15

566 37 4
                                    

Przez kolejne dwa dni nie wiedziałam co z sobą począć.

Bądź dorosła i zachowuj się jak dorosła, grzmiały mi w głowie słowa Brandona.

Tylko, że on nie miał pojęcia, jak wyglądała moja relacja z rodzicami. Daleko jej było do poprawnej, jak zatem miałabym ich prosić o zapoznanie z kandydatem na prezydenta, skoro trzymali mnie od niego z dala? On był ich złotodajną kurą, szansą na wielką karierę taty, ale mi nic do tego. Ja miałam się uczyć, zdobywać dobre stopnie, być posłuszną i nie przynosić im ujmy. Najlepiej też, bym nie wchodziła im w drogę. Nie interesowało ich to, co miałam do powiedzenia, ani moje emocje. Traktowali mnie jak rzecz, którą wciąż ulepszali, by ostatecznie sprzedać po jak najwyższej dla siebie cenie. Jak zatem miałam dostać się w pobliże Barretta, skoro nie było to w interesie rodziców?

Byłam rozbita. Nie miałam już siły płakać i kompletnie nie wiedziałam co powinnam zrobić w tej strasznej sytuacji, w której się znalazłam. I wtedy, jakby w odpowiedzi na moje niezdecydowanie, przeszedł esemes z nieznanego numeru. Zawierał tylko jedno słowo: Pamiętaj! Oraz plik wideo.

Otworzyłam go i wiedziałam już, że muszę działać. Koniec mazgajenia się. Naprawdę musiałam coś wymyśleć, inaczej Brandon umieści ten film w sieci i będę skończona, a wraz ze mną cała moja rodzina, która nigdy mi tego nie daruje.

Co prawda był to jedynie urywek tego, co zostało nagrane tamtej nocy, a moja twarz została zasłonięta wielką emotką, ale i tak wystarczyło, by mnie zmotywować. To było ostrzeżenie i poganiające uderzenie batem.

Zrób coś, Dove. Zrób, nim będzie za późno.

I choć bardzo się bałam i nie wyobrażałam sobie przyszłości, zebrałam w sobie wszystkie siły i starając się zachować rezon opuściłam swój pokój. Przekroczenie progu swojej bezpiecznej ostoi w domu, w którym przebywali rodzice, którzy wciąż byli na mnie źli i grozili zesłaniem do piwnicy, było dla mnie wielkim osiągnięciem, ale przecież nie mogłam wiecznie udawać choroby. Fizycznie czułam się dobrze, byłam jedynie ciągle głodna, bo mój post trwał nadal jako jedna z form kary dla mnie. Cierpiała za to głównie moja psychika. Mój umysł był chory z rozpaczy i przerażenia, ale przecież nawet stając twarzą w twarz z rozsierdzonymi rodzicami nie mogło spotkać mnie już nic gorszego od szantażu Brandona i tego, co zrobił ze mną tamtej nocy!

Szerokimi schodami zeszłam do wielkiego holu zwieńczonego kryształowym żyrandolem, po czym skierowałam się do jadalni. Przy długim stole zasiadali do kolacji przygotowanej przez Anne, naszą gosposię, moi bliscy. Zapach jedzenia roznoszący się w powietrzu sprawił, że mój żołądek skurczył się z bólu. Zacisnęłam na nim dłoń, by uspokoić głodowe burczenie.

– Tato... – odezwałam się słabo podchodząc do stołu, ale nie ośmielając się przy nim usiąść.

Ojciec odłożył sztućce i obdarzył mnie pełnym wyższości spojrzeniem.

– Choroba się skończyła? – zakpił.

Wytrzymaj, Dove i nie zapominaj po co tu przyszłaś. Masz cel, trzymaj się go. To także dla ich dobra, choć powinno mi być ono obojętne, podniosłam się na duchu w myślach.

– Czuję się lepiej – odpowiedziałam, starając się nadać mojemu głosowi pewności siebie, której faktycznie mi brakowało.

– Mimo to powinnaś wrócić do swojego pokoju. Nie chcę, byś włóczyła się po domu i irytowała nas swoja obecnością – skomentowała niewzruszonym tonem mama znad kieliszka czerwonego wina. – Poza tym Adam kazał ci leżeć do końca tygodnia.

Forbidden romanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz