Rozdział 8 -Jak długo trwa niekończące się szczęście-

27 5 11
                                    

            Zaraz po przeczytaniu maila byłam przekonana, że oszaleję. Wszystko się trzęsło. Nie mogłam znaleźć ani jednego stabilnego punktu. Świat się walił.

           Zapanował chaos.

          Czyli jednak nie będziemy razem?

           Rozdzielą nas?

           Zostawi mnie.

           Odejdzie.

            Spokój był tylko iluzją?

             ...

             - Alice? Co się dzieje Słońce?

             - Alice?

             - Alice!

              Do zmysłów przywróciła mnie moja mama, która mocno przytulała mnie do swojej piersi.

              Skupiłam się po kolei- na cieple jej ciała, na gładkości jej skóry, na zapachu zdecydowanie zbyt słodkich wiśniowych perfum.

              Uspokoiłam się.

              - Przepraszam- wyrzuciłam z siebie, kiedy oprzytomniałam.

              - Nie przepraszaj. Co się stało? Wrzeszczałaś. Trzęsłaś się. Nie odpowiadałaś.

              - Zmiana szkoły. Chcą, żebym przyszła na rozmowę kwalifikacyjną- powiedziałam niecałą prawdę.

               - Zestresowałaś się?

                 Kiwnęłam potwierdzająco głową.

               - Oj kochanie...

                 Jestem Alice Loren. Chodzę z Fransem. Nie zerwaliśmy. Nikt nie zmusi nas do rozłąki.

                 ...

                Ponownie ogarnął mnie strach. Nie ma postępów. Panikuję na samą myśl o tym, że nas rozdzielą.

                 - Mamo, przepraszam. Nie daję sobie rady- zapłakałam.

                - Przestań skarbie. Nawroty się zdarzają- zaczęła mnie uspokajać.- Dawno nie miałaś takiego kryzysu. Idziesz do przodu. Wszystko się ułoży...

                To była moja pierwsza noc spania w jednym łóżku z moją mamą od kiedy skończyłam dziesięć lat.

                 Cieszyłam się, że była przy mnie. Muszę być silna. Mama ma rację- wszystko się w końcu ułoży.

                 Z dochowaniem tajemnicy nie było problemu. Nie miałam okazji wygadać sekretu.

                Frans się rozchorował. W ten sam wieczór, kiedy dostałam zaproszenie na rozmowę, zapomniał zabrać z domu szalika i wracając do domu, złapał przeziębienie.

               Najwidoczniej nie tylko mną trzeba się opiekować. Mój ukochany nauczyciel jest dzieckiem w skórze dorosłego.

               Dyrektor Phantom i ja umówiliśmy się na sobotę w najbliższy weekend. Zaproponował spotkanie w kafejce internetowej w centrum miasta, której jeszcze nigdy nie miałam okazji odwiedzić. Obca osoba i obcy teren- na samą myśl o weekendzie skręcało mnie w żołądku.

             Starałam się za wszelką cenę hamować każdy możliwy atak paniki. Nie mogę żyć w ciągłym stresie. Chyba że chcę doprowadzić własny organizm do autodestrukcji.

I want you to be hereOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz