Harry
Dzisiaj, dzisiaj. Kurwa, dzisiaj.
Przyjeżdża Nick.
Dokładnie za godzinę będzie na lotnisku, a ja powinienem być w drodze, ale totalnie wyleciało mi to z głowy.
Jak najszybciej pozbierałem porozrzucane rzeczy, które walały się po mieszkaniu; Sean nigdy nie wiedział co to znaczy posprzątać po sobie, ale cóż...
Nie miałem pojęcia czy zdążę. Lotnisko Gatwick było na obrzeżach miasta i droga tam zajmie mi sporo czasu, a za taksówkę zapłacę gigantyczną sumę.
Jak najprędzej zadzwoniłem do Nialla. Po streszczeniu całej historii zgodził się (co prawda zrobił to niechętnie) i poinformował mnie, że jak najszybciej przyjedzie, chociaż nienawidzi mnie za to, że wyciagam go z łóżka o tak wczesnej porze. Cóż... Dla niego 12 to nadal wczesna pora.
Dokładnie 11 minut później Horan zaparkował pod mieszkaniem i ruszylismy w drogę na Getwick.
- Jakąś godzinę zajmnie nam droga na to lotnisko - blondyn zaczął marudzić.
- Muszę odebrać go z lotniska - westchnąłem - a kompletnie wyleciało mi to z głowy.
- Przykładny z ciebie chłopak - mruknął pół żartem, ziewając.
- Tak, bardzo - oparłem głowę a ręce, wpatrując się w widoki za szybą auta.
- Zamierzasz mu powiedzieć? - Niall kontynuował rozmowę.
- Nie - odpowiedziałem zbyt szybko.
- Powinieneś, to jest nie fair wobec Nicka, a tymbardziej wobec Louisa - zauważył.
- Nie powiem mu, nie wiem jak.
- Podchodzisz i mówisz: 'Słuchaj Nick, to koniec. Ja kocham Louisa, a ty jesteś beznadziejny, elo' i odchodzisz - wzruszył ramionami, obserwując drogę za szybą. Zbierało się na deszcz, o tak.
- Bardzo zabawne - prychnąłem.
Wiem, że powinienem uświadomić Nicka o wszystkim co zrobiłem, ale to nie jest takie proste jak mogłoby się wydawać. On mnie znienawidzi, a tego nie chcę. Może nie zależy mi na nim w ten sposób jak na Lou, ale jednak nie mogę pozwolić mu tak po prostu zniknąć.
- Woah, nie zaprzeczyłeś - zagwizdał Horan.
- O czym ty mówisz? - spojrzałem na niego wyczekująco.
- Kochasz Louisa - uśmiechnął się do siebie.
- N-Nie... Ja wcale...
- Nie kocham Louisa? - dokończył za mnie - Nie oszukuj samego siebie.
Czy ja go kocham?
Przez te prawie trzy miesiące odkąd tutaj wróciłem, Tomlinson pojawił się w moim życiu tak gwałtownie i nieoczekiwanie. Zmienił wszystko. Obudził mnie do życia; przypomniał jaki byłem wcześniej, pokazał, że nadal zasługuje na wszystko co najlepsze.
Jego pocałunki, jego słowa, jego dotyk, sama jego obecność, sprawiały, że czułem się świetnie miałem to znajome ciepło w sercu. Zrobiłbym dla niego bardzo dużo.- Powiedziałeś mu o swojej nowej pracy?
- Nie.
- I się nie zorientował? - blondyn wydawał się zaskoczony.
Oczywiście, że Louis dowie się prędzej czy później i nie będzie zadowolony.
Wzruszyłem ramionami, wracając do oglądania widoków za szybą.
W końcu zaparkowaliśmy przed lotniskiem i jak najszybciej pobiegłem do środka. Niall krzyknął tylko za mną, że poczeka w aucie.
Kiedy znalazłem się w środku, spojrzałem na tablicę informacyjną. Na szczęście lot Los Angeles - Londyn miał półgodzinne opóźnienie i dopiero za chwilę wyląduje na płycie lotniska.
Stanąłem w sali przylotów, cierpliwie czekając na Nicka. Dopiero po jakichś czterdziestu minutach pierwsi pasażerowie pojawili się w zasięgu wzroku. Przyglądałem się każdej twarzy po kolei, czując niepokój. Nie wiem dlaczego, ale nagle bardzo chciałem, aby okazało się, że Grimmy nie przyleciał.
CZYTASZ
Just fine // larry stylinson part 2✔
FanfictionHarry Styles wraca do Londynu po długiej nieobecności. Czy zapomniał o Louisie? Czy może jednak istnieje takie coś jak przeznaczenie? ∞ sequel Destroyed fanfiction. ©cover by @darrrow