🔥three

5K 365 115
                                    

Harry

- Prosimy o zapięcie pasów, za kilka minut wylądujemy na lotnisku Heathrow w Londynie, United Kingdom - w głośnikach rozległ się głos stewardessy. Szturchnąłem lekko ramię mojej siostry, aby się obudziła i sam zapiąłem pasy.

Już za chwilę wylądujemy w Londynie.
Wracam. Mam nadzieję, że wraz z moim powrotem nie wrócą wszystkie złe wspomnienia.

- Co jest? - Gemma, przetarła oczy, powoli wracając do rzeczywistości.

- Lądujemy, zapnij pasy - powiedziałem.

Po kilku minutach rzeczywiście wylądowaliśmy na pasie startowym.

Powstało małe zamieszanie z odbiorem bagaży, ponieważ jakaś kobieta zaczęła awanturować się, że ją okradziono, ale na szczęście ochrona szybko zainterweniowała i mogliśmy w spokoju wezwać taksówkę, aby pojechać wprost do domu naszej mamy.

- Nikt nie otwiera - zaniepokoiła się Gem, kiedy po kilku minutach dobijania się do drzwi nie uzyskaliśmy żadnej reakcji.

- Może mama nadal jest w szpitalu? - zasugerowałem.

- Dzwoń do Liz - ręce jej się strasznie trzęsły ze zdenerwowania. Sam trochę się bałem, ale jeśli przyjaciółka mamy dzwoniła wczoraj, że mama jest w szpitalu to z dnia na dzień pewnie jej nie wypisali, tylko robią potrzebne badania.

Jednak posłusznie wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Liz.

- Halo? - odebrała od razu.

- Dzień dobry, eee... - pierwszy raz rozmawiałem z nią przez telefon, bo za każdym razem dzwoniła do Gemmy, albo Gemma do niej - Tutaj Harry. Harry Styles. Mamy nie ma w domu, a jesteśmy już w Londynie i nie chcemy na razie niepokoić mamy i...

- Zaraz przyjdę do was dzieci, chwilka tylko wezmę klucze do waszego domu - powiedziała i rozłączyła się.

- Zaraz przyjdzie - poinformowałem Gemmę, która usiadła na walizce i wpatrywała się przed siebie.

- Ej - przytuliłem ją mocno do siebie - Wszystko będzie w porządku.

- Nie mogę stracić również jej. Straciłam tatę, ciebie i...

- Nie straciłaś mnie - przerwałem jej - jestem tutaj.

- Ta... Odkąd przyjechałeś do LA strasznie się zmieniłeś. Przez te trzy lata odkąd... - spojrzała na mnie niepewnie.

Ten temat. Jego temat był dla mnie nadal bolesny.

- Gem, nie... Ja nie... Nie chcę żebyś odbierała to jako stratę - chwyciłem jej dłonie - Zawsze byłem, jestem i będę przy tobie i będę starał się ci pomóc jak tylko mogę.

- Może to moja wina? - z powrotem zaczęła wpatrywać się w przestrzeń - Może powinnam bardziej cię wspierać i nie pozwolić ci tak bardzo się stoczyć.

- Nie obwiniaj siebie - przytuliłem ją mocno - To nie jest w żadnym wypadku twoja wina.

- Alkohol, narkotyki, Nick. Harry, to jest złe - wymamrotała w moje włosy.

- Dzień dobry - za nami pojawiła się postać kobiety w wieku naszej mamy. Miła pani, przed pięćdziesiątką- Elizabeth Edwards- albo po prostu Liz.

- Liz! - moja siostra była chyba w bardziej zażyłych stosunkach z przyjaciółką Anne niż myślałem, bo wyrwała się z moich objęć i mocno przytuliła się do kobiety, która, z uśmiechem na twarzy, odwzajemniła uścisk.

Chyba naprawdę dużo mnie ominęło prze te trzy lata. Pogorszył mi się kontakt z jedyną siostrą, z którą zawsze świetnie się dogadywałem.

Just fine // larry stylinson part 2✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz