Rozdział 13 -Miłość, jakiej potrzebuje samotna dusza--

22 4 16
                                    

          Pamiętam dzień, w którym po raz pierwszy mogłam ujrzeć Fransa z dużo bliższej perspektywy. Nie był już ,,nauczycielem", ,,wychowawcą", ,,profesorem". Stał się moim ukochanym. Osobą, z którą mogłam dzielić pocałunki i której wyobrażanie sobie w romantycznych sytuacjach przestało być nieodpowiednie.

          Był nudny, dłużący się w nieskończoność poniedziałek. Kiedy cudem udało mi się dotrwać do ostatniej lekcji bez żadnej drzemki, myślałam, że i tę godzinę dam radę. Nie udało się. Zasnęłam pod koniec zajęć.

          Obudził mnie dopiero cichy, męski głos tuż nad moim uchem:

          - Panienko Alice, powinna się Pani zbierać.

             Spojrzałam na niego zszokowana. Już wtedy byłam zauroczona Profesorem, więc nie mogłam uwierzyć, że zasnęłam na jego wykładzie. Pospiesznie wstałam z krzesła, wyprostowałam się i niemal ukłoniłam się przed nim, mocno pochylając głowę.

          - Profesorze, proszę o wybaczenie. Nie mogę uwierzyć, że zasnęłam. Popełniłam błąd!

              Naprawdę pragnęłam wybaczenia, ale zamiast tego usłyszałam cichy śmiech. Podniosłam nieśmiało wzrok.

             Frans podszedł do drzwi klasy i zamknął je od środka.

         - Alice, zawsze jesteś taką grzeczną uczennicą...

           Zapomniał o ,,panience". To pierwsze odstępstwo od naszych zasad, do jakiego się posunął.

         - Czy to znaczy, że nie stać cię na żaden nieprzyzwoity ruch?

            Użył rozbawionego, flirciarskiego tonu. Drugie odstępstwo.

           - Co byś zrobiła gdybym kazał ci skoczyć na głęboką wodę?

           Stał niebezpiecznie blisko mnie. Trzecie odstępstwo.

          Złapał mnie za mój podbródek. Wszedł ze mną w kontakt fizyczny- czwarte odstępstwo.

           Nie zwróciłam mu uwagi, że zachowuje się nieodpowiednio- moje odstępstwo. Cicha zgoda na to, co ze mną robił.

         - Skoczysz?- szepnął prosto w moje ucho.

            ,, A czy kiedykolwiek umiałabym nie? "- pomyślałam wtedy.

            Profesor mnie pocałował.

            Najpierw lekko złączył nasze wargi, jakby chciał się upewnić, czy na pewno pragniemy tego samego. Później właściwie przyssał się do moich ust.

           Zadrżałam, kiedy przejechał swoim językiem po mojej dolnej wardze. Chyba dopiero wtedy dotarło do mnie, że to dzieje się naprawdę.

            Przylgnęłam swoim ciałem do niego. Oplotłam rękami jego szyję, a on posadził mnie na szkolnej ławce. Przesuwał swoje dłonie po moim ciele. Najpierw trzymał je na mojej talii, później sunął nimi w górę i zatrzymał się na moim karku. Zaczął go delikatnie masować.

           Odsunął się od moich ust.

          - Alice...

          - Frans, Frans, Frans- wypowiadałam, jak szalona.

          - Moja Alice...

          - Mój Frans.

             Mogłam zacząć mówić mu po imieniu. Jego imię stało się jedynym słowem, jakie umiałam wymówić.

         - Frans, Frans, Frans- powtarzałam.

        - Alice...

            Rozkoszowaliśmy się brzmieniem naszych imion, wypowiadanych przez drugą osobę.

        - Pocałuj mnie, Alice. Pokaż mi, że ty również mnie pragniesz- poprosił.

           Nie mogliśmy się od siebie oderwać...

         - Całowałaś się z Profesorem Phantom'em po raz pierwszy w szkole?!

            Kiwnęłam głową, bo byłam zbyt zawstydzona, by odpowiedzieć jej na głos.

         - Alice, strasznie jesteś niegrzeczna, co? Lubisz kusić los?

          Patricia droczyła się ze mną w najlepsze i śmiała się z moich reakcji jeszcze długo, zanim sama zaczęła opowiadać.

         - Profesor Katherine zaprosiła mnie do siebie do domu w wiadomości napisanej na mojej ocenionej kartkówce...

           Na pewnej lekcji matematyki, nauczycielka rozdawała uczniom ocenione prace... Nastolatka, która dostała najwyższą ocenę, obok swojego wyniku mogła zobaczyć małą wiadomość napisaną czerwonymi, wściekło wyglądającymi literami.

           ,,Przyjdź pod ten adres [...] w piątek wieczorem, jeśli chcesz zobaczyć, co jestem zdolna ci zrobić, kiedy jesteśmy same. PS.: Musisz spalić tę kartkę, bo inaczej będzie z tobą krucho."

             Całkowicie usatysfakcjonowana ofertą Patricia stawiła się podanego dnia w domu swojej nauczycielki tylko po to, żeby już w drzwiach zostać zaatakowana namiętnym pocałunkiem.

         - Czyli dwadzieścia sześć lat właśnie to robią z człowiekiem- rzuciła, kiedy tylko dano jej zaczerpnąć oddechu.- Sprawiają, że staje się niewyżyty...

          Na pewno miała jeszcze dużo do powiedzenia, ale jej usta znów zostały zamknięte poprzez spragnione czułości wargi Katherine...

         - Gdybyś ją wtedy widziała, Alice! Doprowadzała mnie do szaleństwa...

            Byłam cała czerwona po usłyszeniu tej historii. Patricia miała talent do opisywania ,,brudnych szczegółów", a moja wyobraźnia z pewnością pracowała na zbyt dużych obrotach. Ta poważna, siedząca w pomieszczeniu obok Profesor Katherine i Patricia... One... We dwie...

           Zanim jednak zdołano zbezcześcić mnie bardziej, naszą rozmowę przerwał, wchodzący do kuchni Frans.

          - Czas się skończył! Oddaj mi moją Ali!- Wykrzyknął.

          Pachniał zbyt dużą ilością alkoholu... Frans potrafi przesadzić z winem?

          - Nie ma szans!- Odpowiedziała mu Pat.- Alice będzie ze mną i z Kat w trójkącie!

           Co? Jakim trójkącie?! 

I want you to be hereOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz