Rozdział 19.5

11 1 2
                                    


     Rzeczywiście, zgodnie ze słowami mojej mamy, państwo Phantom dołączyli do nas niedługo później. Wyglądali, jak zwykle, zachwycająco i nie mogłam oderwać od nich spojrzenia. Jakim cudem przyszli tutaj na zwykłą kolację (przecież nie wiedzieli o zaręczynach) i wyglądali tak bosko? Pan Victor prezentował się tylko ciut gorzej od Fransa, ale długość jego włosów... Będę musiała polecić Fransowi zapuszczenie fryzury.

     Usiedliśmy wszyscy przy stole i poczułam się trochę niepewnie. Korzystając z zamieszania, zwróciłam się do mojego ukochanego:

   - Profesorze, mam iść się przebrać?- Zapytałam go na ucho.

     Nauczyciel poważnie mi się przyjrzał. Skanował mnie od czubków palców u stóp po najwyższy punkt głowy.

   - Wydaję mi się, że nie mogłabyś wyglądać idealniej- odpowiedział, również nachylając się nad moim uchem.

     Jego oddech połaskotał mnie po szyi. Schowałam twarz w dłoniach i głośno westchnęłam sfrustrowana komplementem.

   - Frans...

   - Mówię tylko prawdę- mrugnął mi jednym okiem.

     Aleksander siedział naprzeciwko nas- był jedynym, który mógł zauważyć nasze zachowanie i wydawał się wciąż delikatnie obrzydzony bliskością między nami. Chyba już nic na to nie poradzę... Może od początku nie należało tego ukrywać. Rozmowa przy stole toczyła się głównie między starszymi. Frans, jakby nie wyczuwał dziwnej atmosfery- próbował nawiązać kontakt z Aleksandrem, ale mój brat naprawdę nie wydawał się zainteresowany prowadzeniem pozorów grzecznej rozmowy.

   - Emily, co byś powiedziała na połączenie rodzin?- Zapytała prosto z mostu Pani Veronica, wystarczająco głośno by i nasza strona stołu mogła ją usłyszeć.

     Zakrztusiłam się herbatą, a Frans cały zarumienił. Chyba nic o tym nie wiedział. Wygląda na to, że rodzice Fransa wzięli sprawy we własne ręce... Nie miałam odwagi spojrzeć na moich rodziców, którzy chyba właśnie zaczęli łączyć wszystkie elementy układanki. Moje częste przebywanie poza domem. Zbyt duża interwencja Fransa w nasze sprawy. Częste zajęcia indywidualne oraz ja, która wydawała im się nader dziwna...

     Karl Loren spojrzał na mnie, jakby widział mnie po raz pierwszy w życiu:

   - Od kiedy?...

   - Ali? Ty i Profesor Frans?- Do zdziwionego taty dołączyła się moja mama.

     Zwrócili się do mnie, ale ja nie miałam słów, którymi mogłabym się z nimi podzielić.

   - Karl, Emily- odezwał się pierwszy Frans.- Ja i Alice...

     Czemu zawsze to Frans musi odezwać się pierwszy? Dlaczego to on tutaj dowodzi? To moi rodzice. Czy nie potrafię im powiedzieć czegoś tak prostego? Zdenerwowałam się sama na siebie.

   - Spotykamy się już od dłuższego czasu- rzuciłam szybko, wtrącając się nauczycielowi w słowo.- A wczoraj... Zaręczyłam się z Fransem.

     Mleko się rozlało.  



(Katherine)

     Siedziałam na fotelu we własnym salonie, rozwiązując krzyżówki dla emerytów, tak jak to miałam w zwyczaju, podczas gdy Patricia siedziała mi na kolanach i narzekała, jaka to jestem nudna i staromodna. Tak wyglądał każdy nasz piątek od kiedy zaczęłyśmy się spotykać- taka rutyna. Oczywiście nie mogłam się skupić na moich krzyżówkach, kiedy Pat była obok. Udawałam zajętą, ale tak naprawdę cały czas przyglądałam się dziewczynie, zachwycając się jej naturalnym pięknem i napawając jej obecnością.

   - Pani profesor! Zróbmy coś razem!- Nalegała dziewczyna.

   - Możesz dołączyć się do rozwiązywania krzyżówki. Tytuł dzieła Homer'a na ,,I"...- Droczyłam się.

   - Nie!- Krzyknęła i wyrwała mi zbiór zadań z rąk.

   - Co w takim razie mam robić?

   - Oczywiście, że to.- Pocałowała mnie.

     Gdyby wiedziała, z jak wielką przyjemnością zabrałam się za wyznaczone mi zadanie... 

     Zbiór wylądował na podłodze, ale żadna z nas nie schyliła się, żeby go podnieść. Nastolatka splotła swoje ręce na moim karku i przylgnęła do mnie. Miała wrodzoną łatwość w okazywaniu uczuć i tendencję do wykorzystywania każdej możliwej okazji- taką ją przeogromnie kochałam... 

I want you to be hereOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz