Rozdział 20 (Alice) - Sekrety wychodzą z ciemności niewiedzy-

7 1 1
                                    


     Nikt jeszcze nie zdążył zabrać głosu, a ja już byłam cała spięta i zestresowana. Udało mi się odezwać wcześniej, ale teraz zaczęło mi się kręcić w głowie. Moje serce biło niespokojnie i każda część mojego ciała przygotowywała się do ucieczki. Wszystko zdawało się mówić ,,uciekaj".

   - Emily, masz coś przeciwko?- Pierwsza odezwała się Pani Veronica, łapiąc moją mamę za ręce w serdecznym geście.

     Chyba jako jedyna była podekscytowana całą tą sytuacją.

   - Nie, nie mam nic przeciwko!- Szybko oznajmiła moja mama, a jej słowa- przynajmniej tak mi się wydawało- sprawiły, że po pomieszczeniu rozlało się ciepłe światło, a z mojego przerażonego serca spadł jeden z przytłaczających je ciężarów.

   - Czuję się tylko trochę... Zdradzona- kontynuowała.- Tak długo nic mi nie mówiłaś Alice... Rodzina Phantom powinna była zostać od razu nam przedstawiona jako rodzina, do której pragniesz należeć...

   - Frans, zaangażowałeś naszą jeszcze niepełnoletnią córkę w bardzo dziwną relację- wtrącił się mój tata i brzmiał na rozgniewanego.- Jak mam pozwolić wam na zaręczyny?! Raz już ją porzuciłeś, wymusiłeś na niej zmianę szkoły, a w dodatku spotkałeś ją jako jej nauczyciel!- Z każdym słowem stawał się coraz bardziej wściekły.- Co to za szopka?!

     Mój Profesor spuścił głowę i nie zamierzał powiedzieć ani jednego słowa na swoją obronę- uparcie milczał, pozwalając na wystawianie mu oskarżeń. Moja mama zastygła. Pani Veronica i pan Victor umilkli. Ja z kolei... Czułam wzrastające we mnie emocje, których nie potrafiłam nazwać. Gdyby nie kojące słowa mojej mamy- nie znalazłabym odwagi. Mojego serca nie wypełniała już niepewność, ale po słowach taty pojawiło się coś nowego... Może była to złość? Zmieszanie? Smutek? Mieszanka wszystkiego?

   - Tato, nie możesz wyrzucać tego Fransowi.- Powiedziałam stanowczo.- Nie jesteś mną. Tylko ja mam prawo mieć pretensje. To ja zostałam porzucona. To ja byłam w tych wszystkich ,,dziwnych" sytuacjach, jakie opisujesz.- Powiedziałam.

   - Alice, jesteś moją córką. Obserwowałem twoje cierpienia i jako ojciec nie chcę pozwolić ci na podejmowanie złych wyborów...

   - Zaufałeś mi, kiedy sama wybierałam szkołę, przyjaciół i zainteresowania. Nie, nie sądzę, że jestem gotowa na podejmowanie dojrzałych decyzji, ale... Ja kocham Fransa. To, co czuję, jest prawdziwe i pragnę spędzić z nim resztę życia.

     Karl Loren wydawał się wciąż delikatnie zły, ale i zdziwiony potokiem słów, które opuściły moje usta. Do naszej dyskusji wtrącił się kolejny głos:

   - Panie Karl, nie wiem, jak to jest mieć córkę, którą chciałbym chronić przed głupimi wyborami. Jak widzisz po tej sytuacji- mój syn cały czas popełnia błędy i chyba jeszcze nigdy go przed żadnym nie powstrzymałem- odezwał się pan Victor.- Pozwalam mu na bycie człowiekiem i kształtowanie się we własnym tempie. Masz pretensje o to, że opuścił Alice, prawda? Ten jego wyjazd... To nie był jego pomysł. Ja go mu zaproponowałem.

     Spojrzałam na Fransa, szukając potwierdzenia. Nie wspomniał mi o tym.

   - Chciałem, żeby nabrał perspektywy i zauważył, że nie powinien chodzić z Alice.- Ciągnął dalej.- Problem w tym, że nie potrafię wyobrazić sobie lepszej żony dla Fransa niż panienka Loren.- Uśmiechnął się ciepło w moją stronę.

   - ...

   - Panie Karl, ten związek nie jest już sekretem. Możemy pilnować młodych. Alice nie stanie się krzywda.




     Aleksander nie starał się nawet wyrzucić z siebie jednego słowa tamtego wieczoru. Pozwolił rozmawiać naszym rodzicom i nie dolewał oliwy do ognia. Najwyraźniej cała jego nienawiść do związku mojego i Fransa znalazła już ujście albo po prostu wszystko najważniejsze zostało już powiedziane. Ostatecznie- po wypowiedzi pana Victora, moi rodzice zgodzili się na zaręczyny, a Oli tylko to zatwierdził. Rozstaliśmy się z rodziną Phantom po wspólnej kolacji uspokojeni i zadowoleni. Rodzice poprosili mnie o rozmowę zaraz po tym, jak wyszli.

   - Czy już wszystkie twoje tajemnice wyszły na jaw, Ali?- Zapytała mnie mama, a w jej głosie słyszałam smutek.

   - Tak, mamo. Nie ma niczego więcej.

   - Czy jesteśmy aż tak niegodni zaufania, że nie mogłaś nam powiedzieć wcześniej?...

   - To nie tak- zaprzeczyłam.

     Frans znalazł mnie, kiedy byłam samotna i rozgoryczona. Uczepiłam się go, kiedy wydawało mi się, że utonę przytłoczona nieobecnością mojego starszego brata i zmianą szkoły. On szukał we mnie ciemności, ja w nim światła. Nasz związek musiał zaistnieć, a ja po prostu bałam się, że moi rodzice go nie zaakceptują.

   - Kocham was i zrobiłabym dla was wszystko- przyznałam.- Po prostu... Frans jest dla mnie tak samo ważny. Kłamałam dla mnie i dla niego. To nie tak, że wam nie ufałam. Po prostu... Chciałam zatrzymać go przy sobie.

     Tamtego wieczoru nie zamieniliśmy już nawet zdania. Objęłam moich rodziców mocno i ponownie poczułam się bezpieczna i akceptowana w ich obecności. Sekrety wyszły na jaw, wszyscy uwolniliśmy się z niewiedzy. Oni wiedzieli już, co się stało, a ja wiedziałam, że mam ich wieczne wsparcie. 


I want you to be hereOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz