Rozdział 25

4.4K 330 472
                                    

*Louis's pov*

Następnego dnia razem z Zaynem pojechałem odebrać Harry'ego ze szpitala. Po tym czego się wczoraj dowiedziałem miałem ochotę od razu pojechać do tej szmaty, zabrać jej dziecko i wyjechać jak najdalej stąd. Problem jednak tkwił w tym, że nie mogłem postępować pochopnie, tylko rozegrać to wszystko z rozsądkiem, dokładnie przemyśleć to co muszę zrobić. Propozycją Zayna było pójście do adwokata i załatwienie tego drogą sądową. Harry, kiedy tylko mu o tym powiedziałem, zaczął krzyczeć i tak jak ja w pierwszym odruchu, chciał jechać do Craven i porwać Dianę.

Nie do końca wiedziałem jak się zachować, ale Malik obiecał znaleźć najlepszego adwokata jaki jest w Londynie. A w dodatku moi rodzice oczekują mnie dzisiaj na kolacji w Doncaster.
W ich domu.
Moim starym domu.
Mimo tego, że nasze stosunki trochę się poprawiły dzięki Claudii i jej wymysłom co do poznawania się rodziny, to jednak nie odwiedzałem ich w moim rodzinnym domu, w którym nie byłem od kilkunastu lat.
Ale wczoraj mama zadzwoniła z prośbą, żebym przyjechał, ponieważ dzisiaj są jej urodziny. A dla mamy jestem w stanie to zrobić.
Jay pytała czy przyjadę razem z Claudią i Dianą, ale musiałem ją rozczarować; jednak zapewniłem, że nie przyjadę sam.

Oczywiście, że Harry pojedzie ze mną.

Wszedłem do szpitala, a zaraz za mną podążył Malik. Harry nie spodziewał się nas obu; był przekonany, że przyjadę sam. Zayn musiał jednak przeprosić Harry'ego za to jaki był w stosunku do niego przez ostatni czas, obiecał mi to.

Styles był już całkowicie spakowany i kiedy pojawiłem się w jego sali, Hazz wysłuchiwał zaleceń lekarza, który żywo gestykulował, mówiąc mojemu chłopakowi o tym co może, a czego nie może robić w najbliższym czasie.

Kiedy po kilku minutach wręczył wypis uśmiechniętemu loczkowi, ten zwrócił się w naszą stronę.
Zayn stanął obok mnie, a Harreh lekko się skrzywił na jego widok, ale nic nie powiedział.

- Cześć, Harry... - zaczął mój przyjaciel - Chciałem przeprosić cię za moje dotychczasowe zachowanie. Wiem, że to było nie fair w stosunku do ciebie i naprawę przepraszam - wiedziałem, że mówił szczerze, bo znałem go na tyle dobrze, aby móc to stwierdzić.
Harry na jego słowa uśmiechnął się wesoło i poklepał go po ramieniu mówiąc:

- Spoko, stary. Louis mi o wszystkim powiedział i w sumie rozumiem twoje postępowanie - Zayn, słysząc jego słowa, od razu się rozluźnił  Wczoraj rozmawialiśmy jeszcze długo na temat tego co powinienem zrobić, oraz tego co było w powinności Zayna.

- Dzięki, Harry.

Wreszcie wszyscy trzech mogliśmy opuścić szpital, aby udać się do domu.

- Harry... - zacząłem, kiedy loczek usiadł na miejscu pasażera z mojej lewej strony, a Zayn posadził swoje cztery litery na tylnych siedzeniach.

- Tak, Lou?

- Zawiozę cię do twojego mieszkania, gdzie czeka Sean i pojadę załatwić z Zaynem jedną sprawę - oznajmiłem.

- Jaką sprawę? - spojrzał na mnie tym swoim nieogarniającym nic wzrokiem.

- Muszę porozmawiać z Claudią - westchnąłem, odpalając silnik mojego samochodu.

- Jesteś pewny, że chcesz tam jechać? - widziałem, że się martwił.

- Teraz, to ty zajmij się sobą, Hazz. Nie przejmuj się mną. Przyjadę do ciebie jak tylko... Jak tylko się tym zajmę - westchnąłem, nie wiedząc do końca co mam jej powiedzieć. Powinienem wyrzucić ją z tego mieszkania, ale na umowie najmu jest także jej podpis, a nawet jeśli, to nie pozwolę jej zabrać dziecka niewiadomo gdzie.

Just fine // larry stylinson part 2✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz