16

648 48 3
                                    

Teraz Dove! To właściwym moment, by zadać TO pytanie, pogoniłam się.

– Załatwisz mi pracę... w sztabie pana Barretta?

Byłam bliska zawału. Jeśli mi odmówi, to będzie koniec. Cała nadzieja w nim, bo tylko on miał dostęp do Jonathana i tylko on mógł mi pomóc dostać się w pobliże polityka, na którym tak zależało Brandonowi.

– Chcesz pracować ze mną? – zdziwił się.

– Oczywiście. To moje marzenie już od dawna.

Miałam ochotę zwymiotować. Los pokaże mnie za te brednie, które mojemu ojcu najwyraźniej bardzo pasowały, bo oświadczył:

– Zobaczę co się da zrobić. Latem sztab przyjmuje studentów na praktyki. Myślę, że znajdzie się tam miejsce i dla ciebie.

– Och, tatusiu. – Rzuciłam mu się na szyję, choć kątem oka widziałam, jak matka wywraca oczami. Czyżby mnie przejrzała? Nie mogłam pozwolić, by mi zaszkodziła, gdy byłam tak bliska celu. Pewnie czuła się niedoceniona, że skupiłam uwagę jedynie na ojcu, dlatego postanowiłam udobruchać i ją.

– Dziękuję mamusiu – stwierdziłam przerzucając się na nią i starając się ją objąć, choć wyszło to wyjątkowo sztywno, bo mama nie była osobą wylewną i jedyny dotyk, który preferowała, to ten należący do ojca oraz swojego masażysty. Poza tym obawiała się zapewne, że przez swój entuzjazm zniszczę jej nienaganny makijaż lub misterną fryzurę. Nie mogłam jednak jej ignorować. Jej łaskawość była równie ważnym elementem, co pomoc ojca. Teraz nie miałam czasu, by trafić do piwnicy. Musiałam temu zapobiec. Potrzebowałam wsparcia i błogosławieństwa ich obojga, aby wykonać zlecone mi zadanie.

– Mam nadzieję, że pomożesz mi odpowiednio przygotować się do pracy. Masz niedościgniony gust, a ja... ja kompletnie nie znam się na biurowej modzie i elegancji.

– Chcesz, bym... była twoją stylistką? – zdumiała się. Wyraźnie ją zaskoczyłam.

– Oczywiście. W końcu jesteś najlepszą stylistką w Nowym Jorku. Chcę skorzystać z twoich rad. Mam nadzieję, że i ty mi pomożesz?

– Moje porady są drogie. – Zmrużyła oczy, przyglądając mi się z marsowym wyrazem twarzy.

Znałam tę minę. Mama mnie badała. Sprawdzała na ile mi zależy i czy byłam faktycznie gotowa na jej pomoc, która w jej mniemaniu była czymś wręcz bezcennym. W końcu z jej usług korzystały wyłącznie celebrytki i wysoko postawione damy polityki, a przecież ja byłam dla niej nikim...

– Oddam ci moje zarobki – zadeklarowałam bez wahania.

W końcu szłam do pracy nie po pieniądze. Zależało mi na czymś innym, co było dla mnie kluczowe i wciąż mało osiągalne. Ale musiałam spróbować, a wsparcie matki było ważnym krokiem do osiągnięcia moich celów.

– Daruj sobie. To nie starczy nawet na waciki – prychnęła.

– Och, Saro. Nie widzisz, ze to dobra reklama? – stwierdził ojciec, nieoczekiwanie stając po mojej stornie. – Umieścimy naszą córkę na widoku. W otoczeniu samego kandydata na prezydenta. Gdy zobaczą ją inne młode kobiety, chcące zrobić karierę w polityce, na pewno zapragną skorzystać z twoich porad. Nie opędzisz się od zleceń. To niegłupie rozwiązanie, na którym wszyscy skorzystają.

Mama wydęła swoje jędrne usta – efekt zabiegów w salonach piękności – w geście niezadowolenia, po czym oznajmiła:

– Zróbcie tak, bym była zadowolona, wtedy wam podziękuję.

Forbidden romanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz