Szybko pożałowałam swojej decyzji. Miejsce, do którego trafiłam, przerażało mnie. Z tego co się zorientowałam musiał to być opuszczony ośrodek sportowy. Stojące na nim budynki miały powybijane szyby w oknach i całe były pokryte graffiti. Jak nic trafię na jakiegoś bezdomnego, narkomana albo członka gangu, o których było ostatnio głośno. Idealna sceneria do zbrodni. Najgorsze, że nie wiedziałam dokąd się udać.
Już miałam zawrócić, gdy nagle mój telefon zawibrował pod wpływem przychodzącej wiadomości. Wyciągnęłam go z kieszeni kurtki.
Czekam na basenie, brzmiał esemes od Brandona.
Moje serce zabiło z taką mocą, że aż na moment zabrakło mi tchu w piersi. Znów ogarnął mnie stres i strach, ale i ciekawość.
Czy poznam prawdę?
Co on mi powie?
Czy rozwieje moje wątpliwości?
A może faktycznie mnie polubił i, tak jak sugerowała Abby, byłam w jego typie? Tylko czy ja byłam gotowa na związek? Czy w ogóle chciałam mieć chłopaka?
W sumie to było głupie pytanie.
Oczywiście, że chciałam. Tylko zwyczajnie bałam się tego, co zrobiliby moi rodzice, gdyby dowiedzieli się, że z kimś chodzę. Dlatego odsuwałam od siebie podobne myśli i pragnienia. Jeśli moim wybrankiem nie byłby ktoś wskazany przez nich, nie daliby mi żyć. Poza tym nie od dziś wiedziałam, że sami chcieli mieć wpływ na to z kim będę i zakładali, że mężczyzna ten od razu zostanie moim mężem. Chcieli mnie sprzedać jak w średniowieczu. Póki byłam od nich zależna, musiałam poddać się ich woli, niepomna na własne potrzeby, dlatego Brandon tylko jeszcze bardziej namieszałby w moim życiu, gdyby chciał mnie za swoją dziewczynę.
Podążyłam za odrapanymi oznaczeniami i za zawalonymi górami śmieci kortami znalazłam spory gmach o spękanych ścianach opisany jako basen. Pchnęłam wiszące na jednym zawiasie drzwi i zajrzałam do środka. Znajdowały się tu kasy i zniszczona poczekalnia.
– Bra... Brandon?
Odpowiedziała mi cisza.
– Brandon, jesteś tu?! – zawołałam donośniej.
Znów to samo. Zupełnie jakby nikogo nie było w budynku, ale przecież esemes był jasny. Chłopak napisał, że na mnie czeka właśnie tutaj. Może po prostu był w dalszych pomieszczeniach? Z duszą na ramieniu wkroczyłam do środka.
– Brandon?
Obeszłam kasy oraz służbowe pomieszczenia, które do nich przylegały i nic. Ruszyłam więc dalej. W części kawiarnianej również nie trafiłam na chłopaka, choć zdawałoby się, że to miejsce najbardziej kojarzy się ze spotkaniem w cztery oczy. Dalej były szatnie. Ani w męskich ani damskich, ani pod prysznicami nie zastałam Brandona. Zaczęłam podejrzewać, że mnie wystawił, zwłaszcza, że będąc już w środku i nie mogąc go znaleźć wysłałam mu wiadomość z pytaniem gdzie jest. Nie odpowiedział.
Powinnam zawrócić?
Postanowiłam, że nim to zrobię zajrzę jeszcze do głównej pływalni. Jeśli tam go nie będzie, wracam do Abby.
Weszłam do ogromnej sali, w której mieścił się opróżniony z wody i pokryty glonami basen olimpijski. Był otoczony połamanymi ławkami dla widzów, którzy niegdyś śledzili rozgrywające się na nim zawodowy pływackie.
CZYTASZ
Forbidden romance
RomanceOn jest kandydatem na prezydenta USA. Ona córką szefa jego sztabu. Czytacie na własną odpowiedzialność!