Rozdział 15- Miłość, którą mogę ci dać- (Katherine)

21 4 6
                                    

(Katherine)

          Kiedy z oczu Patricii popłynęły pierwsze łzy, zrozumiałam już, że popełniłam błąd. Jako wychowawczyni miałam pełen dostęp do jej papierów. Wiedziałam, że czasem ciężko jest się skontaktować z jej rodzicami. Wiedziałam, że właściwie to w ogóle nie da się z nimi skontaktować, ale nigdy tego nie zgłosiłam. Ich brak był mi na rękę. Nie musiałam obawiać się, że dowiedzą się o nas. Patricia nie była ograniczona czasowa przez nadopiekuńczych opiekunów oraz nie miała żadnych narzuconych zasad postępowania. Była całkowicie sama, a ja dałam jej opiekę i nie zastanawiałam się nad tym dłużej.

          Gdybym zgłosiła ich zaniedbanie... Ktoś dowiedziałby się o naszej relacji. Rozdzielono by nas, podczas zaglądania w życie prywatne mojej dziewczyny. Nie byłoby nas tutaj, leżących obok siebie w nocy po przepłakanym dniu.

        - Pat, przepraszam.- Wyszeptałam do śpiącej nastolatki.

          ,,Mogę tylko cię przepraszać"- przeszło mi przez myśl. Nigdy nie zmieniłabym swojej decyzji. Chciałam z nią być.

           Rodzice Pat wyjechali, kiedy ona została przyjęta do liceum. Poznałam ją już, jako opuszczonego i zaniedbanego dzieciaka. Początkowo chciałam się nią opiekować z daleka, ale... Stała mi się taka bliska. Najpierw zajmowałam się tylko sprawami szkolnymi- pilnowałam jej frekwencji, ocen- nadużywałam moich przywilejów jako wychowawca, z czego nie jestem dumna. Zamierzałam odezwać się do organów wyższych na początku drugiej klasy, ale...

            Zaczęłyśmy się umawiać. Dbałam już nie tylko o sprawy szkolne. Upewniałam się, że odpowiednio się odżywia. Pilnowałam, by nie włóczyła się sama po nocach. Opiekowałam się nią, kiedy była chora. Dawałam z siebie wszystko, ale...

            Nie zapewniłam jej nikogo poza sobą. Zawiodłam.

            ... Ale to się nie powtórzy.

            Ostrożnie wstałam z łóżka i skierowałam się po swój telefon, leżący na komodzie. Wybrałam numer i już po pierwszym sygnale usłyszałam odpowiedź.

            - Kate! Przez cały tydzień się nie odzywałaś! Jak możesz dzwonić teraz!?

            - Dobrze wiesz, że w tygodniu pracuję.- Odpowiedziałam zdenerwowana.

            - I nawet zadzwonić czasu nie miałaś?! Kiedy mnie w końcu odwiedzisz?...

            - Mamo- przerwałam jej- wiesz, że jestem w związku, prawda?

             - Tak- przytaknęła.

             - Czy zaakceptujesz wybraną przeze mnie osobę nieważne kim będzie?

             - Oczywiście!- Wykrzyczała do słuchawki.- To z pewnością cudowna osoba!

             - Cieszę się. Wpadnę jutro z moją dziewczyną. Będziemy po południu- nie dając jej szansy na odpowiedź, rozłączyłam się.

                Pora zacząć zachowywać się, jak dorosła. 

               Nie potrafiłam spać tamtej nocy. Dokładnie układałam w swojej głowie scenariusz jutrzejszego spotkania. Słowa nigdy nie były moją mocną stroną. Moja mama już wiedziała, że jestem lesbijką, ale nigdy nie powiedziałam jej o tym, że spotykam się z uczennicą. W dodatku już od dwóch lat. Z pewnością pobiję mnie kuchenną ścierką.

            Zmęczona wcisnęłam w siebie i wypoczętą Patricię porządne śniadanie oraz nic nie tłumacząc dziewczynie, wcisnęłam ją do samochodu.

            - Gdzie jedziemy, Kate?- Zapytała tylko.

            - Na wycieczkę. Dowiesz się na miejscu.

            Nie wiem, czy Patricia ufała mi na tyle, by kierunek, w którym zmierzamy, stał się jej obojętny, czy po prostu nie miało to dla niej znaczenia. Może nie miała nic do stracenia?

            Nie włączyłam radia. Patricia uwielbiała wygłaszać długie monologi, a już szczególnie w aucie. Tym razem opowiadała mi o jakimś artykule o zachowaniach żółwi lądowych. Po długości wypowiedzi jestem pewna, że wyczerpała temat, który był na podobnym poziomie odklejenia, co i ona. Skąd ona wynajduje te artykuły?

             Jechałyśmy godzinę i w końcu dotarłyśmy do mojego domu rodzinnego. Patricia właśnie kończyła swój wywód:

              - A więc to już wszystko, co mogę ci powiedzieć o zwyczajach tych wspaniałych żółwików! Bądź tylko pewna, że bardziej od nich wolę ciebie...- Powiedziała na zakończenie, a ja zaatakowałam jej usta, żeby w końcu ją uciszyć.

              - A wiesz, co ja mam w zwyczaju, jako gatunek?- Zapytałam.

              - Całować cię, kiedy gadasz za dużo- Odpowiedziałam sama sobie i ponownie ją uciszyłam.

                 Nagle usłyszałyśmy głośne pukanie w szybę, które wymusiło na nas odsunięcie się od siebie.

               - Katherine! Zachowuj się! Całujecie się ze sobą, zanim mnie przywitasz?!- Krzyczała moja mama.

                 Najwyraźniej już od dłuższego czasu była gotowa na nasze przybycie, ponieważ podeszła do nas zaraz, jak wjechałyśmy na podjazd. Szkoda, że nie zauważyłam jej wcześniej! Oszczędziłabym sobie tego wykładu.

                 Po jej ubiorze zgadywałam, że była podekscytowana spotkaniem z moją drugą połówką. Miała na sobie elegancki golf, który zakładała wyłącznie na specjalne okazje.

                Patricia zdezorientowana patrzyła raz na mnie, raz na krzyczącą kobietę. Zanim jednak zdążyłam wytłumaczyć jej sytuację- szybko zrozumiała sama.

              - Pani musi być matką Kate! Pani Kamila? Jestem Patricia Ellen.- Przedstawiła się i podała jej rękę.

                Moja mama nie przejęła się formalnościami i od razu ją przytuliła.

              - Witaj Patricia!

               Pat na szczęście nie miała problemu z nadmierną czułością i odwzajemniła miły gest kobiety, ale gdy tylko to zrobiła, moja mama ponownie odsunęła ją od siebie, żeby móc jej się lepiej przyjrzeć.

             - Jakaś ty śliczna! Nic dziwnego, że Katherine się w tobie zakochała! Zapraszam do środka, upiekłam ciasto.- Krzyknęła wesoło.

              Mimo chaosu, w jakim wszystko się odbyło- Patricia wydawała się nadążać za moją energiczną mamą. Podążyła za nią do salonu, a ja pozostałam na zewnątrz sama, wciąż analizując sytuację, w jakiej się znalazłam. Oprzytomniałam, dopiero kiedy zostałam zawołana:

           - Kat, idziesz? Ten sernik jest pyszny!

              ...

              Kiedy one zdążyły wyciągnąć ciasto? 

I want you to be hereOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz