– I jak było? Co ci powiedział? – zasypała mnie pytaniami przyjaciółka, gdy zajęłam miejsce u jej boku. – Już byłam bliska wezwania policji. Nie wracałaś tak długo... Hej? Co jest? Wyglądasz tak, jakbyś miała się rozpłakać! Ten bydlak coś ci zrobił?
Nie mogłam pozwolić sobie na emocje. Musiałam zachować kamienną twarz i jakoś wybrnąć z tej sytuacji.
– Nie, nic mi nie zrobił – odpowiedziałam cierpko.
– W takim razie skąd ta grobowa mina? Dove, kochana, martwię się o ciebie...
Nie mogłam powiedzieć jej prawdy. Ta, by ją skrzywdziła.
– Przyznał, że to była niezapomniana noc, ale skoro zaliczył bazę, czas podążyć do następnej – skłamałam.
– Że co?! – wykrzyknęła Abby wzburzona moimi słowami. – A to dupek! A to kutas! Wykorzystał cię i teraz ot tak sobie idzie bałamucić kolejne niewinne dziewczyny? Powinien ponieść karę! Już ja mu powiem co myślę!
Pokręciłam głową. Nie chciałam, by żywiła złe emocje do Brandona. Była w gorącej wodzie kąpana. Jeszcze do niego pójdzie i faktycznie coś mu powie, a przecież ten chłopak był niebezpieczny i miał złe intencję również względem niej. Nie mogłam do tego dopuścić.
– To tylko i wyłączenie moja wina, Abby.
– Co ty mówisz? Przecież to on podał ci tabletkę i...
– Niczego mi nie podał – zaprzeczyłam, choć wszystko się we mnie buntowało przeciwko takiemu kłamstwu.
– Jak to? – zdumiała się.
– Po prostu gadaliśmy przy winie. Upiłam się. Mam słabą głowę, a potem... potem to ja zaciągnęłam go do łóżka. Nie wiem na co liczyłam. To najprzystojniejszy facet na naszej uczelni, a ja uroiłam sobie, że mogłabym mu się spodobać, choć przecież jestem nijaka.
– Ależ co ty mówisz! Jesteś piękna, a on jest dupkiem. W dodatku ślepym, skoro tego nie widzi.
– Tak czy siak nic by z tego nie wyszło, Abby. Nie jestem w jego typie. Dobrze się stało, że poszłam do lekarza. Ze swojej winy mogłam zostać samotną matką. Na szczęście wszystko już załatwiliśmy między sobą. Dziękuję, że mnie wsparłaś, ale teraz muszę to przetrawić. Jest mi po prostu ciężko... – urwałam, bo głos mi się załamał.
To okropne. Okłamywałam przyjaciółkę, by ją chronić, a jednocześnie działałam przeciwko samej sobie. Mówiłam rzeczy, które były nieprawdą, nie mogłam podzielić się z nią informacjami, jakie otrzymałam ani prosić jej o radę. Zostałam całkiem sama, narażona na szantaż, jeśli nie wypełnię woli Brandona.
– Och, skarbie. Tak mi przykro... – Abby przyciągnęła mnie do siebie i przytuliła. – Nie zasługujesz na coś takiego, ale jeśli Brandon cię nie docenił, to znak, że jest idiotą. Znajdzie się ktoś inny, lepszy. Zobaczysz. A ten kutas jeszcze pożałuje, że odrzucił taką dziewczynę jak ty.
Zagryzłam wargi, by nie wyrzucić z siebie tego, co czułam w tej chwili. Ogarnął mnie potworny żal.
Nigdy nie trafię na miłość. Ta nie była mi pisana, bo na nią nie zasługiwałam. Byłam naiwną idiotką i dałam się omotać potworowi.
– Jedźmy już – powiedziałam ocierając pięścią łzy i wyswobadzając się z objęć dziewczyny. – Nie chcę dłużej tu być. No i lepiej, by rodzice nie wrócili przed nami.
– Jasne. Opuśćmy to przeklęte miejsce i tego głupka raz na zawsze!
Ruszyła z piskiem opon, a ja patrzyłam, jak w lusterku wstecznym zostają za nami zabudowania opuszczonego obiektu sportowego, ze świadomością, że został w nich Brandon ze swoją obstawą i filmem, którym mógł mnie zniszczyć.
To nie koniec niestety i choć chciałabym, by ta historia była równie trywialna, jak ta, którą przedstawiłam przyjaciółce, wiedziałam, że to dopiero początek.
Początek mojej drogi do piekła...
CZYTASZ
Forbidden romance
RomanceOn jest kandydatem na prezydenta USA. Ona córką szefa jego sztabu. Czytacie na własną odpowiedzialność!