©cover by @darrrow