8 (UWAGA: czytacie na własną odpowiedzialność!)

1.6K 55 2
                                    

Siedziałam na krześle jak na szpilkach. Okropnie się denerwowałam i nawet nie tyle ruszała mnie kwestia samego badania, które przeszłam po raz drugi w życiu, a strach przed jego wynikiem. Pierwszy raz byłam u ginekologa z tatą i mamą, tuż po rozpoczęciu miesiączkowania, gdyż moi rodzice chcieli mieć pewność, że wszystko ze mną w porządku, rozwijam się prawidłowo i jestem płodna. To była ich zdaniem bezcenna informacja na przyszłość, bo planowali zeswatać mnie z kimś z właściwej sfery, kto zapewni im odpowiednie konotacje i profity, a wnuk miał ten związek scementować. Wtedy był to koszmar, bo moi najbliżsi uczestniczyli w obdukcji. Teraz było intymnie. Doktor Brown okazała się elegancką kobietą o dość srogim spojrzeniu. Na moje szczęście nie zadawała mi zbyt wielu pytań, które mogłyby mnie krępować.

Teraz siedziała naprzeciwko mnie za biurkiem i pisała coś na klawiaturze swojego komputera. Miałam ochotę zasypać ją pytaniami. Z trudem utrzymywałam język za zębami, by nie wyjść na nadpobudliwą i by lekarka nie pomyślała sobie czegoś złego o mnie.

– Proszę, oto recepta – oznajmiła w końcu, podając mi wypełniony druk, a następnie wstając, by podejść do jednej z szafek i z szuflady wyjąć jakieś pudełko. – A to tabletka, którą przyjmiesz teraz, jednorazowo. Tak na wszelki wypadek. A od pierwszego dnia najbliższego cyklu zaczniesz stosować ten drugi preparat, który ci przepisałam. Już profilaktycznie. Na przyszłość.

– Pro... profilaktycznie? – zapytałam słabo.

– Na wypadek ciąży. Tabletka numer jeden jest po to, by zatrzymać proces jej wzrostu, o ile faktycznie doszło do zapłodnienia. Reszta to środki antykoncepcyjne. Jesteś dorosła. Czas zacząć dbać o swoje interesy.

Poraziło mnie.

Zatrzymać proces?

– Czy... czy to znaczy, że jestem w ciąży? – Tym razem moja wypowiedź padła szeptem. Słowa z trudem przechodziły mi przez ściśnięte gardło.

– To potwierdziłyby badania krwi i test ciążowy, ale jest za wcześnie, by je robić, bo wynik może być niemiarodajny. Pewne natomiast jest, że uprawiałaś seks. Nie zauważyłam jednak śladów przemocy, więc wszystko wskazuje na to, że stosunek był dobrowolny. Adam nakreślił mi twoją sytuację. Obawiam się, że nie masz czasu, by czekać na potwierdzenie informacji o ewentualnym poczęciu, mylę się? – Przyjrzała mi się uważnie. Musiałam opuścić wzrok pod naporem jej spojrzenia i wtedy mój wzrok padł na białą tabletkę, która leżała przede mną na blacie biurka.

– Mam pozostać bez odpowiedzi już na zawsze? – jęknęłam.

– Jeśli zależy ci na dziecku, oczywiście możesz nie przyjąć moich leków. Decyzja należy do ciebie. Ale z tego co mi wiadomo twoi rodzice nie przyjmą dobrze wiadomości o nieślubnym dziecku, a obiecująca kariera polityczna twojego ojca może zostać sprzeniewierzona przez twoje niefrasobliwe postępowanie, dlatego na twoim miejscu posłuchałabym głosu rozsądku i lekarzy. Lepiej załatwić sprawę nim stała się prawdziwym kłopotem. Jesteś młoda. Masz jeszcze czas na dzieci i jeszcze spotkasz kogoś, z kim będziesz je chciała mieć świadomie.

Te słowa zadziałały na nie niczym terapia wstrząsowa. Doktor Brown miała rację. Teraz albo nigdy. Bo zacznę się zastanawiać, analizować, a to tylko pogorszy sprawę.

– Poproszę o szklankę wody – oznajmiłam stanowczo.

Nie miałam wyjścia. Dziecko nie wchodziło w grę. Unieszczęśliwiłabym je sprowadzając je na ten świat. Dom Carterów nie nadawał się dla malucha. Tam było wyłącznie cierpienie i ciemność.

– Słuszna decyzja – skinęła głową lekarka i oddaliła się po szklankę.

Forbidden romanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz