Stałam przed lustrem i nie wierzyłam, że blondynka patrząca na mnie z jego tafli to ja. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie byłam aż tak elegancka. Miałam na sobie białą koszulę, ołówkową spódnicę za kolano i wysokie szpilki. Do tego odcinaną w pasie marynarkę i złotą biżuterię. Moje włosy zostały związane w koka, a lekki makijaż – który na co dzień był mi zakazany przez rodziców jako nieprzystojny młodej damie, której uroda powinna obronić się sama bez poprawiaczy – sprawiał, że czułam się jak modelka. Wyglądałam na starszą i chudszą niż byłam w rzeczywistości. Takie w każdym razie miałam wrażenie.
– Jest pięknie! Dziękuję, mamo – zwróciłam się do stojącej obok mnie kobiety, która krytycznie patrzyła na swoje dzieło.
– No nie wiem – skomentowała w końcu kręcąc głową z dezaprobatą.
– Nie wiesz? – zdumiałam się. – Przecież widzę się w lustrze i jest naprawdę rewelacyjnie. Jakbym była kimś innym. Prawdziwa bizneswoman.
Mama zaczęła się śmiać.
– Do bizneswoman ci daleko. Zrobiłam co się dało, ale z twoją urodą i tuszą nie jest łatwo o idealny efekt. Gdybyś była wyższa i mniej jadła, a także miała mniejszy biust – twoje piersi wyglądają jak mleczne dojki – byłabym w pełni zadowolona z efektu finalnego. A tak mogę powiedzieć jedynie, że jest przyzwoicie. Ale to twoja wina. Zapuściłaś się, no i nie chcesz skorzystać z usług moich chirurgów plastycznych. Oni wiedzieliby jak zmniejszyć twój biust, wydłużyć nogi i zrobić ci talię osy.
Te słowa były niczym nokaut. Powaliła mnie nimi na podłogę. Miałam niską samoocenę, a ona mnie w niej ugruntowywała. Zupełnie jakby sprawiało jej przyjemność robienie mi przykrości. Przez moment wydawało mi się, że jestem ładna, ale po jej reakcji nie byłam już tego aż tak pewna. Tak jak powiedziała – było poprawnie, ale modelką nigdy nie będę, bo nie zamierzałam iść pod nóż. Zwyczajnie bałam się takich zabiegów i ten strach przewyższał nawet profity, jakie operacje mogły mi przynieść. Na szczęście byłam już dorosła, więc mogłam o tym decydować. Byłam świadoma swoich niedoskonałości, ale myślałam, że choć dziś mama nie zwróci na nie uwagi i sprawi, że poczuję się dobrze, zwłaszcza, że czekał mnie ciężki dzień.
Bałam się...
Jeszcze nigdy nie walczyłam o pracę. A na tej zależało mi szczególnie, bo od niej zależała moja przyszłość, ale też przyszłość tej rodziny. Niosłam na barkach wielki ciężar i nie miałam się nim z kim podzielić. Byłam całkiem sama. Mama znów mnie w tym utwierdziła.
Gdy wyszła z mojego pokoju, ponownie przejrzałam się w lustrze.
Przyzwoicie, powtórzyłam w myśli w ślad za jej słowami.
Oby to wystarczyło, by uwieść Jonathana Barretta...
CZYTASZ
Forbidden romance
RomanceOn jest kandydatem na prezydenta USA. Ona córką szefa jego sztabu. Czytacie na własną odpowiedzialność!