Rozpoczął się pierwszy dzień w nowej szkole, ale nie stresowałam się nim tak bardzo, jak bym mogła. Frans zadbał o to, żebym czuła się komfortowo. Już na samym wejściu wysłał do mnie ochroniarza przed samotnością- Patricię.
- Jesteśmy w różnych klasach moja humanistko, ale przynajmniej mogę odprowadzić cię do klasy! Bądź wdzięczna! - Zawołała wesoło.
- Dzięki, Pat.- Uśmiechnęłam się do dziewczyny.
- Co masz pierwsze?- Zapytała, odwzajemniając uśmiech.
- Matematykę z Profesor Katherine.
- Co?! Przychodzisz w poniedziałek i pierwsze, kogo widzisz na lekcji to seksowną Kate w koszuli?! Zamień się!- Zażądała.
- Nie ja układałam plan!- Tłumaczyłam.
- Ale dyrektor to twój przyszły teść! Na pewno się z nim dogadałaś! Spryciara! Też chcę mieć kontakty...
Choć na początku rozumiałam entuzjazm Patricii, później uznałam, że jest masochistką. Matematyka była piekłem. Profesor Katherinie w ogóle nie przypominała tej samej osoby, która spaliła patelnię w pierwszej minucie przebywania w kuchni- była wredna, niewyspana i oziębła. Wzięła mnie do tablicy trzy razy i zadawała podchwytliwe pytania, na które niewielu mogłoby udzielić prawidłowej odpowiedzi. Dopiero pod koniec lekcji jakaś dziewczyna z klasy nachyliła się do mnie i wytłumaczyła mi dziwne zachowanie nauczycielki:
- Wyluzuj, ona lubi znęcać się nad uczniami. Szczególnie w poniedziałki.
Po matmie, która naprawdę była wyzwaniem dla mojego rozleniwionego po weekendzie mózgu, czekała na mnie niespodzianka- Frans pojawił się w pracy. Zaczynał zajęcia dopiero za godzinę, ale kiedy tylko wyszłam z klasy- już na mnie czekał.
- Ali? Nie zrobiła ci krzywdy? Już słyszałem od uczniów, jaka jest wredna!- Przytulił mnie mężczyzna.
Zdziwiłam się jego gestem. Przyzwyczajona do zachowywania dystansu przy innych ludziach, odsunęłam go od siebie.
- Profesorze Phantom, stoimy na środku korytarza...- Zauważyłam.
Nie przejął się moimi słowami. Ponownie przyciągnął mnie do siebie i pochylił się nad moim uchem.
- Zobacz, nikomu to nie przeszkadza- szepnął i zachęcił mnie do rozejrzenia się wokół. Nikt na nas nie patrzył.
W poprzednim liceum nieprzyjemne plotki o romansie mogły się rozwinąć tylko poprzez rozmawianie sam na sam z nauczycielem, ale tutaj...
- Nikogo nie interesujesz.- Zdziwiłam się na głos.
- To tylko kolejna dziwna para. Wszyscy są już przyzwyczajeni po Katherine i Patricii...
- Pani profesor Katherine!- Usłyszałam zaraz.- Żądam przytulasów!
- Patricia, jak ty się zachowujesz?!
... Faktycznie. Ich nie przebijemy.
- Tutaj, wszyscy interesują się głównie sobą. Dlatego właśnie naciskałem na twoje przeniesienie. Nie musimy ukrywać łączącej nas relacji. Właściwie... Jeżeli byśmy ją ukrywali, to właśnie wtedy byłoby to bardziej podejrzane niż teraz.
- Wciąż... To dla mnie nowe- Powiedziałam szczerze.
- Nie musimy się śpieszyć.- Powiedział i odsunął się ode mnie.- Jeśli tak wolisz, możemy ograniczyć się do swobodnej rozmowy.
- Dziękuję Frans.
Dzień minął szybko. Udało mi się porozmawiać z kilkoma ludźmi w klasie i wszyscy wydawali się wystarczająco przyjaźni, by witać się z nimi na korytarzu przed lekcjami. Tym razem miałam wyjątkowe szczęście do kolegów i koleżanek, co wzbudziło moje podejrzenia, że nie może być to przypadkiem. Szczególnie przez to, że Frans zaczął nauczać w tej szkole wcześniej, niż ja do niej przybyłam. Czyżby maczał w tym palce? Zastraszył ich?
Niestety, nie wyciągnęłam od niego odpowiedzi na moje pytania. Nie chciał odpowiadać.
Odprowadził mnie do domu. Rodzice mieli pracować dzisiaj do późna, a było jeszcze dość wcześnie, więc zaprosiłam go do środka. Chciałam spędzić trochę czasu razem.
- Nie chciałbyś może... Obdarować mnie pocałunkiem- zapytałam już na wejściu, zakłopotana, ale nie na tyle, żeby się wycofać.
Uśmiechnął się do mnie i od razu zaatakował moje usta. Opuściłam ręce wzdłuż mojego ciała i pozwoliłam mu całkowicie przejąć kontrolę nad zbliżeniem. Oparł ręce na ścianie za mną i jeszcze mocniej przylgnął do mojego ciała- mięsień przy mięśniu. Strasznie ładnie pachniał, ale nie była to woń, z którą byłam zaznajomiona. Musiał zmienić perfumy.
- Alice?...- Za nami rozległ się głos, którego dawno nie słyszałam.
Zanim zdążyłam odsunąć od siebie Fransa i szybko wytłumaczyć dziwną sytuację, w jakiej nas znalazł- chłopak podszedł i zmusił nauczyciela, by się ode mnie oderwał.
- Zostaw ją, Staruchu!- Wykrzyknął wściekły i chyba zamierzał przyłożyć w twarz mojego ukochanego.
- Aleksander! Zostaw go- powstrzymałam mężczyznę.
Frans musiał naprawdę być zbity z tropu. Przed nim stała wściekła osoba, której nigdy wcześniej nie widział. W dodatku znajdowała się w moim domu.
- Alice, co ten mężczyzna ci zrobił? Próbował cię wykorzystać? Zmusił cię do tego zbliżenia? Pobiję go i zadzwonię na policję!
Złapałam go mocno za ramię i zaczęłam powoli:
- Nie jestem zagrożona. Znam go.
- To jakiś chory zwyrol! Jest od ciebie starszy! Pedofil! - Nie słuchając mnie i przekonany, że postradałam zmysły, ponownie zaatakował mojego nauczyciela.
Frans łatwo uniknął ciosu, cały czas pozostając spokojnym. W duszy dziękowałam za jego opanowanie.
- Używasz niewinności mojej młodszej siostry do swoich niecnych celów, typie?! Jesteś obrzydliwy!
- Siostry?- Odezwał się w końcu Frans i spojrzał na mnie pytająco.
Przytaknęłam.
- Frans, oto mój starszy brat, Aleksander Loren.
Aleksander po raz kolejny spróbował uderzyć Profesora, ale ten złapał jego rękę w locie i uśmiechnął się promiennie.
- Witaj Aleksandrze, nazywam się Frans Phantom.
- Nie obchodzi mnie twoje imię- wysyczał przez zaciśnięte zęby.- Dlaczego nękasz moją siostrę?!
- Nie wiedziałem, że Ali ma brata. Nigdy o tobie nie wspominała- zignorował chłopaka Frans.
- Nie było okazji- wtrąciłam się.
- Znamy się dwa i pół roku- oburzył się.- Jak mogło nie być okazji?
- Dobrze wiesz, że nie lubię mówić o sobie. W dodatku... Aleksander mieszka za granicą. Naprawdę nie było okazji was sobie przedstawić.
- Alice, kim do cholery jest ten facet?!- Wyraził swoją frustrację mój brat.
- Jej narzeczonym- odpowiedział szybko Frans.
- Moim chłopakiem- powiedziałam w tym samym czasie.
Nie mam pojęcia, jakim cudem, ale w końcu udało nam się go uspokoić. Posadziłam naszą trójkę przy stole w kuchni i spróbowałam wyjaśnić sytuację:
- Frans, to jest Aleksander. Aleksander, to Frans. Spotykam się z nim od dwóch lat.
Dwudziestolatek przede mną był zszokowany.
- Dwóch lat?...- Zapytał z niedowierzaniem.
- Dwóch lat- powtórzyłam.
CZYTASZ
I want you to be here
RomanceAlice pojawia się w szkole po raz pierwszy od roku. Udało jej się w końcu ułożyć sobie życie na nowo i myślała, że jest w stanie zmierzyć się ze szkolną rzeczywistością oraz goniącymi ją duchami przeszłości. Na jej nieszczęście- nie tylko ona wraca...